Ta zaskakująca Ukraina, czyli relacja Dawida Widlsteina z Ukrainy!

Koniec kolejnej wyprawy na Wschód.

Nasz konwój osiągnął cel. Część Waszych darów oddaliśmy Polakom, potem ruszyliśmy na wschód, do obozu uchodźców, do szpitali polowych, do batalionów. O tym, że inicjatywa udana może świadczyć fakt, że nawet rosyjskie media nas zauważyły, pisząc elaboraty o konwoju bandero- polaków.... 

W batalionach jest dużo psów, głównie wilczurów. Często są ranne. W jednym z batalionów, położonym w gaju kasztanowców, poznałem Trexa. Piękne bydle, wielki wilczur. Całą tylną łapę miał rozerwaną od miny.

Jeden z żołnierzy powiedział mi, że ta wojna prędko się nie skończy. Że wschód będzie jak Gaza.
Tymczasem na Ukrainie dzieją się rzeczy niedobre. Poroszenko zgadza się na federalizacje części Wschodu. Zmiany systemowe w większości blokowane przez stary, skorumpowany parlament.

Pod Wierchowną Radą znów zapłonęły opony i słychać było wybuchy oraz majdanową muzykę, rytmiczne uderzanie w blachę pięściami i pałkami. Deputowany wylądował w koszu na śmieci. 
Stojąc w czarnym dymie z opon ciężko nie wspominać Majdanu i nie mieć ponurych myśli.

Wracając z awantury pod ukraińskim parlamentem poszedłem pomodlić się do kapliczki wzniesionej ku czci pomordowanych na Majdanie. Kapliczka jest drewniana, obok niej rośnie kilka kasztanów. Te kasztany zresztą są wszędzie, na łeb mi spadają.
Jest już jesień, płoną opony, kasztany spadają. Prawie rok temu przyjechałem tutaj, na Majdan. Na wesoły roztańczony protest ludzi, którzy chcieli żyć w Europie, nie w neosowieckiej kolonii rosyjskiej.
Potem trupy i mord. I co mamy dziś?
Gazę na wschodzie, wojnę i 12 chłopaków, którzy mieszczą się w trzech workach. Poroszenkę podpisującego federalizację, wypuszczanych morderców Berkutowców, blokowane reformy.

Ale klęcząc w tej kapliczce zdałem sobie sprawę z czegoś innego.
Gdy zaczynał się Majdan, byłem pewny, że jedyne co osiągnie, to dymisję kilku skorumpowanych urzędników.
Gdy schodziłem, w czarny czwartek, z Instytuckiej, omijając kałuże krwi, gdy Majdan płonął, gdy samochody pełne ciał wyjeżdżały z Kijowa, gdy setki Kijowian otoczyły scenę ze zniczami w dłoniach, czekając na kulę od snajpera, myślałem, że to koniec.
Gdy podczas moskiewskiej interwencji na Krymie patrzyłem na rosyjskich soldatów i ich sprzęt, gdy Berkutowiec z kałachem z zachwytem wołał do mnie – tu nie będzie Ukrainy! - myślałem o tym, że determinacja i odwaga części Ukraińców jest wspaniała i piękna, ale co mogą znicze i modlitwa przeciw wschodniemu imperium?
Gdy rozpoczęła się wojna na wschodzie myślałem – pewnie zaraz padnie Kijów, nie obronią go zniczami.

I co? Ukraina walczy. Ukraina istnieje. Kijów jest wolny. Putin na Wschodzie kontroluje aktualnie 20% tego co kilka miesięcy temu. I 5% tego, co wszyscy analitycy prognozowali, że zajmie.
Nie mówiąc o tym, że jeszcze w styczniu 2014 Putin miał... całą Ukrainę.

Nie, jednak nie. Nikt mnie nie przekona, by postawić kreskę na Ukraińców.

Dawid Wildstein

Źródło: Facebook