Ten mail wymagał szybkiej reakcji:

"W innym stanie jest para, która kontaktowała się z agencją adopcyjną w poszukiwaniu rodziny, która adoptuje ich dziecko z zespołem Downa. Jeśli para nie zostanie znaleziona do jutra, oni planują abortować dziecko. Jeżeli jesteście zainteresowani adopcją, proszę skontaktujcie się z ks. VW NATYCHMIAST. Prosimy wszystkich by modlili się o to dziecko i o mądrość, by para zdała sobie sprawę z wagi ludzkiego życia i nie abortowała tego pięknego daru od Boga."

W informacji proszono ludzi o kontakt z biurem parafialnym po 9:30 rano w poniedziałek lub o email do ks. Vander Woude.

Weszłam na Facebooka i Twittera, gdzie sieć rodziców w potrzebie i pro-liferów jest nieskończona. W ciągu kilku godzin miałam dwoje rodziców adopcyjnych, co do których wiedziałam, że są poważnymi kandydatami. Inna kobieta prosiła o czas by przedyskutować to z mężem, gdy wróci z pracy. Znałam jej męża, odpowiedź miała być twierdząca.

Odetchnęłam z ulgą, perfekcyjnie piękne dziecko, którego jedyną winą było posiadanie dodatkowej kopii 21-ego chromosomu miało przeżyć by zaśpiewać pieśń swego życia światu. Filozofia żydowska mówi, że uratować jedno życie to uczynić całe swoje życie wartym zachodu. Czy to może być mój czas?

Nie miałam pojęcia co się stało, gdy wiadomość poszła w świat. Sekretarka ks. Vander Woude opowiada historię.

- Kiedyśmy weszli i otworzyli o 9:30, to działo się niemal nonstop. Przez cały dzień otrzymywaliśmy telefony od ludzi, którzy chcieli adoptować dziecko. - członek personelu Martha Drennan opowiadała "Washington Times": "Ksiądz Vander Woude otrzymał 900 maili odnośnie dziecka".

- Oferty otwierające serce i dom przed dzieckiem z dodatkową kopią chromosomów, płynęły z całego kraju, a nawet świata, w tym Anglii, Puerto Rico i Holandii - mówiła Drennan. Odpowiedź była tak przytłaczająca, że seminarzysta David Dufresne zaoferował pomoc w odpowiadaniu na telefony.

- Odbierałem telefony przez trzy godziny bez przerwy, rozmawiając z ludźmi, którzy chcieli adoptować dziecko, o którym nic nie wiedzieli do dzisiejszego ranka - mówił "The Times" Dufresne, który za rok zostanie wyświęcony.

W ten sposób społeczności pro-life i zespołu Downa dały odpór felietonowi w "USA Today", którego część brzmiała:

"Podczas, gdy część przypadłości genetycznych, takich jak zespół Downa, może być wykryta za pomocą amniopunkcji między 16, a 22 tygodniem, nawet wtedy potrzeba dwu tygodni, by otrzymać wyniki. Dodajcie specjalistów, badania i czas na refleksję i zakaz powyżej 20 tygodnia zmuszający kobiety i pary do podjęcia rozdzierających decyzji w pośpiechu.

W niektórych przypadkach, nie będą wcale miały tej możliwości."

I oczywiście, to się uważa za tragedię. Ponieważ nikt nie chce dziecka z zespołem Downa, prawda?

Jeśli spojrzymy na współczynnik aborcji wahający się między 75, a 90% można pokusić się o zgodę. A jednak jest w tej chwili udowodnionym faktem, że jeśli przytłaczająca większość matek wybiera aborcję dzieci z trisomią 21-ego chromosomu, to nie znaczy, że nie są one chciane gdzieś indziej.

Ponad tysiąc rodziców było skłonnych podjąć decyzję by wziąć dziecko z zespołem Downa w swoje objęcia. Wiele z nich już ma takie dzieci, więc zdają sobie sprawę z wyzwań, jakie zawiera w sobie wychowanie tych dzieci. Ale zrozumieli coś o czym rodzice w ciąży nie mają pojęcia: że lekarze mogą powiedzieć Ci wszystkie negatywy związane z trisomią 21, ale większość z nich nie potrafi powiedzieć nic o radości jaką to dziecko wprowadza do twojego życia.

Ks. Tom Vander Woude był właściwym człowiekiem na właściwym miejscu. Jest jednym z siedmiu synów w wierzącej katolickiej rodzinie, w której jest także Joseph, brat z zespołem Downa. Joseph i tata Toma, pracownik linii lotniczych, który na emeryturze prowadził gospodarstwo w Virginii i pracował jako nauczyciel w-fu w pobliskim college'u, zawsze towarzyszył synowi podczas publicznych wydarzeń i znalazł dla niego miejsce w swojej pracy.

Pewnego dnia, kiedy wykonywał pracę na farmie, Joseph wpadł do szamba i zaczął się topić. Jego ojciec Thomas, wskoczył za nim w nieczystości by go ratować i powiedział tym, którzy zebrali się po to by pomóc: "Wy pchajcie, ja będę ciągnął".

Joseph został uratowany, ale jego ojciec umarł z powodu oparów. Ks. Tom powiedział, że oddał swe życie jak Chrystus, za miłość drugiego.

Takiego kalibru jest ten kapłan parafii na przedmieściach Dystryktu Kolumbia, którego parafianie często stają się przedstawicielami narodu w Izbie Reprezentantów. Poświęcenie jego ojca było inspiracją dla ustawy mającej na celu pomóc wybrać życie dzieci, rodzicom mierzącym się z trudną diagnozą prenatalną.

Vander Woude'owie i tysiące rodziców wierzą, że sześciomiesięczne nienarodzone dziecko jest warte życia takiego jak Josepha i mojej córki. Lubimy myśleć, że gdybyśmy do tego zostali wezwani, także jeśli byłoby to konieczne, poświęcilibyśmy własne życie. Jedyne co możemy zrobić to otworzyć przed nimi nasze ramiona i nasze serca.

MCC/LSN/NRLN