W niedzielę popołudniu 21-letni uchodźca z Syrii, który ubiegał się w Niemczech o azyl, zaatakował na ulicy kobietę w ciąży. Zabił ją maczetą, a następnie ranił kolejne dwie osoby. Nie wiadomo, ile ofiar przyniósłby jego atak, gdyby nie reakcja jednego z kierowców jadących w pobliżu - wjechał autem wprost na Syryczyka, w ten sposób całkowicie go obezwładniając.

Niemieckie media twierdzą powszechnie, że atak nie miał podłoża terrorystycznego. W nagłówkach nigdzie nie pisze się o uchodźcy ani Syryjczyku, ale po prostu o "mężczyźnie" lub "napastniku".

Tymczasem nie jest chyba przypadkiem, że to już trzeci z serii ataków w ciągu jednego tygodnia, którego dokonują uchodźcy bądź imigranci. 

Co więcej 21-letni Syryjczyk, którry zamordował dziś na ulicy w Reutlingen kobietę, był już notowany przez policję. W imię polityki otwartości państwo niemieckie pozwala zostać w swoim kraju jednak także tym "uchodźcom", którzy popełniają przestępstwa.

I oto, jakie są efekty. Mamy nadzieję, że to już koniec tej krwawej fali... ale czy jest to nadzieja czymkolwiek uzasadniona?

hk