Poseł Solidarnej Polski Tadeusz Cymański powiedział dziś, że jest wściekły po decyzji prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego w sprawie obniżenia uposażeń posłów. Obiecał jednak, ża zagłosuje ,,za''. Gdyby zrobił inaczej, byłaby to ,,nie odwaga, ale szaleństwo''.

,,Jestem wściekły, bo mi się to nie podoba, żeby było jasne. I nie tylko mnie. Uważam, że żeśmy się w takie teraz, cała sfera polityczna… Bo w politycznej walce, gdzie nawet o swoje pensje potrafimy się nawzajem chlastać jedni z drugimi...'' - ubolewał Cymański w Radiu Zet.

,,I to szaleństwo doprowadziło do tego, że sprawa zaszła w taki daleki teren, że prezes uznał, że jedynym wyjściem jest odwołanie się do starej maksymy łacińskiej: vox populi vox Dei. I ta decyzja nie budzi entuzjazmu. Nawet panowie tutaj, pan i pańscy koledzy, dziennikarze, mówią, że to jest bardzo kontrowersyjna decyzja'' - dodał.

,,Uważam, że to jest konsekwencja błędów naszych i błędów również – chociaż to przybrało formę sukcesu – PO, która zrobiła taką jazdę nam z tymi billboardami...'' - stwierdził. Jak dodał, Platforma ,,powina się puknąć [w głowę - red.]'' i domyślić się, jaki będzie finał ich hucpy z akcją o nagrodach.

,,Niska oceny Parlamentu, posłów powiązana z tą akcją spowodowała taki efekt, że prezes Kaczyński uznał, że jedynym rozwiązaniem jest takie radykalne podejście. Jeszcze samorządowców w to wciągamy. Nie wiem, czy to jest też najlepsze. Samorządowcy – o 20% w dół'' - dodał Cymański.

,,Czy ja przed dwudziestu lat rezygnując z burmistrzowania w Malborku, zostając posłem, mając piątkę dzieci i żonę niepracującą, dla pieniędzy poszedłem do Sejmu?'' - pytał poseł.

,,20% pensji nawet w takich okolicznościach i bez aprobaty, z zaciśniętymi z wściekłością zębami, to nie jest cena zbyt wysoka za utrzymanie jedności, bo bezcenne, a coś o tym wiem...'' - stwierdził wreszcie, zapowiadając, że zagłosuje ,,za''.

mod/radio zet