Sprawa Misiewicza to najsłabsze ogniwo piarowskich geniuszy z Prawa i Sprawiedliwości. Jego kolejna nominacja to jazda po bandzie.

Nie wiem już sam, czy w szeregach Ministerstwa Obrony Narodowej pracują ludzie z PO i Nowoczesnej, czy to uparte brnięcie pod prąd ministra Antoniego Macierewicza? Nominacja Bartłomieja Misiewicza jako pełnomocnika zarząd ds. komunikacji Polskiej Grupy Zbrojeniowej to nic innego jak woda na młyn opozycji.

Broń Boże nie chodzi o to, aby wywalić na zbity pysk znienawidzonego przez lewicę 27-latka. Misiewicz chcąc nie chcąc stał się symbolem nepotyzmu i politycznej korupcji. Jedynie dla ortodoksów jest obiektem niesłusznych ataków i aktów agresji.

Nie wiem czy da się obronić kompetencje Misiewicza. Naprawdę nie da się znaleźć mniej eksponowanego stanowiska dla byłego rzecznika MON? Ta nominacja to kolejna wpadka wizerunkowa rządu. Przysłowiowy strzał w kolano, który odzwierciedli się w sondażach.

Preferencjami wyborców rządzą emocję, a te nie są po stronie sympatycznego młodzieniaszka. Do krytyki dołączają już nie tyko sympatycy PO, ale coraz większe grono popierających rząd Beaty Szydło. Nie od dziś, ale kiedy nadejdzie opamiętanie?

Tomasz Teluk