W rozmowie z Polską Agencją Prasową szef gabinetu politycznego premiera, minister Marek Suski skomentował "aferę tablicową". Polityk tłumaczył, dlaczego zabrał sprzed gabinetu PO-KO tablicę zatytułowaną "Układ Kaczyńskiego".

"To był impuls po burzliwych obradach Konwentu Seniorów; nie byłem w stanie tolerować tego, że posłowie PO-KO wykorzystując swój immunitet, łamią prawo, dlatego zabrałem tablicę sprzed gabinetu klubu PO-KO"- podkreślił minister. W ocenie Suskiego, jego działanie było "przywróceniem porządku".

Poseł podkreślił również, że podczas spotkania Konwentu Seniorów jeden z parlamentarzystów Platformy Obywatelskiej miał obrazić go słowami: "za parę miesięcy skończy się wasze pyszczenie".

"Zapytałem wtedy: to co zrobicie, do więzienia nas wsadzicie?, czy przez okno wyrzucicie? Nie zechciał jednak odpowiedzieć"- mówił Marek Suski. Minister wspominał również, że jednym z tematów Konwentu Seniorów była właśnie tablica umieszczona przed wejściem do pokoju klubu parlamentarnego PO-KO. 

"Marszałek mówił, że nie ma jego pozwolenia na to, żeby ta tablica się tam znajdowała. Prosił też o jej usunięcie, ale przedstawiciele PO-KO odmówili. Skoro organy państwa są bezsilne wobec posłów, którzy wykorzystując swój immunitet, łamią prawo, to patrząc na tę tablicę i widząc na niej siebie i swoich przyjaciół, oskarżanych o jakieś niebotyczne przestępstwa po prostu nie byłem w stanie tego tolerować. Przestawiłem tablicę w inne miejsce"- podkreślił szef gabinetu politycznego premiera. Jak dodał, tablica nadal znajduje się w Sejmie, lecz nie wie, gdzie. Suski przypomniał również sytuację po katastrofie smoleńskiej, kiedy wraz z grupą posłów chciał zorganizować wystawę upamiętniającą ofiary tragedii. 

"Wtedy marszałkiem był poseł z Platformy i nie wyraził na to zgody. Straż Marszałkowska nie wpuściła nas wtedy do Sejmu z tablicami, a po dłuższych negocjacjach pozwolono nam umieścić je w naszych pomieszczeniach klubowych. My wówczas podporządkowaliśmy się zaleceniom marszałka"- przypomniał polityk. 

yenn/PAP, Fronda.pl