Od pewnego czasu Rosja straszy swych oponentów nowymi, super-nowoczesnymi rakietami, m.in. „Sarmatą”. Wiele wskazuje jednak na to, że mamy do czynienia ze strachem na wróble, pisze Adam Bukowski na łamach portalu Kresy24.pl.

Od czasu kiedy prezydent Trump zakpił z Rosji uprzedzając ją, że niebawem wystrzeli rakiety na Syrię i wzywając, by szykowała swoje antyrakiety, rozgorzała dyskusja kto wygra ewentualną wojnę. Oczywiście prosty rosyjski obywatel nie ma wątpliwości, że Armia Czerwona jest niezwyciężona, czego dowiodła w Afganistanie i w pierwszej wojnie czeczeńskiej. Eksperci są ostrożniejsi. Już samo porównanie budżetów przeznaczonych na obronę daje do myślenia. Amerykanie wykładają na nią 700 miliardów dolarów, zaś Rosja 80! Jednak nie wszystkie środki z tych 80 miliardów idą na armię, część wydatkowana jest na inne siłowe struktury, których w Rosji ostatnio się namnożyło.

Nie najlepiej wygląda rosyjski kompleks wojenno-przemysłowy. Ledwie kilka zakładów jest dochodowych. Reszta jedzie na stratach pokrywanych z budżetu. Do tego dochodzi brak dostępu do zachodnich technologii, a tylko dzięki niej ZSRR i Rosji udała się XX – wieczna modernizacja.

Propaganda kremlowska oczywiście mówi co innego, zaś media często pokazują nowe epokowe wynalazki rosyjskich uczonych, ale warto przyjrzeć się im dokładniej.

Kilka miesięcy temu prezydent Putin chwalił się rakietą „Sarmata” (swoją drogą Internet natrząsał się z nazwania cudownej broni polskim terminem). Co to za cudo? To zmodernizowana wersja rakiety R-36M „Wojewoda”, która zaprojektowana została w latach 1969 -71 i, żeby było śmieszniej, produkowana była na Ukrainie. Inna supernowoczesna rakieta o nazwie „Kindżał” przypomina produkcję z lat 80 o kryptonimie X-32.

Tym „Kindżałem” straszy się NATO od pewnego czasu, ale póki co nie ma się czego bać. Ich nosicielami – każdy po trzy rakiety – mają być kilkudziesięcioletnie samoloty Tu-22M3. Na razie stoją one na kołkach i czekają na całkowitą modernizację łącznie z wymianą silników na nowsze. Parę lata jeszcze w Syrii, ale ich, by tak rzec, termin przydatności już się kończy. W zastępstwie rakiety mają być podczepiane – po jednej sztuce – do myśliwców MiG-31.

Ciąg dalszy nastąpi.

Adam Bukowski

kresy24.pl