W przypadku Urzędu Skarbowego nigdy nie można być zbyt dobrym, do takiego wniosku może dojść pewien mechanik z Bartoszyc. Za swoją bezinteresowną pomoc otrzymał mandat i sprawę w sądzie.

Jak opisują dziennikarze gazety "Fakt" sprawa wyglądała bardzo życiowo i prawdopodobnie to zgubiło mężczyznę. Dwie kobiety podjechały do warsztatu samochodowego w Bartoszycach z niewielkim problemem. Potrzebowały ekspresowo wymienić żarówkę w światłach swojego pojazdu.

Mimo, że zakład był zamknięty i nie prowadził sprzedaży żarówek, to mechanik udzielił kobietom pomocy. Oddał własną, prywatną żarówkę, którą wkręcił i poprawnie ustawił. Za swój dobry uczynek wziął 10zł, czyli przysłowiowe "na piwo", nie wydając przy tym paragonu.

Jak się okazało, była to prowokacja urzędniczek skarbówki. Kobiety z uśmiechem na ustach, bo ich zdaniem akcja była udana, wlepiły mężczyźnie mandat w wysokości 500 zł. Ten nie przyjął jednak kary i sprawa trafiła do sądu.

Sędziowie po rozpatrzeniu sprawy, stwierdzili, że mechanik jest winny wykroczeniu skarbowemu. Na szczęście, wymiar sprawiedliwości okazał się bardziej ludzki i postanowił nie stosować żadnej kary, a jedynie upomnieć mieszkańca Bartoszyc.

W całej tej historii jednego jesteśmy pewnie. Teraz, gdy jakikolwiek mechanik w okolicy zobaczy kobietę potrzebującą szybkiej pomocy z samochodem, to nie udzieli żadnej pomocy, a jeśli już się na takową zdecyduje to zapłata za usługę będzie zdecydowanie wyższa niż "na piwo".

mor/Fakt/Fronda.pl