Na lewicowym portalu „Krytyka Polityczna” ukazała się rozmowa z redaktorem naczelnym internetowego pisma Liberté! Leszkiem Jażdżewskim „Demokrację przyniósł nam kapitalizm” przeprowadzona przez Michała Sutkowskiego. Zapewne przyczyną rozmowy było antyklerykalne przemówienie Jażdżewskiego przed wykładem Donalda Tuska w Auditorium Maximum na Uniwersytecie Warszawskim.

 

Według Jażdżewskiego PiS to partia przeciwna demokracji liberalnej, która wygrała, bo Polacy nie są przywiązani do zachodniego liberalizmu. W opinii nowej gwiazdy lewicy Polacy bardziej są przywiązani do instytucji ''kapitalistycznych'' bo one lepiej działają. A działają lepiej „bo nie są nasze. […] To wynika przede wszystkim z faktu, że ich kapitał jest przede wszystkim zagraniczny. Podobnie rzeczy się mają z rynkiem medialnym: telewizje, portale czy gazety nie poddają się tak łatwo naciskom rządu dlatego, że mają ochronę podmiotów zewnętrznych. To samo dotyczy zagranicznych korporacji, które w nie zawsze sympatyczny dla nas sposób wprowadzały zachodnie standardy do gospodarki”.

Stanowisko Jażdżewskiego może być, w moim odczuciu, wyrazem przeświadczenia, że gwarantem demokracji liberalnej w Polsce jest to, że cała własność jest w obcych rękach, a Polacy są tylko pozbawionym własności proletariatem, niedorosłym do norm cywilizowanego współżycia. Można więc odnieść wrażenie, że nowa gwiazda lewicy uważa, że jest lepiej dla polskich dzikusów, że nie mają własności, a, że są uzależnieni od stających na wyższym poziomie rozwoju cywilizacyjnego przedstawicieli zachodu, że zachodni kolonializm nad Polską to błogosławieństwo dla Polski.

Zdaniem Jażdżewskiego w Polsce świadome liberalno-demokratyczne elity „nie wychowywały obywateli, liczyły, że sami nauczą się demokracji z gazet i z telewizji. I to było wielką pomyłką liberałów, a de facto całej klasy politycznej i intelektualnej. Oni wszyscy uznali, że demokracja raz wprowadzona się utrzyma”. Stało się jednak inaczej. Liberałowie nie wykorzystali propagandy i nie udało im się zakorzenić demokracji liberalnej, podczas gdy komunistom udało się zakorzenić socjalizm w PRL.

Według Jażdżewskiego nie można liczyć na to, że dzięki wzrostowi dochodów polskie dzikusy się ucywilizują i staną się zwolennikami liberalnej demokracji. W opinii nowej gwiazdy lewicy liberalną demokrację należało polskim dzikusom sprzedawać w atrakcyjnym dla nich opakowaniu patriotyzmu, najlepiej nowego świeckiego patriotyzmu wolnego od dominacji katolicyzmu.

W opinii Jażdżewskiego bezczynność elity intelektualnej, czyli liberalnych demokratów w sferze laickiego patriotyzmu, edukacji obywatelskiej, propagandy, polityki historycznej, chętnie wykorzystała prawica, która narzuciła swoją narrację.

Prawica, według Jażdżewskiego przywróciła narracje z PRL socjalistyczną w treści i narodową w formie. Dla nowej gwiazdy lewicy nie jest więc zaskoczeniem, „że to wolna Polska na katechezie i [...] anachronicznych podręcznikach do polskiego wychowała najbardziej nacjonalistyczne pokolenie”.

Według Jażdżewskiego, cytującego wywiad dla „Newsweeka” Eustachego Rylskiego „Polacy przestali od siebie wymagać, stracili[...] aspiracje do bycia innymi, lepszymi, niż” i uznali, „że słuchanie disco polo jest OK i że zachodnia ideologia po prostu się skompromitowała, więc i jej siła przyciągania się skończyła”.

Jak wyjaśnia Jażdżewski, disco polo jest złe, bo jest wyrazem braku ojkofobii. Według nowej gwiazdy lewicy „kanon obciachu się zmienił”, kiedyś inteligencja wypominała Kwaśniewskiemu disco polo, „a dziś usłyszysz disco polo w klubach studenckich. Dziś dominuje swojskość, ja to nazywam „naszyzmem”, czyli takim poczuciem, że to, co nasze, jest najlepsze, bo nasze jest, vide My, Słowianie na Eurowizji. Mówię o tym, bo kiedyś snobizm Polaków na zachodniość miał swe konsekwencje polityczne”.

W wywiadzie dla Krytyki Politycznej Jażdżewski stwierdził, że „środowiska intelektualne liberałów, podobnie zresztą jak lewicy, są wprawdzie w trochę lepszej sytuacji, niż była nowa prawica w latach 90., bo mamy dostęp do mainstreamu, ale też coraz mniejszy kontakt z bazą społeczną. Ona się po prostu wyemancypowała z zaklęć o „europejskich standardach”, żadne snobowanie się na Zachód już nie działa ani tym bardziej zawstydzanie ludzi, że nie dorastają do jakichś standardów. […] To w ogóle nie działa w pokoleniu młodszym od demonstrantów KOD-u”.

Jażdżewski uważa, że lewicy i liberałom „nie udało się tym wejść w zbiorową emocję Polaków. Snobizm intelektualny mieszczan stworzył nieprzekraczalną barierę, im jest po prostu lepiej w galeriach niż pod bramą stadionu. Dla ludzi zajmujących się w Polsce ideami ten świat jest po prostu obcy, nawet partia Razem zderza się z tym politycznie. A z kolei te wielkie projekty modernizacyjne: stadiony, oczyszczalnie ścieków i autostrady zbyt mało wiązały się z namacalnym interesem konkretnych ludzi. Zabrakło opowieści, w której ludzie mogliby się z tym zidentyfikować. Łatwiej było im się utożsamić z władzą i politykami kulturowo – PiS wypada tu po prostu wiarygodniej”.

Zdaniem Jażdżewski Polacy w swoich wyborach kierują się ideami, a nie interesem ekonomicznym i zwycięstwa PiS nie można redukować tylko do transferów socjalnych.

By rozwijać usługi społeczne Jażdżewski, postuluje wprowadzenie nowych podatków – jego zdaniem „Polska dorosła już do opodatkowania nieruchomości podatkiem katastralnym. To poprawiłoby racjonalność rozwoju miast, no i było sprawiedliwsze niż obciążanie pracy. Nawet liberał się zgodzi, że od nieruchomości i gruntów należy się podatek”. Należy też wprowadzić podatki ekologiczne i od wielkich koncernów.

Jan Bodakowski