"Gdybym był sędzią, dałbym jedynkę, bo jest to temat. Jako taki, ale jest. Poza tym, jest to bryndza. Dziwie się, że Roman Giertych wystawia swój dorobek i inteligencję na takie pośmiewisko. Publicznie mówię, że nigdy nie będzie żadnego aktu oskarżenia w tym temacie. Tyle, jeśli chodzi o ocenę prawną" - mówił poseł Tadeusz Cymański, komentując tzw. "aferę taśmową" z udziałem Jarosława Kaczyńskiego.

Zdaniem polityka tekst w Gazecie Wyborczej to wyłącznie zbiór ataków na prezesa Prawa i Sprawiedliwości.

"Było to pisane jadem, a nie atramentem, ale tak, żeby rzucić cień. Jakby się opluło, to można się wytrzeć. Ale jak jest cień, już tak łatwo nie jest. Proszę zobaczyć, jak grubą nicią jest to szyte. Niestety, część obywateli, bez złej wiary, może na takie retoryczne chwyty się nabrać. Na to liczą autorzy, bo nie mogą i nie mają powodów, żeby postawić wprost konkretne zarzuty. To bardzo niska metoda. Powiedziałbym nawet, że obrzydliwa, bo pieniądze i materializm - za co go zawsze ceniłem i lubiłem - są mu kompletnie obce, dla niego nie istnieją. To jest człowiek ideowy, to jest jego siła" - ocenił Cymański.

"„Gazeta Wyborcza” zjeżdża w dół. Te chwyty na pierwszej stronie pokazują, że „na bezrybiu rak też ryba”. To nie jest polowanie, to postawa na sępa. Karmią się, chwytają te rzeczy. Mówiąc delikatnie, ten artykuł jest bardzo rozczarowujący, ma posmak skandalu. Uderza bardzo nie fair. To nie jest krytyka, to krytykanctwo. Jest obliczony na utopienie obiektu ataku" - dodał polityk.

mor/WPolityce.pl/Fronda.pl