„Proponuje się, aby ustawa weszła w życie, po upływie trzech miesięcy od dnia wejścia w życie” - takie kuriozalne sformułowanie znalazło się w przepisach znajdujących się w projekcie ustawy posłanek Nowoczesnej – Joanny Schmidt i Moniki Rosy.

Projekt dotyczący „świadomej prokreacji” to szybka, ale jak widać – zupełnie niedopracowana próba odpowiedzi Nowoczesnej na to, co wydarzyło się podczas głosowań w Sejmie nad dwoma projektami ustaw dotyczących zmian w prawie w kwestii aborcji.

Jednym ze skutków zignorowania przez wielu posłów opozycji totalnej wspomnianych głosowań (10 posłów Nowoczesnej nie wzięło udziału w głosowaniu nad projektem liberalizującym prawo aborcyjne, a do przekazania projektu do komisji zabrakło 9 głosów) były kary finansowe, a także zawieszenie członkostwa w partii przez Joannę Scheuring-Wielgus, Joannę Schmidt oraz Krzysztofa Mieszkowskiego.

Posłanki Nowoczesnej poszły o krok dalej i postanowiły stworzyć własny projekt ustawy liberalizującej prawo aborcyjne. Poza wyżej wspomnianym kwiatkiem redaktor TVP Info Adrian Klarenbach przytacza jeszcze jeden, którego nie rozumie nawet zaproszony do rozmowy poseł Nowoczesnej.

Co to jest system poradnictwa świadomej prokreacji, połączony z koncepcją entuzjastycznej zgody, jako warunku podejmowania aktywności seksualnej?”.

- pyta Klarenbach.

Niestety, poseł nie potrafił odpowiedzieć na to pytanie i prosił o zapytanie o tę kwestię autorek projektu. Aż strach pomyśleć, co jeszcze się w nim znajduje.

dam/PAP,Fronda.pl