To najlepszy rok dla gospodarki Polski od 2011 r. Takiego tempa wzrostu gospodarczego nie spodziewali się nawet optymiści. Rozwój kraju napędzają inwestycje i wzmożona konsumpcja.

Kasandryczne przepowiednie z obozu opozycji nie znalazły potwierdzenia w faktach. Okazało się, że zeszłoroczne spowolnienie miało charakter chwilowy i było chwilową czkawką odziedziczoną po poprzednikach.

Tegoroczny wzrost PKB powoduje, że rok 2017 może należeć do najlepszych dla ekonomii naszego kraju. Główny Urząd Statystyczny podał, że PKB wzrósł aż o 4 proc. w porównaniu z rokiem ubiegłym. Za tym sukcesem stoi nie tylko konsumpcja pobudzana programem 500+, ale także inwestycje, o czym pisaliśmy wcześniej.

Firmy nie tylko inwestują, ale optymizm widać na wszystkich rynkach: konsumenta, pracodawcy, pracownika. Mamy najniższe bezrobocie w historii - według ministerstwa finansów poniżej 8 proc., a płace rosną. Jeśli do tego dodamy symboliczną inflację, możemy z dumą popatrzeć na to, co dzieje się w Polsce.

Wzrastają też wskaźniki produkcji przemysłowej. Oznacza to, że może być wyłącznie lepiej. Administracja skarbowa radykalnie poprawiła skuteczność ściągalności podatków, więc programy socjalne nie wydają się być zagrożone. Wzrastają też inwestycje publiczne napędzane unijnymi dotacjami. Coraz więcej wydają samorządy, gdzie płynie największy strumień pieniędzy z Brukseli.

Ekonomiści spodziewają się podobnej dynamiki wzrostu - ok. 4 proc. PKB przez cały obecny rok. Przedsiębiorcy utwierdzili się w przekonaniu, że stabilizacja polityczna w naszym kraju będzie im służyła. Dlatego z pewnością będą starali utrzymać się obecną koniukturę jak najdłużej.

Tomasz Teluk