Artykuł, który zamieszczamy poniżej pochodzi z rosyjskiego portalu tsargrad.tv, i jest klasycznym przykładem propagandy skierowanej na „rynek wewnętrzny”. Omawia sytuację w Austrii po aferze z rosyjskim szpiegiem i umieszcza ją w szerszym, międzynarodowym kontekście.

Wynika z niego, że wszystkie działania przeciw Rosji są wynikiem spisku i knowań – głównie Ameryki. Gdyby nie ona i jej podszepty, to nie byłoby żadnego powodu dla sankcji przeciw Rosji, która przecież niczego złego nie zrobiła. W końcu Moskwa niejednokrotnie oświadczała, że żadne szpiegostwo, cyberataki, otrucia, aneksje cudzego terytorium i tym podobne działania, nie leżą w jej pokojowej naturze.

Uderzające jeszcze w tym tekście jest to, że tak naprawdę zamiast rozjaśniać wewnętrzną politykę austriacką, mocno ją gmatwa, by stworzyć obraz chaosu i mętnej wody – obraz jak najbardziej dla rosyjskiej polityki pożądany.

Tak więc to, co poniżej, to czysta, uchwycona w stanie laboratoryjnym propaganda kremlowska. I ludzie naprawdę w nią wierzą!

Karman Gasanov, politolog, dziennikarz, który, jak doktoryzował się z nauki politycznych, na Uniwersytecie w Salzburgu pisze, że afera to alibi dla przedłużenia sankcji UE wobec Rosji.

„W Austrii oskarżono o szpiegostwo na rzecz Rosji emerytowanego pułkownika. Stało się to zaraz po wizycie w Wiedniu emisariusza Departamentu Stanu, który przybył tam z misją specjalną, której celem było przedłużenie antyrosyjskich sankcji. Rok wcześniej do władzy w Austrii doszli konserwatyści i nacjonaliści, którzy podczas kampanii wyborczej, a także i po niej głosili potrzebę normalizacji stosunków z Rosją oraz zniesienie sankcji. Głównym motorem była Austriacka Partia Wolności (FPÖ), której przewodnicząca Karin Kneissl jest obecnie szefową MSZ.

Latem zaprosiła na swoje wesele, w charakterze gościa honorowego, Władimira Putina i tańcowała z nim do upadłego, zapominając nawet o narzeczonym. Także i szef rządu Sebastian Kurz wypowiadał przyjazne opinie o Rosji i podczas pierwszego półrocza swojej kadencji dwukrotnie odwiedził Kreml. Austria była jednym z niewielu europejskich państw, które nie wydaliły rosyjskich dyplomatów w związku ze „sprawą Skripali”. Jednak obecnie stosunki miedzy Moskwą a Wiedniem znacznie się pogorszyły. W Salzburgu został oskarżony – dowodów dostarczył niemiecki kontrwywiad – emerytowany pułkownik.

Rzekomo przez trzydzieści lat sprzedawał on Rosji tajne informacje o kryzysie migracyjnym, lotnictwie wojskowym i systemach artyleryjskich, za co otrzymał 300 tysięcy euro. Pani minister Karin Kneissl odwołała swoją wizytę w Moskwie. Kurz nazwał działania rosyjskie „niedopuszczalnymi” i wspomniał o ochłodzeniu stosunków” – czytamy w tekście.

„Jak podaje gazeta „Kleinzietung”, austriaccy opozycjoniści z partii Zielonych oraz Die Liste Pilz odpowiedzialnością za obecną sytuację obarczyła rządząca FPÖ, a jej dobre stosunki z Rosją nazwali „zagrożeniem bezpieczeństwa Austrii”. „Jednym z największych niebezpieczeństw dla służb specjalnych [podległych – red] ministerstwa spraw wewnętrznych i obrony narodowej, są związki kierownictwa FPÖ z Rosją” – powiedział austriacki polityk, założyciel Die Liste Pilz, Peter Pilz, żądając jednocześnie przeprowadzenia śledztwa przez służbę bezpieczeństwa (BVT).

Natomiast lider Zielonych w europarlamencie Michel Reimon przypomniał, że FPÖ, która obsadziła w rządzie stanowiska ministra obrony i spraw wewnętrznych, podpisała formalną umowę o przyjaźni z Jedyna Rosją. Rządzącą partię obwiniają także opozycjoniści z Die Neos, żądający zerwania stosunków z Jedyną Rosją. Poseł Die Neos, Douglas Hoyos, którego słowa cytuje poważna austriacka gazeta Der Standard, domaga się „szczerej odpowiedzi” od kanclerza Sebastiana Kurza.” – pisze dalej politolog, a potem poddaje zaczyna bagatelizować sprawę.

W ostatnim czasie zatrzymano w Austrii dwóch domniemanych rosyjskich szpiegów – jednego w armii, drugiego cywilnych służbach specjalnych, odpowiedzialnego m.in. za walkę z terroryzmem.

„Austriacki historyk i ekspert w sprawach służb specjalnych Zygfryd Bir, w wywiadzie dla radia Ö1 wyraził zdziwienie, że „rząd austriacki robi ze skandalu szpiegowskiego tak wielki problem”. Jego zdaniem szpiegostwo jest „zjawiskiem powszechnym”. Historię z „rosyjskim szpiegiem” uważa on za przesadzoną i ma wrażenie, że austriaccy politycy niczego o tej sprawie nie wiedzą. Historyk nie oczekuje z tego powodu poważnych konsekwencji dla stosunków dwustronnych, chociaż Kurz na briefingu oświadczył, że incydent „pogorszył stosunki Rosji ze Wspólnotą”. Na potwierdzenie wywodów Bira można wspomnieć, że w czerwcu Austria sama oskarżała Niemcy, które przecież przekazały informację o „rosyjskich szpiegach” Austriakom. To jednak nie wywołało większego skandalu miedzi dwoma krajami, członkami UE. Możliwe, że Berlin próbuje zrzucić odpowiedzialność na Moskwę?” – pyta retorycznie rosyjski autor. Pragniemy wyjaśnić, że powyższy akapit przetłumaczyliśmy z najwyższą starannością, jednak o co w nim chodzi, tego nie wiemy.

„Jeśli spojrzeć na całą sprawę nie tylko w regionalnym, ale i w globalnym rozmiarze, to „odkryciu” rosyjskich szpiegów w Salzburgu towarzyszą następujące okoliczności. Austria sprawuje obecnie prezydencję w Radzie Europy, która w grudniu zbierze się na debatę w sprawie antyrosyjskich sankcji. Wiedeń potrzebuje alibi dla ich przedłużenia. Jako przewodniczący szczytu nie może sobie pozwolić, by uznano go za prorosyjski.Do zaostrzenia retoryki w stosunkach z Moskwą namawiali Austriaków Amerykanie” – stawia kropkę nad „i” publicysta i politolog.

Wskazuje, że „w ostatnich dniach z wizytą w Wiedniu przebywał przedstawiciel departamentu stanu David Tessler, przekonujący kraje UE, by nie tylko przedłużyły, ale i rozszerzyły sankcje, jako odpowiedź na próbę otrucia Skripalów, cyberataki i szpiegostwo. Następnym przystankiem Tesslera będą Włochy, gdzie u władzy są także „przyjaciele Moskwy”. Kto wie, może jutro i w Rzymie zostanie zdemaskowany rosyjski szpieg?” – pyta znowu retorycznie.

źródło: Kresy24.pl