TAJNE SŁUŻBY PRL W ZAMACHU NA JANA PAWŁA II cz.I

 

Jan Paweł II został zraniony bagnetem przez hiszpańskiego księdza podczas swej pielgrzymki do Fatimy w pierwszą rocznicę zamachu na Placu świętego Piotra i z krwawiącą raną kontynuował nabożeństwo - taki nieznany, dramatyczny epizod zawiera film "Świadectwo", ekranizacja i kontynuacja wspomnień kardynała Stanisława Dziwisza. Po światowej premierze filmu w Watykanie papież Benedykt XVI oddał hołd swemu wielkiemu poprzednikowi.

W czasach pontyfikatu Jana Pawła II dla wywiadu PRL na tzw. „odcinku watykańskim” pracowało ponad 100 agentów. Większość z nich to duchowni polscy, ale nie tylko. W tej służbie m.in. odnotowano agentów o pseudonimach - „Conrado”, „Potenza”, „Prorok”, „Cappino”, „Dita”, „Russo”, „Albano”, „Antes”, „Pietro” (Edward Kotowski), „Atar”, „Dis”(Maciej Dubiel), „Ingo”, „Irt”(Aleksander Makowski), „Lazio”, „Wran”, „Potenza”/„Tewere”/(prowadzony przez kpt. Janusza Czekaja), „Tibora”- oficjalnie występujący jako II sekretarz ambasady PRL w Rzymie, podobnie zresztą ja Edward Kotowski – „Pietro”, „Dominik” (o. Konrad Hejmo),. Nie mniej cenne było źródło o numerze 9596. Pod nim kryła się osoba Tomasza Turowskiego – wówczas jezuity w Rzymie. To właśnie ten agent tajnych służb specjalnych oczekiwał przylotu samolotu rządowego w Smoleńsku. Do pracy w wywiadzie wytypował go Wydział XIV Departamentu 1. Osoby zwerbowane przez ten wydział i kierowane do pracy za granicą zwykle stawały się kadrowymi oficerami wywiadu. Do rzymskiego nowicjatu jezuitów przyjął go w 1975 roku o. Antoni Mruk – osobisty spowiednik papieża i postać wpływowa w Watykanie. Turowski jako rusycysta z wykształcenia po kilku latach znalazł się w gronie współbraci, których opinie miały znaczny wpływ w procesie projektowania polityki wschodniej. Brał udział w wielu ważnych dyskusjach o polityce wschodniej jakie toczyły się w środowisku jezuitów. Bywał również w Meduon, obok Paryża. Mógł zrelacjonować na bieżąco wszelkie pomysły jezuitów zanim zostały podsunięte papieżowi i jego watykańskim dyplomatom. Ale Turowski nie zamykał się jedynie w swoim jezuickim środowisku. Łatwo nawiązywał kontakty także ze światem świeckim. W ten sposób związał się z wydawnictwem „Editions Spotkania” założonym przez Piotra Jeglińskiego. Stało się to wówczas gdy w Watykanie pojawiły się pomysły sformułowane wcześniej przez środowisko jezuickie, aby do ofensywy propagandowej Watykanu na Wschodzie wykorzystać emigracyjne ośrodki wydawnicze. Wiedza jaką mógł pozyskać Turowski była cenna zwłaszcza z perspektywy współpracy peerelowskiego wywiadu z KGB. Poza watykańskimi grupami źródeł do działań wywiadowczych „na odcinku watykańskim” angażowane były również rezydentury peerelowskiego wywiadu w Wiedniu, Londynie, Paryżu, Nowym Jorku, Belgradzie oraz Genewie. W przypadku rezydentury w Genewie tego typu działania realizował m. in. czwarty tenor PO gen. Gromosław Czempiński pseud. „Tener" i następnie "Must".

We wrześniu 1972 r. Gromosław Czempiński rozpoczął w Kiejkutach kurs w szkole dla funkcjonariuszy Departamentu I MSW, czyli wywiadu cywilnego. Ojciec Czempińskiego zajmował się m.in. pozyskiwaniem kandydatów do wywiadu. Zbigniew Siemiątkowski, były szef UOP z okresu rządów SLD, tak nakreślił atmosferę w czasie kursów: "Dla młodych wywiadowców pobyt w Kiejkutach był szokiem cywilizacyjnym. Wszystko odbiegało od tego, z czym mieli dotąd do czynienia. Starannie wykonane i wykończone w technologii skandynawskiej pawilony mieszkalne i dydaktyczne, kryty basen, telewizja przemysłowa, indywidualne pokoje z łazienkami ze szwedzką armaturą i glazurą, laboratoria językowe i technik operacyjnych (...). Do tego piękna mazurska sceneria, rzeźby Alfreda Karnego, morenowe wzgórza, las, jezioro i przystań żeglarska. Strefy dostępu. Las anten. Wartownicy. Przepustki. Aura tajemniczości. Ślubowanie w blasku pochodni u stóp Światowida. Wyizolowany świat złotej klatki, tylko dla wybranych. Tak rodzi się poczucie wspólnoty, wyjątkowości. Od tego już tylko krok do poczucia wyższości".

W tamtym okresie wszystkie powyższe akcesoria były niedostępne dla zwykłych Polaków, którzy musieli zadowolić się syrenką 104, salcesonem i bananami na święta. Wywiad PRL był elitą aparatu komunistycznego, trafiali do niego wyłącznie osoby sprawdzone, wyróżniający się funkcjonariusze MO i SB, członkowie rodzin nomenklatury partyjnej. Razem z Czempińskim na kursie przebywał m.in. syn byłego wiceszefa wywiadu Aleksander Makowski, późniejszy naczelnik wydziału XI wywiadu cywilnego.

Czempiński po ukończeniu kursu w Kiejkutach oficjalnie rozpoczął pracę "pod przykryciem" w MSZ. W 1975 r. wyjechał do konsulatu PRL w Chicago. Został wicekonsulem, ale faktycznie pracował dla wywiadu. Był rezydentem wywiadu cywilnego PRL, przyjął kryptonim operacyjny "Roy". Słał meldunki do MSZ i MSW. Doktor Sławomir Cenckiewicz na podstawie odnalezionych raportów wysyłanych do MSZ ocenił, że Czempiński szpiegował zarówno Amerykanów, jak i Polonię oraz Kościół katolicki. Dokumenty dotyczyły m.in. strategii dezintegracji Polonii w kontekście tzw. pracy z "klerem polonijnym", oceny wizyty przedstawicieli Episkopatu Polski w Stanach Zjednoczonych w związku z 41 Kongresem Eucharystycznym w Filadelfii oraz opisu spotkania współzałożyciela KOR prof. Edwarda Lipińskiego z Polonią amerykańską w Chicago.

Czempiński dokonał charakterystyki ks. kard. Karola Wojtyły, który w sierpniu 1976 r. odwiedził Stany Zjednoczone. Wskazywał na opinie przyszłego Ojca Świętego, że "Polonia na całym świecie jest częścią substancji narodu i społeczeństwa polskiego". Negatywnie oceniał, że kardynał Wojtyła "wyraźnie zawęził tutaj pojęcie narodu polskiego tylko do tej części, która jest skupiona wokół episkopatu polskiego". Informował również centralę, że polscy biskupi z kard. Karolem Wojtyłą na czele od początku swego pobytu w USA na różnego rodzaju spotkaniach, rozmowach itp. gloryfikowali działalność i znaczenie Ligi Katolickiej, znanej ze swej prawicowej, skrajnie reakcyjnej politycznie działalności". Czempiński raportował, że "kard. Wojtyła zwracał uwagę w swych wystąpieniach na konieczność stałego i szczerego popierania Ligi Katolickiej, która jest nieustannie potrzebna jako dowód solidarności społeczeństwa Polonii z naszym społeczeństwem katolickim w Polsce, co wyraża się nie tylko w pomocy materialnej, ale i moralnej".

Jednak na podstawie tylko tych dokumentów trudno całościowo oceniać działania Czempińskiego w USA. Należy zwrócić uwagę, że lata 70. były okresem aktywności wywiadów komunistycznych w Ameryce. Służby PRL wykorzystywały "gierkowską odwilż" w stosunkach z Waszyngtonem. Od 1975 r. w USA przebywał Marian Zacharski, który oficjalnie przybył jako przedstawiciel polskiej centrali handlu zagranicznego. W rzeczywistości był agentem wywiadu PRL, który uzyskał od Williama Bella dokumentację najnowszych urządzeń wojskowych. W USA, oprócz Zacharskiego, działało jeszcze kilku agentów. Czempiński musiał poznać część tej siatki, również wśród Polonii, przedsiębiorców, stypendystów z PRL i naukowców itd. Status dyplomaty, w odróżnieniu od "agentów-nielegałów", dawał mu ochronę, jednak jesienią 1976 roku faktyczna rola Czempińskiego została odkryta przez Amerykanów. Dlatego 31 grudnia 1976 roku został odwołany do Warszawy. W centrali MSW przeniesiono go na kilka lat do pionu kontrwywiadu.

W 1982 roku ponownie wyjechał na placówkę zagraniczną. Oficjalnie był sekretarzem Misji PRL przy ONZ w Genewie, ale faktycznie rezydentem wywiadu cywilnego w Szwajcarii. W tym kraju Czempiński pracował do 1987 roku. Był więc wtedy już doświadczonym funkcjonariuszem pionów służb specjalnych PRL.

Czempiński musiał dobrze poznać panujące stosunki w Genewie, w Szwajcarii, nawiązywał znajomości, kontakty, zwłaszcza w międzynarodowych instytucjach gospodarczych. Zbierał informacje na temat sankcji ekonomicznych nałożonych na PRL i możliwości przyjęcia jej do Międzynarodowego Funduszu Walutowego oraz uznania przez Międzynarodową Organizację Pracy reżimowych związków zawodowych. Nie jest tajemnicą, że jednym z kontaktów wywiadu PRL w Szwajcarii był Andrzej Olechowski, który przyznał się do współpracy z "wywiadem gospodarczym" PRL. W latach 1982-1984 pracował on w biurze UNCTAD w Genewie. W czasie procesu lustracyjnego Olechowski zeznał - jak relacjonowała wtedy prasa - że "w Genewie utrzymywał towarzyskie stosunki także z rezydentami polskich wywiadów, osobami, które z racji swojego zatrudnienia miały szersze zainteresowania niż tylko gospodarcze. Podczas jego drugiego pobytu w Genewie w latach 1982-1984 rezydentem był Gromosław Czempiński (...). Zaznaczył, że nie umie powiedzieć, jaka część rozmów, które z nim prowadził, mogła mu posłużyć do sporządzenia raportów".

Nieco światła na szwajcarskie "kierunki" zainteresowań władz PRL dają - upublicznione na łamach pisma "Glaukopis" - dokumenty Urzędu do spraw Wyznań z lat 1984-1987. Akta te pokazują, że polscy komuniści dość szczegółowo zajmowali się tematyką wyznaniową w Szwajcarii. W aktach Urzędu ds. Wyznań znajdują się notatki, informacje, analizy na temat m.in. wizyty Jana Pawła II w Szwajcarii i w Światowej Radzie Kościołów w 1984 r.; stosunków pomiędzy różnymi Kościołami chrześcijańskimi; sporów w szwajcarskim Kościele katolickim.

Zachowane dokumenty świadczą o tym, że również Czempiński zajmował się zadaniami z zakresu polityki wyznaniowej. Sprawozdanie pracownika Urzędu do spraw Wyznań z pobytu w genewskim Centrum Ekumenicznym w lutym 1987 r. dowodzi bowiem, że Czempiński był bardzo pomocny dla przedstawicieli PRL. Urzędnik zanotował, że Czempiński był "doskonale zorientowany w problematyce" i przekazał delegacji PRL "cenne informacje" o ich rozmówcach. Centrum Ekumeniczne w Genewie znajdowało się w centrum zainteresowania rezydenta wywiadu PRL. Informacje na temat sytuacji religijnej Szwajcarów musiały być przydatne dla władz PRL, zwłaszcza dla instytucji zajmujących się ograniczaniem i zwalczaniem wpływów Kościoła katolickiego. Gromadzono wiedzę na temat wszelkich sporów teologicznych w krajach zachodnich, które mogłyby osłabić autorytet Kościoła katolickiego.

W 1987 r. Czempiński wraca do PRL, obejmuje bardzo ważne stanowisko szefa wydziału kontrwywiadu wywiadu cywilnego, czyli komórki odpowiadającej za tropienie ewentualnych szpiegów i zwalczanie zachodnich wpływów w wywiadzie MSW. Z racji zajmowanego stanowiska Czempiński musiał dobrze poznać sieć agentury PRL na Zachodzie. Jest to kres upadku komunizmu, ale i początku wielkich przemian systemowych, transformacji ustrojowej. Wywiady komunistyczne uczestniczyły w transferze gigantycznych pieniędzy na Zachód. W Polsce operacja ta przebiegała za pomocą FOZZ, była nadzorowana przez służby specjalne, po części również przez wywiad cywilny. Nieprzypadkowo w aferze FOZZ pojawiają się nazwiska osób związanych z tymi służbami. Kapitał z kraju był transferowany do spółek prowadzonych przez "agentów-nielegałów", potem wracał do kraju w postaci inwestycji tych firm.

Zastanawiające jest, że również pod koniec lat 80. rozpoczynają się próby nawiązania partnerskich kontaktów wywiadu PRL z zachodnimi służbami. Amerykanie nie byli zainteresowani współpracą z nim. W jednej z wypowiedzi Czempiński twierdził: "Myśmy szukali takich kontaktów już w 1988 roku. Wiedzieliśmy, że nadchodzą nowe czasy i Polska będzie potrzebować nowych sojuszy. To Amerykanie w ogóle nie reagowali na nasze sygnały". Bo podejrzewali, że jest to prowokacja.

Sytuacja trochę zmieniła się na przełomie 1989 i 1990 r. w trakcie realizacji operacji "Most", czyli przerzutu przez Polskę żydowskich emigrantów z ZSRS do Izraela. W Warszawie pojawili się pierwsi przedstawiciele wywiadu brytyjskiego MI6. W akcję tę zaangażowany był również Czempiński. Wkrótce z funkcjonariuszy, którzy ochraniali transporty Żydów, utworzono jednostkę GROM, według jednej z wersji jej nazwa nawiązywała do imienia Gromosława Czempińskiego. W tym okresie rozpoczęły się rozmowy z Amerykanami. Wiosną 1990 r. wywiad Polski, chociaż złożony z funkcjonariuszy PRL, został skreślony z listy "wrogich służb wywiadowczych". Fakt ten należy wiązać z zachodzącymi przemianami w Polsce, które Zachód interpretował jako ostateczne zerwanie z komunizmem oraz przygotowaniami USA do wojny w Iraku. Waszyngton był zainteresowany pozyskaniem nowego sojusznika oraz informacjami o terenie walk.

Wojna w Iraku stała się dla Czempińskiego przepustką do III RP. Uczestniczył w akcji wywiezienia amerykańskich oficerów z ogarniętego wojną Iraku. Wykorzystano również fakt, że wywiad Polski posiadał dobre rozpoznanie tego kraju. Czempiński został odznaczony amerykańskim medalem. USA sfinansowały utworzenie, szkolenie, wyposażenie jednostki GROM.

Czempiński został zastępcą dyrektora Zarządu Wywiadu Urzędu Ochrony Państwa. Jednak podejmowane przez niego decyzje zdecydowanie odbiegały od wizerunku oficera, który po okresie komunistycznych błędów obrał kurs na dostosowanie polskich służb do zachodnich standardów. W 1992 roku, w okresie przygotowywania tzw. listy agentów odmówił ekipie ministra Antoniego Macierewicza wglądu do zasobów agenturalnych wywiadu.

W 1993 roku pod rządami koalicji SLD - PSL został szefem UOP. Zabezpieczył wówczas dla prezydenta Lecha Wałęsy olbrzymi zbiór dokumentów, w tym dotyczących sprawy TW "Bolka", wiele z nich bezpowrotnie zniknęło. Część dokumentów Wałęsa wypożyczył (sprawę opisali Piotr Gontarczyk i Sławomir Cenckiewicz w książce "SB a Lech Wałęsa").

W tym czasie UOP prowadził tzw. sprawę Olina, czyli rosyjskiego szpiega w polskim rządzie, który miał być prowadzony przez oficera rosyjskiego wywiadu Władimira Ałganowa. W grudniu 1995 r. szef MSW oskarżył Józefa Oleksego o zdradę i współpracę z obcym wywiadem. Tymczasem Czempiński wbrew zasadom działań operacyjnych już we wrześniu 1994 r. - jak wynika z dokumentów "Białej księgi" - ujawnił ówczesnemu marszałkowi Sejmu Józefowi Oleksemu, że UOP interesuje się kontaktami Ałganowa z nim i z Leszkiem Millerem. Z kolei Marian Zacharski w swoich wspomnieniach podaje, że Leszek Miller po wybuchu "sprawy Olina" mówił, że postkomuniści wszystko od początku wiedzieli: "W detalach informował nas o tym Czempiński". Faktem jest, że Czempiński dystansował się od tej akcji. W lutym 1996 r. został zdymisjonowany z funkcji szefa UOP, przeszedł do biznesu. Zasiadał we władzach wielu spółek, był właścicielem firmy Doradztwo GC.

Oficjalnie Czempiński nie uczestniczył w życiu politycznym. Dopiero dwa lata temu sam ujawnił, że w 2001 r. brał udział w zakładaniu Platformy Obywatelskiej, partii "trzech tenorów" - Andrzeja Olechowskiego, Donalda Tuska i Macieja Płażyńskiego.

W lipcu 2009 r. w kilku wywiadach poinformował, że był osobą, która dała początek Platformie. Według niego, PO powstała dzięki rozmowom z politykami i długiemu przekonywaniu ich, że teraz jest czas i miejsce na powstanie partii. W rozmowie w Polsat News z 3 lipca 2009 r. Czempiński mówił m.in.: "Miałem dość duży udział w tym, że powstała Platforma, mogę powiedzieć, że odbyłem wtedy olbrzymią liczbę rozmów, a przede wszystkim musiałem przekonać Olechowskiego i Piskorskiego do pewnej koncepcji, którą później oni świetnie realizowali". Również kolejne odpowiedzi Czempińskiego były zaskakujące. Stwierdził mianowicie, że to wybór Geremka na szefa UW był impulsem do tworzenia PO, ponieważ "wypalała się" UW: "Odbyłem ogromną liczbę rozmów w tym zakresie z członkami Unii Wolności, uważałem, że UW przeżywa kryzys i wybór Geremka przesądza o kryzysie w tej partii. I to był najlepszy moment, by powstała nowa partia".

Ówczesną wypowiedź Czempińskiego należy traktować jako jego wotum nieufności dla rządu Tuska. Krytykując rząd, jednocześnie pochwalił próbę odbudowy Stronnictwa Demokratycznego przeprowadzaną przez Pawła Piskorskiego i Olechowskiego. Była to więc kolejna próba Czempińskiego stworzenia nowego bytu politycznego: "Wielu ludzi szuka alternatywy dla tych partii, jakie są, szuka, gdzie się pomieścić, rozczarowanych jest rządami, rozczarowanych jest, że nie znaleźli uznania w różnego rodzaju nominacjach co do funkcjonowania w życiu politycznym czy gospodarczym. Więc tych ludzi rozczarowanych rządami pana premiera Tuska się na pewno sporo znajdzie". W kolejnych wypowiedziach Czempiński łagodził swoją relację o powstawaniu PO.

Nazwisko Czempińskiego pojawiło się w czasie prac sejmowej komisji śledczej ds. afery Orlenu. Zostały wtedy ujawnione przez Agencję Wywiadu notatki z 2003 r. na temat wiedeńskiego spotkania Jana Kulczyka z Władimirem Ałganowem.

Według jednej z notatek szefa AW Zbigniewa Siemiątkowskiego, Czempiński miał koordynować kontakty między rosyjskim koncernem naftowym Łukoil i spółką Rotch Energy w sprawie prywatyzacji Rafinerii Gdańskiej, za co miał być wynagradzany. Notatka ujawnia także źródło pogorszenia stosunków pomiędzy Czempińskim a Janem Kulczykiem. Były szef UOP chciał otrzymać milion dolarów za pomoc Kulczykowi w czasie prywatyzacji TP SA, ale Kulczyk nie chciał zapłacić tej kwoty. W czasie telewizyjnych wypowiedzi Czempiński nie ukrywał poruszenia ujawnionymi informacjami. Twierdził, że nigdy nie miał nic wspólnego z rosyjską firmą Łukoil. Zapowiedział także, że wytoczy proces Kulczykowi, jeżeli ten dalej będzie twierdził, że pobierał pieniądze od firm naftowych Łukoil i Rotch Energy. Wkrótce Czempiński oświadczył, że Kulczyk sam zadzwonił do niego i wycofał się z tych stwierdzeń.

Własną wersję roli Czempińskiego w negocjacjach dotyczących Rafinerii Gdańskiej przedstawiał wtedy ówczesny minister skarbu Wiesław Kaczmarek. Według niego, generał ostrzegał o możliwości wykupienia przez Łukoil firmy Rotch Energy zaraz po prywatyzacji Rafinerii Gdańskiej przez oba te podmioty.

Notatki AW ujawniły także związki z aferą Orlenu przedsiębiorcy i lobbysty Marka Dochnala, który był wymieniony jako prowadzący interesy w Rosji, rozmówca Kulczyka i ewentualny nabywca jego akcji Orlenu.

Wcześniej Dochnal został zatrzymany, oskarżono go bowiem o wręczenie łapówki posłowi SLD Andrzejowi Pęczakowi w zamian za uzyskanie informacji dotyczących prywatyzacji polskich hut.

Komisja śledcza ds. Orlenu badała również faksy i e-maile Dochnala. Pojawiały się w nich znane nazwiska polityków, urzędników państwowych, biznesmenów, funkcjonariuszy służb specjalnych, dziennikarzy. W e-mailach Dochnala była zawarta wiedza na temat prywatyzacji polskich zakładów.

Tymczasem to właśnie zeznania Dochnala miały pogrążyć Czempińskiego. Po zatrzymaniu generała media podały, że już sześć lat temu lobbysta miał wskazać prywatyzacje, w jakie zaangażowany był generał. Prokuratorzy weryfikowali te informacje, poprosili o pomoc prawną w kilku krajach, potwierdziły się sugestie m.in. Dochnala.

W sprawie zatrzymania Czempińskiego pojawia się jeszcze jeden interesujący wątek - zeznań Petera Vogla, emigranta z Polski, szwajcarskiego bankiera nazywanego "kasjerem lewicy".

Vogel od 1983 roku przebywał w Szwajcarii, pracował w zachodnich firmach telekomunikacyjnych i w Coutts Bank oraz w EFG Bank. Miał prowadzić konta polityków lewicy. Pieniądze na ich konta miały przepływać przez sieć banków, w celu zatarcia śladów wiodły przez Liechtenstein, Anglię, Irlandię, Argentynę i Nową Zelandię. Vogel, chociaż był poszukiwany listem gończym za morderstwo z 1971 r., bez przeszkód przebywał po 1990 r. w Polsce, prowadził interesy, m.in. pośredniczył w sprzedaży sprzętu kryptograficznego dla rządu.

Prokuratorzy uzyskali materiały, które świadczą o tym, że w prywatyzacjach LOT-u i STOEN-u mogło dojść do wręczenia wielomilionowych łapówek. Czempińskiemu przedstawiono zarzut korupcji, miał wiedzieć, że pieniądze wpłacane przez firmy uczestniczące w prywatyzacji są łapówkami dla urzędników państwowych. Według śledczych, podejrzani założyli "spółdzielnię", której członkowie mieli brać pieniądze od firm chcących kupić polskie przedsiębiorstwa. Sumy te były ukryte jako wynagrodzenie za usługi doradcze. Miał w tym uczestniczyć generał Czempiński, który przy prywatyzacji STOEN-u działał jako przedstawiciel firmy BMF, w Polsce reprezentującej niemiecki koncern RWE Plus.

Zatrzymanie generała Czempińskiego, "czwartego tenora PO", świadczy o pęknięciach w obozie władzy, w zapleczu Platformy, wśród niedawnych sojuszników. Zdarzenie to można jedynie porównać do hipotetycznej sytuacji aresztowania generała Czesława Kiszczaka w okresie rządów SLD. Dopiero ta perspektywa uwidocznia nam rozgrywającą się zakulisową walkę różnych frakcji w obozie obecnej władzy. Ta walka może doprowadzić do rozbicia PO.

TAJNE SŁUŻBY PRL W ZAMACHU NA JANA PAWŁA II cz. II

Czempiński w czasie rezydentury w Genewie obrał sobie przydomek „Aca”. Jednym z jego źródeł informacyjnych był KI „Wilk” który wielokrotnie bywał w Watykanie zawierając tam szereg interesujących wywiad znajomości. Kilkakrotnie rozmawiał z doświadczonym dyplomata Watykanu abp. Acchille Silvestrinim. Wielokrotnie informował „Acę” o sytuacji w Kurii Rzymskiej , watykańskich ocenach stosunków państwo – Kościół w Polsce, a także watykańskich ocenach sprawy ks. Popiełuszki. Podobne informacje przywozili z Watykanu także agenci zwerbowani przez inne agentury.

Był to ogromny aparat informacyjny. Aparat pracujący przeciwko Watykanowi w którym urzędował polski papież – Jan Paweł II. Listy watykańskich agentów z agentury PRL w okresie pontyfikatu Jana Pawła II nie należy traktować jako zamkniętej, bowiem wiadomo z całą pewnością, że dostarczona przez nich wiedza służyła do przygotowania esbeckich raportów, które poprzez Centralę w Warszawie trafiały w pierwszej kolejności na biurka władzy w PRL. Potem przesyłano je do Moskwy w ramach bratniej współpracy służb. Treść tych raportów niewątpliwie obrazuje agresywne działania peerelowskiego wywiadu wobec Watykanu i Jana Pawła II. Ważnym źródłem był KI „Cappino”, czyli ks. Józef Kowalczyk, prowadzony przez „Pietro”. W październiku 1978 roku Jan Paweł II powierzył mu misje stworzenia sekcji polskiej w watykańskim Sekretariacie Stanu. Jego pozycja w Watykanie wydawała się być niezwykle perspektywiczna. „Cappino” został formalnie zarejestrowany w ewidencji operacyjnej wywiadu dopiero w 1982 roku. Był już wtedy dobrze przygotowany do wykonywania wywiadowczych zadań w Watykanie. Mógł też zdobyć niezwykle cenne informacje wyprzedzające dla władz kraju. Kierując polska sekcją był m.in. odpowiedzialny za organizowanie papieskich pielgrzymek do Polski i kontakty z Kościołem w Polsce. „Cappino” określany był w dokumentach wywiadu jako „źródło sprawdzone”. Jego pracę dla SB przerwała decyzja papieża o mianowaniu go nuncjuszem apostolskim w Polsce. Gdy 6 grudnia 1989 roku złożył w Belwederze listy uwierzytelniające na ręce prezydenta PRL Wojciecha Jaruzelskiego, szef MSW gen. Czesław Kiszczak poprosił gen. Zdzisława Sarewicza o jego akta. W konsekwencji Kiszczak uznał akta „Cappino” za dokumentację „nieprzydatną operacyjnie i podlegającą zniszczeniu”, co faktycznie nastąpiło 3 stycznia 1990 roku. W ten sposób pozostały tylko archiwalne fragmenty jego pracy dla rzymskiej rezydentury wywiadu udokumentowane w szyfrogramach rzymskiej rezydentury.

Dla peerelowskiego wywiadu zasłużył się również agent „Dita” . Prowadziło go dwóch oficerów rezydentury – „Ingo” i „Lazio”. „Dita” służył wywiadowi do weryfikacji informacji uzyskanych od innych watykańskich źródeł i uczestniczył również w wielu ważnych wydarzeniach z udziałem Jana Pawła II. Był m.in. obecny podczas jednej z rozmów papieża z prymasem Józefem Glempem, oraz podczas rozmowy papieża z prezydentem Francji Francoisem Mitterandem.

Dla rzymskiej rezydentury wywiadu pracował również „Menon” prowadzony przez rezydenta „Bralskiego”. „Menon” zrelacjonował podróż Jana Pawła II do RFN i jego rozmowy z niemieckimi politykami. Agent „Vitor” prowadzony przez oficera o pseudonimie „Wran” przekazywał informacje odnośnie do watykańskich ocen sprawy ks. Popiełuszki. Wymienieni to to jedynie część spośród kilkudziesięciu polskich duchownych, którzy znaleźli się w Rzymie i podjęli współpracę z wywiadem. Pierwszoplanowa rolę odgrywali „Conrado”, „Pietro”, Prorok”, „Potenza”, „Cappino”, „Dita” i „Ruso”

Z perspektywy współpracy peerelowskiego wywiadu z KGB równie ważna była druga grupa watykańskich źródeł wywiadu. Dotyczyła ona przede wszystkim różnych aspektów watykańskiej polityki wschodniej. Na tym odcinku najważniejszy był agent „Barber”, który miał bezpośrednie kontakty ze środowiskiem rzymskich jezuitów. Za jego prowadzenie odpowiadał „Pietro” (Edward Kotowski), ten sam który wniósł do sądu sprawę karną przeciwko ks. Tadeuszowi Isakowiczowi - Zaleskiemu o naruszenie dóbr osobistych.

Peerelowski wywiad brał udział w walce z papieżem i obok KGB był najbardziej w tę walkę zaangażowany.

Zachowane w archiwach IPN raporty wywiadowcze pokazują, że w pierwszej kolejności stawiano na zdobycie ważnych dokumentów i wyprzedzających informacji odmośnie przyszłej polityki Jana Pawła II. To właśnie one miały ułatwić PRL i Moskwie walkę z papieżem.

Już dzisiaj możemy mówić o ponad 100 osobach , które pracowały dla wywiadu PRL na „odcinku watykańskim” w czasie pontyfikatu Jana Pawła II.