Poseł Platformy Obywatelskiej, Michał Szczerba postanowił zaczepić posłankę PiS, prof. Krystynę Pawłowicz. Niestety, jedynie się ośmieszył. 

Zapewne dość długo szukać, ale znalazł. Zdjęcie parlamentarzystki PiS z listopada 2017 r. Z policjantami, którzy- skoro są widoczni na zdjęciu, najprawdopodobniej wyrazili na nie zgodę. Co więcej, nie byli to "szarzy" policjanci zabezpieczający manifestacje, ale funkcjonariusze pracujący w Komendzie Powiatowej. Szczerba musiał wtrącić swoje trzy grosze i porównać to do swojej sytuacji, udając, że nie dostrzega różnicy. 

"Kryśka, bój się Boga! Usuwaj te wpisy czym prędzej, bo się Joachim Tobą zainteresuje. I zgłosi do prokuratury. Upublicznianie wizerunków funkcjonariuszy na służbie, ich stopni policyjnych, imion i nazwisk, jest przecież wg Departamentu Prawnego MSWiA surowo zakazane"-napisał polityk PO na Twitterze. Przypomnijmy, że poseł upublicznił w mediach społecznościowych wizerunek policjanta, który interweniował podczas protestów pod Sejmem. Polityk naraził w ten sposób bezpieczeństwo funkcjonariusza i jego najbliższych, ponieważ część internautów oskarżyła funkcjonariusza o pobicie jednego z manifestantów. Policjant i jego rodzina zaczęli otrzymywać pogróżki, 

Na szczęście, oprócz użytkowników Twittera, którzy nie szczędzili pod tym postem prymitywnych, chamskich "żartów" wymierzonych zarówno w posłankę Pawłowicz, jak i posła Szczerbę, znalazł się rozsądny internauta, który wyjaśnił politykowi PO pewną zasadniczą różnicę. 

 

 

yenn/Twitter, Fronda.pl