Tomasz Wandas, Fronda.pl: Dlaczego członkowie Komisji Polityki Społecznej i Rodziny szczególnie politycy PiS, zagłosowali przeciwko projektowi dotyczącego aborcji?

Stanisław Pięta, klub parlamentarny PiS: Być może posłowie nie mieli okazji dokładnie zapoznać się z opiniami dotyczącymi projektu oraz mogli na przykład zwrócić się o dodatkową opinię do ekspertów Komisji. Nie zasiadamy w Komisji Polityki Społecznej i Rodziny stąd nie znam szczegółów sprawy jednak życzyłbym sobie, jego członkom i tym, którzy czekają na tę ustawę, by z zachowaniem całej staranności legislacyjnej jak najszybciej rozwiązano sprawę.

Skąd często przy okazji tego projektu mowa o staranności?

Kwestia ta musi być bardzo dobrze i szczegółowo rozpatrzona byśmy nie spotkali się później z żadnymi zarzutami natury formalnej. Mam głęboką nadzieję na to, że projekt ten zostanie przyjęty w tej kadencji.

Posłowie zagłosowali 29:1 przeciwko projektowi. Kwestia potrzeba zmiany ustawy aborcyjnej nie jest niczym nowym. Dlaczego tak jest, że zdecydowana większość posłów i „normalnych” obywateli jest za zmianą tego prawa, a ciągle „jest jak jest”?

Środowiska lewackie, aborcyjne, ludzie, którzy gotowi są zabijać chore dzieci wywołują wokół tego postulatu zaniechania zabijania dzieci nienarodzonych, które dotknięte są podejrzeniem choroby wielkie napięcie społeczne i awanturę. Członkowie Komisji są nadzwyczaj ostrożni nie chcąc popełnić jakiegokolwiek błędu, który mógłby posłużyć za pretekst do kolejnego ataku na posłów Prawa i Sprawiedliwości, którzy chcą ograniczenia aborcji dokonywanych w Polsce.

Napięcie jest spore – to fakt. Czy zatem my, obywatele możemy mniemać, że PiS czeka po prostu na odpowiedni, w miarę stabilny moment, by tę kwestię rozwiązać nie prowokując nadmiernego buntu lewackich środowisk?

Myślę, że nie ma takiej kalkulacji. Jest natomiast troska o solidne, spokojne procedowanie. Rzecz w tym, że dokładnie trzeba przeanalizować wszystkie przepisy, które ten projekt zawiera, a tego nie da się zrobić ot tak.

Nie da się z tym nie zgodzić. Jednak środowiska profile twierdzą, że czasu było wiele – ich zdaniem kwestia ta trwa około trzydzieści lat…

Problem ten pojawił się znacznie wcześniej niż trzydzieści lat temu. Natomiast obecnie procedowany projekt jest projektem nowym i porządnie trzeba go przeanalizować. Wszelka awantura wokół sprawy, wszelkie zamieszanie, które rodzi się w związku z procedowaniem absolutnie nie sprzyja szybszemu rozwiązaniu tej kwestii.

Co muszą zrobić politycy, co „proliferzy” by sprawę zamknąć raz na zawsze?

Wszyscy powinni robić to samo, to znaczy winniśmy spokojnie tłumaczyć, przekonywać do racji. Jako polityk bardzo serdecznie chciałbym podziękować tym wszystkim, którzy zaangażowali się w to, by ten projekt powstał. Wszyscy parlamentarzyści – nie tylko członkowie Komisji Polityki Społecznej i Rodziny – którym leży na sercu troska o przyszłość Polaków powinni uświadamiać całe polskie społeczeństwo, że dziecko nienarodzone, jest istotą ludzką, jest człowiekiem, który ma prawo do życia. Jeżeli nawet dziecko to jest chore, to jak każdy z nas ma prawo do leczenia. Musimy otworzyć pewną wrażliwość humanistyczną w możliwie dużej grupie naszych rodaków.

Po co mamy to robić?

Jesteśmy zobowiązani, by pokazać im skutki, które wywołuje funkcjonowanie prawa pozwalającego na zabijanie dzieci nienarodzonych, pozwalającego na pozbawienie życia niewinnej, bezbronnej istoty ludzkiej. Akceptacja tego stanu rzeczy prędzej czy później prowadzi do przyjęcia przez daną wspólnotę narodową i państwową praw, które pozwalają zabić każde nienarodzone dziecko z dowolnego powodu w każdym czasie.

Czy czas w tym przypadku gra na korzyść?

Nie, moim zdaniem upływ czasu obciąża nasze sumienia.

Jeśli postawilibyśmy tę kwestię na ostrzu noża, myśli Pan, że jesteście w stanie zamknąć tę kwestię?

Bardzo bym chciał, aby do końca tej kadencji sprawa ta została zakończona zgodnie z oczekiwaniem milionów Polaków, którzy uważają, że życie dziecka powinno być chronione od poczęcia.

Dziękuję za rozmowę.