Komisja śledcza do spraw Amber Gold kontynuuje przesłuchania świadków w tzw. wątku skarbowym. Dziś przed komisją zeznawał Józef Dębiński, syndyk masy upadłościowej Amber Gold sp. z o.o. 

Jak wyjaśnił świadek, lista wierzycieli obejmuje obecnie ponad 12 tysięcy podmiotów. Kiedy wszedł do spółki, tj 21 sierpnia 2012 r., w jej kasie było zaledwie 600 złotych. Co więcej, nie wiedział wówczas, że Amber Gold od 14 sierpnia tego roku było w stanie likwidacji. Dowiedział się o tym dopiero 24 sierpnia. 

"Przez trzy tygodnie sporządziłem sprawozdanie dla sądu upadłościowego o stanie masy i (...) symulację kosztów postępowania upadłościowego. Doszedłem do wniosku, że (...) może nastąpić ogłoszenie upadłości"- podkreślił syndyk. Dębiński przekonuje, że sprawozdanie należało sporządzić szybko, ponieważ wielu wierzycieli dowiedziało się o niewypłacalności Amber Gold, po czym zaczęło wszczynać sprawy, w których sądy zabezpieczały majątek w postaci hipotek i zastawów. Dlatego też- wskazał świadek- spółkę trzeba było jak najszybciej postawić w stan upadłości, inaczej wierzyciele z lokatami terminowymi byliby pokrzywdzeni względem tych, którzy mieli hipoteki. 

"Stwierdziłem, że spółka nie ma pieniędzy. (...) W czasie, kiedy przyszedłem do spółki, w kasie było 600 zł. Więc z tych 600 zł musiałem prowadzić to postępowanie upadłościowe"-zaznaczył. 

Szefowa komisji, Małgorzata Wassermann zwróciła uwagę, że jeżeli ktoś nie zgłosił, że spółka jest mu winna pieniądze, to od syndyka ich nie uzyska. 

"Niektórzy przyjęli taką drogę, niektórzy się procesują ze Skarbem Państwa, czy z bankiem, będą postępowania karne, gdzie można występować w charakterze oskarżycieli posiłkowych. Natomiast spotykam się z pytaniami: czy dostanę swoje pieniądze? Jeżeli ktoś ze swoją sprawą nic nie robi, nigdzie jej nie zgłosił, to syndyk nie będzie go szukał w domu, żeby mu oddać"-powiedziała posłanka PiS, odnosząc się do informacji świadka o ponad 12 tys. wierzycieli. 

"Tak, to prawda, podstawą wypłaty jest tylko lista wierzytelności i naniesienie na tej liście wierzyciela. W innym przypadku będzie to niemożliwe"-przyznał Józef Dębiński. 

Świadek wyjaśnił również, że w masie upadłości jest ok. 78 mln zł, ale nie zdążył jeszcze zbyć całego majątku. Pozostała jeszcze jedna kamienica w centrum Gdańska. Jako że nikt nie złożył oferty w czerwcu b.r., kolejny przetarg miałby ruszyć we wrześniu. Przekonywał również, że pieniądze częściowo zostały już wypłacone wierzycielom, ponieważ zbył dziewięć nieruchomości należących do Amber Gold. Jedna z nich nie była obciążona, z ośmiu z nich wykonano plan podziału funduszu masy upadłości, a więc wierzyciele, którzy przed ogłoszeniem upadłości zdążyli wpisać się na hipoteki, otrzymali pieniądze. Mowa o kwocie przekraczającej 4,3 mln złotych.

Syndyk mówił również, że udało mu się odzyskać- na mocy postanowienia prokuratury- złoto, srebro oraz platynę, jednak trwało to ponad rok, ponieważ postanowienia zaskarżył Marcin P. Był to okres, kiedy złoto taniało. 

"W momencie, kiedy przyszedłem jako zarządca przymusowy, uncja złota kosztowała 1800 dolarów, a po sprzedaży spadła do 1200 dolarów za uncję. Więc ta kwota na pewno nie była taka duża(...) Złota otrzymałem 57,5 kg, srebra 1,5 kg, platyny niecały kilogram"-zeznawał świadek. Jak wyjaśnił, kruszce zbył podmiotom, które posiadały koncesje NBP, nie można było natomiast przypisać konkretnych umów. 

To jednak jeszcze nic. Dębiński poinformował bowiem, że Marcin P. kupował nieruchomości za kwoty nawet o 40 proc. wyższe niż rynkowe! Jak powiedziała przewodnicząca komisji, było to, łącznie, 40 mln złotych. W związku z zawyżeniem cen na tym poziomie, można podejrzewać, że były właściciel Amber Gold "kupował odpowiednie nieruchomości od odpowiednich osób za odpowiednie pieniądze”, czym powinny zająć się organy ścigania- wskazała Małgorzata Wassermann, która przypomniała o pewnym ważnym fakcie:

"Te nieruchomości zostały zgłoszone w I Urzędzie Skarbowym. I US nie tylko nie zauważył faktu, że ta spółka nie rozlicza się, nie wykazuje dochodów, ale za to kupiła sobie za 40 mln zł nieruchomości"-podkreśliła. 

Ponadto świadek zeznał przed komisją, że Marcin P. wypłacił sobie z konta Amber Gold 16 mln złotych, a spółka "pożyczała" pieniądze (kwota rzędu 35 mln złotych) różnym podmiotom.

yenn/TVP Parlament, Fronda.pl