Czym wyróżnia się STERNIK od innych szkół?

 

- Szkoły STERNIKA założyli rodzice i zaprosili do nich innych rodziców. Chodzi nam o to, abyśmy mogli wychowywać nasze dzieci i kształcić w zgodzie z ideałami, jakie sami wyznajemy. Tu nie powinno być rozbieżności i to jest jedna z głównych idei. Są też dwa inne ważne elementy: zróżnicowanie polega na tym, że osobno uczą się chłopcy i dziewczyny, bo efektywniej jest, gdy uczą się oddzielnie. Jest to część edukacji spersonalizowanej ucznia, to znaczy zwracamy się nie tylko do intelektu, ale i do całego człowieka. Mam tu szczególnie na myśli wolę, uczucia i ciało. Szkoła we współpracy z rodziną powinna to wszystko uwzględnić.

 

Czy STERNIK to jest szkoła dla bogatych?

 

- Z pewnością jest to szkoła dla rodziców wymagających od siebie i z doświadczenia wiem (sam mam dzieci w szkołach STERNIKA), że najtrudniej jest sprostać wyzwaniom wychowawczym, jeśli chodzi o same finanse to czesne jest ustalane indywidualnie. Istnieje pewna stawka nominalna. Założenie jest takie, żeby nie była to szkoła dla bogatych i nie jest to taka szkoła. Chodzą do niej dzieci o różnym statusie materialnym. Jest to jednak szkoła prywatna, która musi się utrzymać.

 

Ale nie od dziś wiadomo, że do waszych szkół chodzą dzieci Romana Giertycha, Bogdana Rymanowskiego czy osób bardzo bogatych. Czy dzieci z mniej zamożnych domów nie wyrastają w jakimś kompleksie tych bogatszych, których rodziców na więcej stać?

 

- Wiele robimy aby tak się nie działo. Uczniowie chodzą w mundurkach, więc nie wyróżniają się strojami. Nie mogą używać w szkole gadżetów elektronicznych. Wykonujemy też z każdym określoną pracę wychowawczą. Mówimy o tym, co jest w życiu ważne. Wyznacznikiem pozycji w grupie nie jest status materialny. To nie jest tak, że bogatsi mają więcej do powiedzenia. Często liderami grup są chłopcy z rodzin gorzej sytuowanych. Również zachęcamy, aby prezenty na urodziny były skromne lub robione własnoręcznie. Nie ma z zasady imprez bardzo bogatych i zwracamy na to uwagę rodzicom.

 

Na czym polega poziom tej szkoły: dobór kadry, poziom lekcji i kółek zainteresowań, indywidualna praca?

 

- To jest atmosfera ciężkiej pracy. Szkoła jest po to, aby systematycznie się uczyć i to wymaga wysiłku. Dzięki temu osiągamy dobre wyniki. Nie robimy selekcji dzieci „na wejściu” jak w innych szkołach prywatnych. Przyjmujemy całą rodzinę, a nie wybieramy z niej tylko uzdolnione dzieci, choć to wymaga potem większej pracy. Stawiamy wysokie wymagania dzieciom i wymagamy też wysokich kwalifikacji od kadry. Chłopców uczą tylko mężczyźni. Dziewczyn tylko kobiety.

 

Sternik jest szkołą, o której panuje przekonanie, że kształci przyszłe elity. To prawda?

 

- Najpierw należałoby zapytać, co rozumiemy przez pojęcie elita. Przy dzisiejszych zmianach cywilizacyjnych na przykład coraz bardziej elitarna staje się rodzina z kilkorgiem dzieci. Nasz projekt edukacyjny jest ambitny. Naszą główną myślą jest to, aby chłopcy osiągnęli maksimum swoich możliwości. Więc jeśli są wśród nich potencjalni liderzy, to niech nimi zostaną po to, by zrobić dużo dobrego. Zarówno rodzice jak i nauczyciele mają nadzieję, że nasi absolwenci będą wybitnymi osobami. Nie wbijamy im jednak do głowy, że ich celem to bycie liderami czy elitą. To przyniosłoby więcej szkody niż pożytku. Dodam, że tego typu szkoły istnieją w innych krajach i po kilku dekadach ich funkcjonowania można stwierdzić, że absolwenci stają się wysokiej jakości profesjonalistami i zarazem zakładają stabilniejsze rodziny.

 

 

Rozmawiał Jarosław Wróblewski