Prof. Zbigniew Ćwiąkalski uważa, że posądzanie prezydenta i prezesów TK, SN i NSA o „terroryzowanie sądów” jest obraźliwe i nie ma żadnego uzasadnienia. Co więcej, przekonuje, że do tej pory nie byliśmy świadkami „jakiegoś jawnego i świadomego wyborczego fałszerstwa”. Jego zdaniem, jeśli politycy PiS mówią o fałszerstwach, to sami są sobie winni, bo to znaczy, że... „ewidentnie przyznaje się do nieudolności własnych działaczy - przedstawicieli partii w komisjach”.

Ćwiąkalski nie uważa też, aby oświadczenie sędziów, w którym „zniewagę Kaczyńskiego” porównują oni do „najgorszych zwyczajów walki politycznej przed 1989 rokiem” było zbyt ostre. W jego opinii, skojarzenia nasuwają się same.

Z jednej strony, prof. Ćwiąkalski nie zgadza się ze stwierdzeniem prof. Zolla wyrażonym na łamach „GW”, że prezes PiS zagraża demokracji, by kilka akapitów niżej stwierdzić, że gdyby Kaczyński i Gowin doszli do władzy z hasłami, jakie głosili m.in. podczas marszu 13 grudnia, „byliby niezwykle groźni dla demokracji i państwa”.

MaR/Natemat.pl