Czy teraz trzeba będzie przepraszać byłych funkcjonariuszy Służby Bezpieczeństwa za prawdę? To niewykluczone. Jeden z pracowników komunistycznej esbecji pozwał do sądu Tomasza Bickiego za... publikację wspomnień z jego przesłuchania. Bicki to dawny działacz gorzowskiego Ruchu Młodzieży Niezależnej.

Sprawą zajmuje się Sąd Rejonowy w Strzelcach Kieleckich. O tej niebywałej sytuacji napisało "Radio Zachód".

Były esbek oskarżył Bickiego, że ten w swoich wspomnieniach podał nieprawdę. Dodatkowo w internetowym wydaniu tych wspomnień miał podać imię i nazwisko esbeka, który przełuchiwał go w 1984 roku. Esbek stwierdził, że... Bicki naruszył jego dobre imię!
Oto, co pisał Bicki o swoim przesłuchaniu:

"„Obaj zadawali mi pytania. J. siedział w tym czasie przy oknie, na krześle za biurkiem. Z. przyszedł z białą pałą i kazali mi ściągnąć buty, położyć ręce na biurku, nogami oprzeć się na krześle. Byłem skierowany twarzą do J., a Z. lał mnie coraz mocniej pałą. Początkowo zacząłem krzyczeć, a później wyć. Było to bardzo bolesne. W pewnym momencie w odruchu samoobrony zerwałem się i naskoczyłem na bijącego mnie Z., z rękoma uniesionymi do góry, ale się powstrzymałem. Zdziwiłem się, bo wyglądało na to, że się nawet przestraszył. I wtedy przestał. A J., siedząc naprzeciwko mnie, dawał sygnały, kiedy mnie bić, a kiedy przerywać bicie. I on zadawał mi wtedy kolejne pytania. To przesłuchanie oczywiście zakończyło się dla nich niczym. Ale tak mnie zlali po tych piętach, że kiedy wyprowadzali mnie do samochodu, aby odwieźć do aresztu, ledwo szedłem i to na palcach. Nie mogłem w ogóle stanąć na pięty".

W oryginalnym tekście występowały personalia esbeków. Adwokat Bickiego zapewnił już, że ten nie zamierza przepraszać esbeka za prawdę.

bbb/radio zachód