Wczoraj dziennikarze ze Studio Wschód TVP poinformowali, że „świadek” zabójstwa Borysa Niemcowa, Siergiej B. zwalnia się (zwolnił się) ze swojej pracy. Ten styl działania przypomina zwolnienie kilka dni po katastrofie smoleńskiej kluczowego świadka tego przestępstwa – pułkownika Nikołaja Krasnokutskiego – stwierdził w najnowszym wpisie na blogu były doradca Władimira Putina – Andriej Iłłarionow.

„Co najmniej od samego momentu zabójstwa Borisa Niemcowa rosyjskie władze podejmują nadzwyczajne wysiłki, aby nie dopuścić do obiektywnego śledztwa ws. tego przestępstwa –pisze dziś ekonomista i członek Cato Institute w Waszyngtonie. - Biorąc pod uwagę poczynione przez nich wysiłki, mało prawdopodobne, aby bezpośredni wykonawcy zabójstwa zostali znalezieni. Przynajmniej w najbliższym czasie. Jednak właśnie te wyjątkowe wysiłki władz, mające na celu ukryć przestępstwo i przekierować uwagę społeczeństwa w złym kierunku, dają nam wyczerpującą informację o zleceniodawcy tego ataku terrorystycznego” - zaznacza Iłłarionow.

„Obecnie zgodnie z oficjalnymi danymi, świadkami zabójstwa Borysa Niemcowa są trzy osoby – jego towarzyszka, kierowca „pługu śnieżnego” - Siergiej B., „przypadkowy świadek” Wiktor M. właściciel białego samochodu. Trzeba zauważyć, że oficjalne organy śledcze natychmiast upubliczniły obywatelstwo towarzyszki Niemcowa, jej imię i nazwisko, wiele szczegółów jej biografii i oczywiście ukraińską narodowość. Jednak nie tylko biografii, ale i nazwiska dwóch innych „świadków” pozostają utajnione nawet po czterech dobach po zabójstwie. Na ile prawdziwe są ujawnione imiona tych „świadków”, nadal nie wiadomo. 

mm/Studio Wschód TVP