Minister spraw zagranicznych Jacek Czaputowicz mówił w rozmowie z tygodnikiem "Sieci" o swoim spotkaniu z szefem MSZ Rosji Siergiejem Ławrowem. Jak powiedział, głównym tematem rozmowy była sprawa zwrotu wraku Tupolewa. Ławrow pytał też jednak o to, dlaczego Rosja nie została zaproszona na wrześniowe obchody uroczystości upamiętniających 80. rocznicę wybuchu II wojny światowej.

Jak powiedział Czaputowicz, Rosja takiego zaproszenia w żadnej mierze nie dostanie.

"Zostały zaproszone państwa natowskie, państwa Unii Europejskiej i państwa partnerstwa wschodniego. Chcemy świętować tę datę w naszym, europejskim gronie. Także dlatego, że 1 września 1939 r. Rosja nie była stroną wojny, chyba, że w kontekście paktu Ribbentrop-Mołotow, który w pewnym sensie rozwiązał Hitlerowi ręce. Rosja przystąpiła do wojny 17 września jako sojusznik Hitlera, dokonując agresji na Polskę. W styczniu 2020 r. będziemy obchodzić 75. rocznicę wyzwolenia obozu Auschwitz, w tym wypadku wizyta delegacji rosyjskiej bałaby uzasadniona" - powiedział Czaputowicz.

Polityk mówił następnie, że szef MSZ Rosji interesował się sprawą pomników Armii Czerwonej w Polsce. Czaputowicz relacjonuje, iż wyjaśnił ministrowi, że "groby żołnierzy, cmentarze są pieczołowicie chronione i tu pojawił się pomysł, że być może należałoby to pokazać jasno rosyjskim dziennikarzom". Zapewnił też Ławrowa, że Polska ma prawo usuwać symbole komunizmu.

Czaputowicz wyjaśnił też, że Rosja nie chce zwracać wraku Tupolewa. Dla Moskwy nie ma znaczenia rezolucja Rady Europy wzywająca do tego zwrotu, bo - jak mówił Ławrow - rezolucja ta nie jest wiążąca. Możliwe jest tylko udostępnienie wraku polskim śledczym.

bsw/interia.pl