Skonfundowani muszą czuć się wszyscy niewierzący w te święta. Nie ma czego świętować. Dlatego część już pierwszego wolnego dnia od szkoły pakuje się i wyjeżdża na urlop. Inni mogą co najwyżej pooglądać telewizję.

A jest co. Już tradycyjnie kanał National Geographic swoim widzom zafunduje odpowiednie programy na temat mitów Chrześcijan i Żydów. Np. już w Wielką Sobotę rano program pt. „Tajemnice dziesięciu plag” – zapewne naukowe wyjaśnienie niewytłumaczalnych zjawisk w dniach poprzedzających wyjście Żydów z Egiptu.

Potem programy typu „Głowa Jana Chrzciciela” czy „Ewangelia według Judasza”. Wieczorem „Tajemnice Biblii” – jak czytamy w opisie „dokumentaliści ustalają fakty i obalają mity związane z jedną z najbardziej tajemniczych ksiąg Nowego Testamentu – Apokalipsą św. Jana”.

W Niedzielę Zmartwychwstania Pańskiego jeszcze lepiej: programy o tzw. synach Bożych, którzy „tak jak Jezus, uzdrawiali chorych i wskrzeszali zmarłych”, a na koniec „Biblia diabła” i wszystko wiadomo.

Czego będzie się można dowiedzieć z telewizji? Zapewne niczego, poza rewelacjami, że wreszcie znaleziono autentyczne ciało Mesjasza i grób, gdzie spoczywa ze swoją żoną, dziećmi i kochankiem, albo jeszcze inne propagandowe bzdury.

Jest dokładnie tak jak powiedział niedawno ks. Pawlukiewicz. Gdy ktoś patrzy z zewnątrz na witraż – widzi ciemną dziurę. Gdy wejdzie do kościoła i spogląda od środka – zobaczy piękny dla oka, zrozumiały dla umysłu pełny i prawdziwy obraz.

Także dlatego warto spędzić nadchodzące Triduum w kościele, a nie broń Boże, przed telewizorem.

Tomasz Teluk