Duńscy naukowcy przebadali ponad milion dokumentacji chorobowych kobiet, żyjących w Danii, leczących się między 1995 a 2013 rokiem. Wnioski są zaskakujące – przy niektórych typach antykoncepcji znacznie zwiększa się prawdopodobieństwo depresji. Aż trzykrotnie więcej kobiet z tej grupy musi sięgać po antydepresanty.

"Zdaliśmy sobie sprawę, że poza pewnymi udogodnieniami hormony używane w antykoncepcji mogą mieć również skutki uboczne. Jednym z nich jest depresja" – to słowa dr Jvinda Lidegaarda z Kopenhagi.

Aż dwukrotnie większe prawdopodobieństwo wystąpienia depresji jest w przypadku młodych kobiet od 15 do 19 roku życia, które brały tabletki hormonalne.

Podobnie ma się sprawa w przypadku plastrów oraz wkładem domacicznych. Jeśli kobieta używa innych metod antykoncepcyjnych aniżeli tylko tabletki – trzykrotnie bardziej narażona jest na depresję. Najgorzej wypadają właśnie ów plaster oraz wkładka. Jak podają naukowcy – wystarczy pół roku stosowania antykoncepcji, by depresja zaczęła się rozwijać.

Innymi skutkami ubocznymi mogą być też zakrzepy, rak szyjki macicy, piersi, wątroby, a nawet zaćma.

dam/gosc.pl/Fronda.pl