Mowa nienawiści jest zła. No, chyba że jest skierowana do sympatyków i polityków PiS- wydają się myśleć niektórzy posłowie opozycji totalnej. Najpierw tyrada byłej premier o "naftalinie", a teraz wypowiedź Joanny Kluzik-Rostkowskiej każą przypuszczać, że deklaracje PO-KO dotyczące walki z mową nienawiści można roztłuc o kant pewnej części ciała... 

"Proponowałabym, choć wiem, że to kropla w morzu potrzeb, żeby ten ponad 1 mld zł, który za dwa dni pójdzie na pisowską propagandę prowadzoną przez Jacka Kurskiego, dorzucić nauczycielom"-stwierdziła w programie "Tłit" WP była minister edukacji narodowej, Joanna Kluzik-Rostkowska. Polityk komentowała w ten sposób przebieg rozmów przedstawicieli MEN z protestującymi nauczycielami. Była minister wyraziła nadzieję, że protest przyczyni się do szybszych podwyżek dla tej grupy zawodowej. 

"A pani minister Zalewska powinna się w piekle smażyć z bardzo wielu powodów – m.in. dlatego, że oszukuje całe środowisko"- dodała posłanka. Dziennikarz zwrócił uwagę, że tego rodzaju wypowiedzi to przejaw mowy nienawiści, o której ostatnio dużo w Polsce się mówi. Kluzik-Rostkowska odpowiedziała, że w jej ocenie nie jest to nienawiść, ale "dopuszczalne sformułowanie". 

yenn/Wp.pl, Fronda.pl