Dzięki sprytnemu pytaniu zadanemu przez Marka Suskiego Marcin P. podczas wczorajszego przesłuchania przez komisję ds. Amber Gold ujawnił bardzo ważne informacje dotyczące jego relacji z Michałem Tuskiem.

Najpierw poseł Suski zapytał o kwestię współpracy Marcina P. i Tuska.

"Czy to, że były wykorzystywane umowy z Michałem Tuskiem, do załatwiania różnych innych umów, to też było wliczone w koszty jego zatrudnienia?" - pytał poseł.

Jak odpowiedział Marcin P.:

"Ja nigdy nie załatwiałem przez Michała Tuska żadnej umowy, ani na Michała Tuska się nie powoływałem, co więcej to Sylwester Latkowski, uzyskując informacje od Emila Marata przyszedł do mnie z rewelacją, że wie, że u mnie pracuje Michał Tusk. Nikt nie wiedział o tym, że Michał Tusk u mnie pracuje".

Suski odparł:

"Prawdopodobnie się Pan tym nie chwalił, zwłaszcza, że nawet maile przekazywał jako Józef Broda".

Wydawało się, że poseł się pomylił, jako że ów podpis w istocie brzmiał "Józef Bąk". Marcin P. szybko poprawił Suskiego i od razu wyszło na jaw, że wcale nie było to przejęzyczenie ze strony przesłuchującego.

"Czyli dobrze Pan wie pod jakim pseudonimem. Cieszę się, ja też wiem, ale specjalnie się przejęzyczyłem, żeby Pan jednak potwierdził, że Pan zna to ukryte nazwisko Pana Tuska" - powiedział Suski.

 

daug/Facebook