Grzegorz Strzemecki

Nie ma kraju na świecie, w którym na etapie żłobków i przedszkoli do zajęć byłaby wprowadzana edukacja seksualna w jakiejkolwiek formie... Upubliczniane treści są jawną manipulacją i kłamstwem - napisał w swoim oświadczeniu (TUTAJ) prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski zarzucając kłamstwo krytykom warszawskiej deklaracji przywilejów dla LGBTQ i lekceważąc oburzenie rodziców zapowiedzią wprowadzania do szkół standardów edukacji seksualnej WHO (sam dokument można znaleźć TUTAJ, a jego zwięzłe omówienie TUTAJ i TUTAJ)

 

Ja nie znam kraju, w którym w żłobkach czy przedszkolach by prowadziło się po prostu jakieś lekcje na te tematy - wtórował mu wiceprezydent Paweł Rabiej w wypowiedzi dla TVP Info - Tu nikt nie ma zamiaru zmieniać tego, co do tej pory jest w szkołach. Edukacja w tym obszarze zaczyna się, o ile dobrze pamiętam, od czwartej klasy szkoły podstawowej i jest prowadzona zgodnie z programem MEN-owskim, więc tutaj nikt żadnej rewolucji robić nie będzie.

 

Rafał Trzaskowski i Paweł Rabiej po raz kolejny rżną głupa, bo rewolucja seksualna i queer-seksualna w edukacji jest przez ich ugrupowanie forsowana już od dawna. Zabiegi o to podejmowane przez rząd PO-PSL zostały opisane w cyklu artykułów (TUTAJ). W proteście przeciw tym planom odbyła się 30.08.2015 r. na Mariensztacie w Warszawie kilkunastotysięczna demonstracja. Rządzony przez Platformę Obywatelską MEN, podobnie jak rządzony przez PO warszawski ratusz, rozmawiał z LGBTQ, a nie chciał rozmawiać z rodzicami.

 

Rodzice są bowiem przeszkodą w nieograniczonym dostępie seksedukatorów i tzw. edukatorów anty-dyskryminacyjnych do dzieci. Znacząca część rodziców nie życzy sobie, żeby ich dzieciom zaszczepiano ideologię i praktykę seksualnej i queer-seksualnej rewolucji, dla otumanienia umysłów maskowanej szyldem "światopoglądowej neutralności".

 

Powtarzanie zapewnień o tym że nigdzie na świecie nie ma edukacji seksualnej w przedszkolach to kłamstwo, które ma uśpić czujność tych rodziców, którym mogłoby przyjść do głowy sprawdzenie, co może spotkać ich dzieci, także w przedszkolach i żłobkach.

 

Pisałem niedawno o tym, że owym krajem który rzekomo nie istnieje są Niemcy, podając przykłady broszur BZgA sprzed ponad 10 lat zachęcających rodziców do kazirodczo-pedofilskich praktyk z własnymi dziećmi (TUTAJ). Obecnie w niemieckich przedszkolach urządza się specjalne kąciki do masturbacji, ale może to nie jest edukacja, tylko zwykła "światopoglądowo neutralna" praktyka seksualna, więc się nie liczy.

 

Jednak wcale nie trzeba udawać się za zachodnią granicę, żeby znaleźć przedszkola z programem edukacji seksualnej, bo takie są również w Polsce i to nie od dziś.

 

Już w 2013 r. TVN pokazał program pokazujący rzeczywistość, której istnieniu zaprzeczają prezydenci Trzaskowski i Rabiej: przedszkole w którym pełna anatomia lalek posłużyła do edukacji seksualnej przedszkolaków. Dokładnie takimi słowami opisuje to TVN na swojej stronie (TUTAJ) w artykule o wdzięcznym tytule Lalki z siusiakami i z pisiami. Film wprawdzie z tej strony usunięto, ale ktoś go zawiesił TUTAJ. Ciekawe czy zostanie wypatrzony i zdjęty przez TVN, rzecz jasna aby chronić cenne prawa autorskie, a nie wątpliwą wiarygodność Rafała Trzaskowskiego i Pawła Rabieja. (gdyby film zniknął i ktoś go ponownie wieszał w sieci, proponuję nadać mu słowa kluczowe: edukacja seksualna, przedszkole, lalki anatomiczne, TVN, 2013). Niezależnie od tego, czy film będzie dostępny czy nie, możemy opowiedzieć co przedstawia.

Widzimy w nim postępowe mamy, dla których dramatycznym problemem jest brak organów płciowych u lalek ich dzieci.

Kiedy moja córka miała około trzech lat, może nawet ciut wcześniej, zaczęłam szukać różnych pomocy, które wspierałyby rozwój psychoseksualny dziecka i postanowiłam poszukać czegoś dla dziecka w wieku przedszkolnym. - mówi jedna z mam - Bardzo dużo czasu poświęciłam, żeby merytorycznie wybrać dobre książki fajne lalki, fajne pomoce - w tym momencie kamera pokazuje lalki z "pisiami" i "siusiakami".

Zdecydowałam się na zakup lalki anatomicznej dla mojego czteroletniego syna - mówi inna mama (widać, że bardzo postępowa, bo łamie "stereotypy płciowe" kupując lalkę chłopcu) - Lalki, które nie posiadają organów to są dla mnie lalki wybrakowane. To tak, jakbyśmy kupili lalkę bez ucha, czy bez palca, czy bez stopy.

Powinniśmy zacząć rozmawiać na początek z rodzicami, aby usunąć pewne obawy, które nimi kierują i które powodują, że są przeciwni, bo niektórzy są przeciwni wprowadzeniu edukacji seksualnej już od najmłodszych lat- mówi pierwsza mama, ta od "merytorycznego wyboru".

A więc jednak ktoś wprowadza edukację seksualną już od najmłodszych lat i to w Polsce. Ale przecież nie ma się czego obawiać - zapewnia postępowa mama. Czy rzeczywiście?

Lalki z dziecinnymi genitaliami to jeszcze małe piwo. Ciekawe co by postępowe mamy powiedziały na kuferek bazylejski i dziecięce zabawy z anatomicznym (a może pornograficznym?) wpasowywaniem w siebie całkiem dorosłych organów z tego kuferka? Dla niektórych to nic takiego, bo profesor Uwe Sielert z niemieckiego Instytutu Pedagogiki Seksualnej naucza, że dziecku powinno być wolno przyglądać się stosunkowi płciowemu rodziców. Przecież profesorska wiedza, pedagogika, no i sam stosunek seksualny są z zasady "światopoglądowo neutralne", prawda?

Ciekawe, czy postępowym mamom brakuje nauki masturbacji i kącików do jej uprawiania w polskich przedszkolach?

Ciekawe, czy będą usatysfakcjonowane, kiedy dzięki Standardom WHO/BZgA, ich dzieci w wieku 6-9 lat zrozumieją co to jest akceptowalny seks (odbywany dobrowolnie za zgodą obu stron), w wieku lat 12 nabędą umiejętność negocjowania i komunikowania sie w celu uprawiania bezpiecznego seksu, a w wieku lat 15 zostaną wyposażone w informacje o seksie połączonym z wymianą dóbr ekonomicznych, np. za prezenty, posiłki czy niewielkie sumy pieniędzy.

Do tych wszystkich praktyk i umiejętności powinniśmy mieć pozytywne nastawienia, bo przecież są "światopoglądowo neutralne", a to, czego przede wszystkim uczą Standardy i prezydent Trzaskowski to pozytywne nastawienie i szacunek wobec różnych norm i stylów życia związanych z seksualnością. No... może poza zwyczajną rodziną i zwyczajnym małżeństwem, bo te nie są "światopoglądowo neutralne" i należą do kategorii odrażających PiS-owskich idei (mniej więcej jak polska flaga dla Jerzego Meysztowicza, różaniec dla Róży Thun czy stereotypowa męsko-damska rodzina dla konwencji stambulskiej).

Jednak te opisane wyżej umiejętności to zaledwie początek, bo potem przychodzą ćwiczenia bardziej zaawansowanego seksu queer, jak szczegółowa nauka technik stosunku analnego według instruktażu polskiego Pontonu, projektowanie burdelu dla wszystkich orientacji seksualnych według niemieckiego podręcznika (TUTAJ) czy łączenie licealistów w pary ze starszymi gejami jako mentorami, jak w amerykańskich gay-straight alliances, żeby homo-seksualni drapieżcy (jak ten opisywany TUTAJ) mieli dostęp do świeżego heteryckiego mięsa. Pisałem o tym np. również TUTAJ i TUTAJ.

Zanim jednak dojdziemy do tych zaawansowanych (oczywiście "światopoglądowo neutralnych") technik, trzeba zacząć, dosłownie i w przenośni, od przedszkola. TVN pokazuje więc polskie przedszkole AD 2013 wyposażone w "anatomiczne lalki" z genitaliami. Podczas zajęć dzieci zaglądają tym lalkom pod majteczki i dotykają je w intymnych miejscach.

Pani każe rozebrać lalki i pyta: Jak się nazywa siusiak? Jak dorośli nazywają siusiaka? Niestety przedszkolaki nie znają słowa penis. Ten niedopuszczalny brak wiedzy dobitnie potwierdza palącą potrzebę przedszkolnej edukacji seksualnej (dla jasności: to sarkazm).

Edukacyjne zabawy organizowane w przedszkolu naprawiają te i inne niedopatrzenia: dzieci klęczą wokół leżącej na podłodze wielkiej płachty papieru z narysowaną dziecinną kreską sylwetką Jasia, której jednak czegoś brakuje. Jaś jest chłopcem i ma siusiaka - oznajmia pani. Kubuś namaluje? - pyta i wręcza Kubusiowi flamaster. Kubuś ochoczo dorysowuje między nogami kółko i kreskę. Jaś ma nareszcie brakujące dotąd jądra i członka. I dziewczynki, i chłopcy bardzo się z tego powodu cieszą. Radość dzieci jest z pewnością "światopoglądowo neutralna".

Rzecz dzieje się w Polsce, czyli w kraju, którego nie ma na świecie, jak przekonują nas prezydenci Trzaskowski i Rabiej.

W taki właśnie sposób, wiedzę która powinna być przekazywana dzieciom z zachowaniem intymności i delikatności, przede wszystkim przez rodziców, umyślnie się z tej intymności odziera. Tak przygotowuje się grunt dla dalszych etapów tej "światopoglądowo neutralnej" edukacji, z seksem analnym, projektowaniem burdelu dla wszystkich orientacji i efebo-filnych relacji licealistów z gejami.

Postępowe mamy z radością i entuzjazmem witają politykę seksualną (co to takiego patrz TUTAJ) aplikowaną ich dzieciom i pewnie nie mogą się doczekać, kiedy te dzieci osiągną owe wyższe stopnie seksualnego wtajemniczenia. Bardzo nalegam, żeby aplikowanie tej "neutralnej światopoglądowo" polityki ograniczyły do własnych dzieci. Najlepiej niech ją prowadzą w swoich własnych domach.