Jak informuje dziennik "Rzeczpospolita" w zeszłym tygodniu, policjanci drogówki w okolicach Góry Kalwarii na Mazowszu, zatrzymali do kontroli samochód, którym podróżowały łącznie cztery osoby. Kiedy funkcjonariusze poprosili kierowcę o okazanie dokumentów, zauważyli, że ten pospiesznie i nerwowo próbuje się czegoś pozbyć, rzucając to na podłogę. Okazało się, że była to marihuana. Po zbadaniu i zważeniu narkotyka, określono ich wagę: 1,56 grama. Kierowcą samochodu okazał się 21-letni syn posła Andrzeja Halickiego. Mężczyzna usłyszał już dwa zarzuty i został zatrzymany.

- Prowadzimy postępowanie przeciwko tej osobie. Postawiliśmy mu dwa zarzuty. Pierwszy dotyczący posiadania narkotyków, natomiast drugi jego udzielania innej osobie. Oba te czyny są zagrożone karą do trzech lat więzienia – mówi Jolanta Wrońska, szefowa Prokuratury Rejonowej Warszawa Piaseczno, cytowana przez "Rzeczpospolitą".

Po nocy spędzonej na policyjnym dołku, syn posła został zwolniony do domu. Nie zastosowano wobec niego żadnych środków zapobiegawczych. Z informacji "Rz" wynika, że podczas policyjnej kontroli syn Halickiego zachowywał się spokojnie. Po postawieniu zarzutów zadeklarował chęć dobrowolnego poddania się karze.

Sam poseł Halicki potwierdził informacje o zatrzymaniu jego syna, jednak odmówił komentarza w sprawie.

mod/Rzeczpospolita