Ostatnio znana bardziej z antypisowskiej histerii (do której ma zresztą pewne powody...), niż z ciekawych ról, Krystyna Janda nie ukrywa satysfakcji z hucpy politycznej wokół festiwalu w Opolu i "strajku artystów".

"Tak mnie cieszy to, co się stało z Opolem, iż uważam, że środowisko artystów stanowczo za mało mówi co myśli"- stwierdziła w programie "Onet Rano"

"Musimy mieć świadomość, że poglądy Ministerstwa Kultury na to, co powinno się grać, jak powinno się grać, o czym powinno się opowiadać temu narodowi i wyciąganie z historii literatury i Polski innych tematów jest zupełna zmianą myślenia"- mówiła, strasząc, że w naszym kraju wkrótce mogą zostać wychowani zupełnie nowi ludzie, zupełnie inni Polacy. Jak dodała, ma nadzieję, że ci "inni" nie będą mieli talentu, bo "po tej stronie było wiele talentów i gigantów, a tutaj na razie nie widzę…"

Aktorka, wracając wielokrotnie do tematu 54. KFPP, ani razu nie odniosła się do wypowiedzenia umowy z TVP przez prezydenta Opola. Stwierdziła natomiast, że artyści wcale nie zrezygnowali z powodu swoich przekonań, po prostu "zrozumieli, że jeśli nie zrezygnują, to publiczność się od nich odwróci. To społeczeństwo ocenia teraz nasze postawy". Dalej powtórzyła kłamstwo o "cenzurze":

"To się dzieje wokół Opola to nieoczekiwany cios w twarz telewizji, a w ogóle robi się z tego dużo szersza sprawa. Dlatego, że słowo cenzura jest słowem bardzo szerokim, a chodzi o publicznego nadawcę utrzymywanego z pieniędzy społecznych". Jak podkreśliła, TVP już od roku cenzuruje wielu artystów.W tym, oczywiście, również ją.

"Zrobiłam w życiu wiele rzeczy, ze 100 filmów, teatrów telewizji z 80 i byłam przyzwyczajona, że każdego dnia w różnych, przynajmniej 5 telewizjach, gdzieś pojawia się moja rzecz. Od roku nie ma tego wszystkiego". Wisienka na torcie to wypowiedź o tym, że do jej teatru przychodzą ludzie podzielający jej poglądy, a kiedy "wchodzi na scenę z Maćkiem Stuhrem", to ze spektaklu robi się "jakiś wielki plan".

"Mamy poczucie, że w teatrze na widowni są ludzie z „tej strony”. Oni między innymi po to przychodzą do nas, bo rozumieją, że są u siebie, że tu rozmawia się na takie tematy i na takim poziomie i w taki sposób, który im odpowiada"- tłumaczyła.

I kto tu dzieli Polaków, kilkakrotnie podkreślając: "ludzie z tej strony", ludzie "po tamtej stronie"? Podobno sztuka powinna być apolityczna...

yenn/Onet.pl, Fronda.pl