Pani Stanisława Lewicka ze Średniej Wsi na Podkarpaciu sama siebie nazywa „uzdrowicielką”. Na co dzień leczy ludzi ziołami i modlitwą, za co nie chce pieniędzy. I choć jest apolityczna – z dobroci serca postanowiła odczynić urok, który niczym czarne chmury kłębi się nad prezydencką głową. – Czasami wystarczy, że ktoś popatrzy na ciebie źle i nieszczęście gotowe. Dotyczy to zwłaszcza osób, które nie są nam życzliwe. Zła energia przechodzi na nas – tłumaczy uzdrowicielka. – Zły urok można rzucić świadomie albo i nie – dodaje. A jak wiadomo, niechętnych prezydentowi nie brakuje. Ale na szczęście pani Lewicka – jak sama mówi – ma dar i potrafi zdejmować złe uroki.

A oto co szeptucha powzięła by ratować Komorowskiego. "Najpierw spaliła len. Prezydent musiał mieć duży problem, bo – jak się dowiedział "Fakt"- im większy płomień, tym groźniejszy urok! A ten ogień do najmniejszych nie należał…Kolejna część mistycznego rytuału to modlitwa. Jaka dokładnie? To już tajemnica szeptuchy.

Zobacz film TUTAJ

P.S. Oczywiście portal Fronda.pl nie popiera takich praktyk ratowania Głowy Państwa:)

mm/Fakt.pl