Strażnicy, którzy pracowali kiedyś w więzieniu gdzie osadzony był Tomasz Komenda, opowiadają o warunkach, w jakich niesłusznie skazany mężczyzna musiał tam żyć. W rozmowie z WP.pl padają naprawdę mocne słowa.

,,Pamiętam, jak się u nas pojawił [...] Chudziutki, młody, spokojny chłopaczek. Już na powitanie słyszał groźby rzucane z okien. Pedofile są w hierarchii na samym dnie. Zabicie, pobicie albo gwałt na pedofilu to dla więźnia największa chwała. Większa jest tylko za zabicie klawisza'' - powiedział jeden z indagowanych strażników.


,,W gwarze więziennej na takich się mówi „cwele”. My staramy się zachować dystans do skazanych za pedofilię, ale to nie jest do końca możliwe. Sam jestem nastawiony negatywnie, jak myślę, co te świnie zrobiły. Też jesteśmy ludźmi, ojcami'' - dodaje drugi z funkcjonariuszy.


Według strażników nie mają oni wpływu na to, co się dzieje w celach, choć teoretycznie więźniów narażonych na prześladowania należy chronić. Jednak ,,niżej w hierarchii od pedofila jest tylko konfident, który donosi klawiszowi''. Stąd więzień nie powie, że się nad nim znęcają.


Jak mówią strażnicy, po pewnym czasie Komenda trafił do celi ze skazanymi za podobne przestępstwa. I oni muszą być jednak odseparowani, bo ,,jest niemało chętnych, żeby wsadzić im brzeszczot w żebra''.


Funkcjonariusze dodają, że Komenda przebywał też latami w odosobnieniu, w izolatce. ,,To tak ciężkie warunki, jakby przesiedział 3 lat. Nie wiem, jak niewinny człowiek to wytrzymał. Ja bym ni dał rady'' - dodaje.

A strażnicy przypominają, że nie mógł nawet wyjść na przepustkę, bo nie przyznawał się do winy. Na to, by się odwoływać, zainteresować media, wynająć adwokata - Komenda po prostu nie miał pieniędzy.

mod/wp.pl