Przyznaję, że rzadko się zdarza, żeby zwykły ksiądz, taki jak ja, krytykował najwyższe władze Kościoła, ale to naprawdę najmniejszy problem w porównaniu z nadużyciami, których dopuszczali się w USA biskupi. Czułem, że muszę być aktywny, bo powaga sytuacji tego wymaga. Chciałem też utwierdzić wiernych katolików w przekonaniu, że mają rację, krytykując opieszałość hierarchii w wyjaśnianiu sprawy McCarricka” - mówi posługujący w nowojorskiej parafii pw. Najświętszej Rodziny ksiądz Gerald E. Murray w rozmowie z portalem TVP.Info.

Ksiądz ten jest autorem listu otwartego, w którym wzywa byłego kardynała McCarricka do tego, aby wyjawił całą prawdę dotyczącą skandalów seksualnych w kościele. We wspomnianej rozmowie podkreśla, że kryzys z którym mamy do czynienia nie wynika jedynie z faktu ujawnienia nadużyć, których dopuszczali się księża, le też na odkryciu, że niektórzy hierarchowie chronili potężne osoby w Kościele, kardynałów oraz biskupów, którzy dopuszczali się tych obrzydliwych czynów.

Znany dobrze amerykańskim katolikom (wypowiada się m.in. dla telewizji EWTN czy stacji MSNBC oraz Fox News) ks. Murray mówi między innymi o reakcjach osób świeckich:

Ludzie są wściekli, bo Kościół z jednej strony usiłuje bronić młodych ludzi, a z drugiej kardynał, książę Kościoła, jest oskarżony o molestowanie seminarzystów. Wciąż pojawiają się nowe informacje na temat skali nadużyć i ludzie zastanawiają się, czego jeszcze się dowiedzą, jakie tajemnice wyjdą na jaw”.

Skrytykował też to, jaką postawę po opublikowaniu świadectwa abp Vigano zajął papież Franciszek. Według księdza Ojciec Święty powinien się do tych zarzutów jednak odnieść, ponieważ „wszyscy biskupi Kościoła powinni się trzymać tych samych standardów”.

Według arcybiskupa, obecny papież wiedział o restrykcjach, które nałożył na McCarricka Benedykt XVI. Franciszek nie wydawał się zaskoczony, kiedy Viganò z nim na ten temat rozmawiał. Jednak po tej rozmowie arcybiskupa z papieżem kardynał McCarrick nadal zachował duże wpływy w Kościele i został m.in. wysłany z misją dyplomatyczną do Chin”

- mówi ksiądz.

Stwierdza też, że Kościół w USA ma szansę na wyjście z całej sytuacji obronną ręką o ile przyzna się, że pewna grupa osób w Kościele popełniła zło oraz że nikt nie dopuści do tego w przyszłości. Wówczas, według rozmówcy TVP.Info:

[…] jest szansa na odzyskanie zaufania wiernych. Nie zgadzam się z podejściem, o którym czasem słyszę, że trzeba o takich przypadkach milczeć, żeby media nie zaatakowały z tego powodu Kościoła”.

Zauważa również, że jednym z powodów, dla którego fala nadużyć w Kościele jest aż tak duża, jest rewolucja seksualna, która na Kościele wywarła swoje piętno, a także to, że:

Po Soborze Watykańskim II, zaczęto odchodzić od dotychczasowego charakteru posługi biskupa, który miał egzekwować przestrzeganie zasad i był dla podlegających mu kapłanów surowy. Zamiast surowości wobec księży, którzy molestowali dzieci, zaczęto psychologizować. Zastanawiano się, czy zrobili to z powodu jakichś problemów, traum, które przechodzili i czy potrzebują pomocy, zamiast po prostu uznać, że są zagrożeniem dla dzieci i że trzeba ich ukarać i wydalić ze stanu kapłańskiego. Wykazywano się przy tym absolutną naiwnością, bo zakładano, że wystarczy kogoś wysłać na dwumiesięczną terapię i można go potem z powrotem sprowadzić do parafii. Co gorsze, ukrywano takie przypadki przed parafianami. To było katastrofalne podejście”.

Nie zabrakło też słów o homoseksualnym lobby w Kościele. Ksiądz Murray wskazuje, że w pewnych diecezjach kapłaństwo zostało wręcz zdominowane przez gejów, a heteroseksualistów eliminuje się na poziomie seminarium! Tu wskazuje:

Zawsze zdarzały się przypadki mężczyzn, którzy odczuwali pociąg do tej samej płci i równocześnie chcieli zostać kapłanami. Jednak w przeszłości kryteria w seminariach były bardziej surowe i wielu takim osobom odmawiano przyjęcia. A nawet jeśli homoseksualiście udawało się wstąpić do seminarium, to trudno mu było je skończyć”.

 dam/TVP.Info,Fronda.pl