Dzisiejsze zeznania przed komisją śledczą ds. afery Amber Gold zapamiętamy na długo. Jeden z funkcjonariuszy ABW przyznał, że Agencja już w sierpniu 2011 roku wiedziała, że Marcin P. inwestuje w przemysł lotniczy i może wywozić pieniądze klientów Amber Gold do Niemiec.

Co w tym takiego zaskakującego? Przede wszystkim to, że ABW ze wszczęciem oficjalnego dochodzenia czekała do końca maja 2012 roku.

Funkcjonariusz, którego przesłuchiwała dziś komisja nie chciał ujawnić swoje nazwiska, wizerunku ani głosu. Obawiał się, że zostanie rozpoznany.

Sprawa operacyjna została wszczęta 24 maja 2012, ale w sierpniu 2011 uzyskuje pan informacje, iż AG działa, jest wpisana na listę ostrzeżeń KNF, Marcin P. jest osobą karaną, a właściciel, zaczyna inwestować w linie lotnicze”

- mówiła Małgorzata Wassermann.

Podkreślała, że również w środowisku branży lotniczej podkreślano nierealność takiego biznesu i mówiono o tym, że albo chodzi o pranie brudnych pieniędzy, albo o zadłużanie spółek.

Ujawniła ona też notatkę ABW, wedle której za powstaniem OLT Express stać mógł Marius Olech, znany biznesmen trójmiejski – media zarzucały mu związki ze światem przestępczym. Marcin P. miał z kolei wywozić pieniądze z Polski do Niemiec samolotem Jet Air, należącej wcześniej do Krzysztofa Wicherka. Gdy zapytała świadka o to, co zrobił w sprawie notatki, ten odpowiedział:

Działania musiały spotkać się z akceptacją moich przełożonych”.

Dopytywany o to, czy widział konieczność weryfikacji tych informacji stwierdza, że nie była to jego osobista decyzja, a weryfikacja odbywała się na polecenie naczelnika.

Pytany przez Wassermann o kwestię współpracy gdańskiego lotniska z OLT Express, którą służby się nie zainteresowały i o to, czy było to zaniedbanie, czy decyzja naczelnika, świadek odpowiedział, że to jego przełożony podejmował decyzje.

dam/wpolityce.pl,Fronda.pl