"Z południa i zachodu powiało ociepleniem"- tak Andrzej Talaga, dyrektor ds. strategii Warsaw Enterprise Institute rozpoczyna swój artykuł na łamach dziennika "Rzeczpospolita". Od razu jednak zastrzega, że nie dla Polski, ale dla Rosji, co powinno wzbudzić w Polakach czujność.

Talaga zwraca uwagę, że Włochy i Niemcy, czyli dwa z trzech czołowych państw Unii Europejskiej, z wyłączeniem Wielkiej Brytanii, która wkrótce opuści Wspólnotę, przestały podzielać obawy Polski wobec Federacji Rosyjskiej. 

"Więcej, chcą widzieć w nim normalnego partnera do robienia interesów, a nie bandziora terroryzującego Stary Kontynent"-zauważa dziennikarz. Andrzej Talaga wskazuje, że Polska praktycznie nie dysponuje narzędziami, aby przeciwdziałać temu trendowi, ponieważ straciła moc przekonywania do swoich racji na łamach UE. W takim razie Stany Zjednoczone? Niekoniecznie, ponieważ "i tam nie mamy już specjalnego posłuchu", co więcej, mogłoby się to odbić na naszych relacjach z partnerami z UE, ponieważ Waszyngton i Bruksela idą na zwarcie.

"Pootwieraliśmy zbyt wiele frontów w mało istotnych sprawach i teraz, kiedy potrzeba nam możnych sojuszników, dużo trudniej będzie zjednać sobie ich wsparcie"-konstatuje Talaga. 

"Słowo „partner” w stosunku do Rosji wybrzmiało niemal jednocześnie w niemieckich i włoskich ustach. Wypowiedziała je kanclerz Angela Merkel, odwiedzając Putina w Soczi, oraz liderzy włoskich partii Ligii Północnej i Ruchu Pięciu Gwiazd w swojej umowie koalicyjnej"-pisze dyrektor WEI ds. strategii. Są jednak pewne różnice w podejściu Niemiec i Włoch. Włosi- wskazuje dziennikarz- wprost domagają się zniesienia sankcji, które Bruksela nałożyła na Rosję za okupację Krymu. Niemcy wprawdzie, chcąc zachować dyplomatyczny dystans, opowiadają się za utrzymaniem sankcji wobec Kremla, jednak- nie zważając na protesty Polski, Ukrainy i Stanów Zjednoczonych- rozpoczęli budowę swojej części Nord Stream 2. Skąd bierze się to ocieplenie relacji Niemiec i Włoch z Rosją? Talaga podkreśla, że to wypadkowa nastrojów społecznych w obu krajach. 

"Przy okazji wizyty kanclerz w Soczi niemiecka telewizja ZDF opublikowała sondaż, z którego wynika, że aż 36 proc. badanych Niemców uważa Rosję za wiarygodnego partnera, a tylko 14 proc. mówi to samo o Stanach Zjednoczonych. We Włoszech jest jeszcze gorzej. Kiedy dołożymy do tego sprzyjające Rosji nastroje na Węgrzech, Słowacji, w Austrii, Czechach, okazuje się, że – pomijając niezbyt ludną Szwecję i wychodzącą z Unii Brytanię – największym „rusofobem” w UE jest… rządzona przez Macrona Francja"-pisze ekspert na łamach "Rzeczpospolitej". Jako największą siłę Zachodu, która wobec poczynań Kremla zachowuje zdrowy rozsądek, Talaga wskazuje Stany Zjednoczone. Przykłady to "powrót wojsk amerykańskich do Europy, szczególnie rozmieszczenie ich na wschodniej flance NATO, odtworzenie rozformowanej w 2011 r. II Floty, która ma bronić północnego Atlantyku, (...) twarda postawa wobec Nord Stream 2". Problemem jest jednak uniliteralizm amerykańskiego przywódcy, Donalda Trumpa, który godzi w sojusz Brukseli z Waszyngtonem, a także podsyca antyamerykańskie sentymenty i prowadzi do konfrontacji. 

"Ten konflikt jest bardzo na rękę Rosji, nic dziwnego, że go wykorzystuje. Choćby w Soczi, Putin i Merkel mówili w sprawie Iranu jednym głosem w opozycji do Waszyngtonu"-zauważa dyrektor WEI ds. strategii. Jednocześnie Andrzej Talaga zastrzega, że wyłącznie Stany Zjednoczone mogą teraz powstrzymać budowę Nord Stream 2, dlatego też Warszawa i Waszyngton powinny stanąć "ramię w ramię". 

"Zaczęły mleć wielkie młyny polityki globalnej, a ich urobek wkrótce odczujemy. Nie dość, że Polska jest zagrożona przez Rosję, to jeszcze znalazła się pomiędzy interesami czołowych państw UE i Ameryką. Geopolityczna mądrość każe nam mieć po swojej stronie i jednych, i drugich, ale jak skutecznie manewrować pomiędzy wielkimi, gdy nasz repertuar możliwości sami wydrenowaliśmy, wdając się w niepotrzebne spory?"-zastanawia się dziennikarz. Autor artykułu w "Rzeczpospolitej" apeluje na końcu o wyciszenie konfliktów z UE i USA, co pomoże Polsce wrócić do poważnej gry. 

"Nadszedł bowiem czas przemian i można naprawdę dużo stracić. To nie najlepszy moment na małostkowość"-ostrzega Talaga. 

yenn/Rzeczpospolita, Fronda.pl