Luiza Dołęgowska, Fronda.pl: Czy  Pana zdaniem najbliższa, niedzielna wizyta amerykańskich polityków w Polsce  - Ralpha Reeda i Kennetha Blackwella, bliskich współpracowników prezydenta Donalda Trumpa, ma dla Polski duże znaczenie?

Stanisław Pięta, poseł PiS: Myślę, że jest to pewna szansa dla polskiej dyplomacji, bo są to wpływowi kongresmani partii republikańskiej, którzy zapewne przedstawią prezydentowi i współpracownikom prezydenta USA swoje oceny, opinie. Wydaje mi się, że Polska powinna pokazać gościom naszą determniację w obronie tradycyjnych wartości, niepodległości państwa polskiego i powinna także wskazać na to, że lojalnie wywiązujemy się z wszelkich zobowiązań sojuszniczych, dostrzegamy zagrożenia, które wiążą się ze zmianami geopolitycznymi na świecie, widzimy zagrożenie, które stwarza Rosja oraz zagrożenie związane z rozprzestrzenianiem się terroryzmu islamskiego.

Co polscy politycy mogą wskazać i na jakie aspekty mogą zwrócić uwagę amerykańskim gościom w czasie tego spotkania?

Ważne,  by pogłębić wspólpracę ze Stanami Zjednoczonymi, przekazać nasze plany dotyczące zwiększenia budżetu obronnego, które już zostały zaprezentowane - tj. podniesienia finansowania armii do poziomu 2,5 proc.,a następnie do 3 proc. PKB. Powinniśmy też zwrócić uwagę, że jesteśmy zainteresowani amerykańskim przemysłem zbrojeniowym  i że bedziemy chcieli budować własny system satelitów wojskowych, aby skutecznie wykorzystać broń, którą dzisiaj dysponujemy. Dlatego musimy posiadać dostęp do rozpoznania satelitarnego, które posiadają Amerykanie, albo musimy mieć własny system satelitów wojkowych i w mojej ocenie to drugie rozwiązanie jest rozwiązaniem lepszym. Chcemy budować ten system we współpracy z Amerykanami.

Ale to Polska bedzie zarządzać tym systemem?

Oczywiście. Właśnie na tym to polega, że jesteśmy sojusznikami w NATO, natomiast musimy umacniać naszą suwerenność  oraz naszą samodzielność. Mam nadzieję, że nacisk na rozbudowę i unowocześnienie armii będzie z punktu widzenia naszych gości czymś interesującym. Musimy pamiętać, że powstają pewne problemy na linii współpracy Stanów Zjednoczonych z Turcją, co nas oczywiście martwi, natomiast to może być impulsem do jeszcze większego zacieśnienia współpracy polsko-amerykańskiej. Naszym celem powinno być utrwalenie amerykańskiej obecności wojskowej na terenie Rzeczypospolitej, na terenie państw bałtyckich oraz - w mojej ocenie - powinniśmy przekonać do konieczności nieredukowania pomocy wojskowej Stanów Zjednoczonych dla Ukrainy, ale wzmocnienia tej pomocy - bo słyszymy z zapowiedzi, że Kongres USA chce zredukować pomoc z 300 mln dolarów do 150 mln. Rozmiem pewne zaszłości polityczne z czasów kampanii wyborczej, natomiast to są kwestie, które są decydujące dla bezpieczeństwa całej Europy i wydatkowanie tych środków dzisiaj może zapobiegać wydatkom o wiele większym w przyszłości. Lepiej więc wydać teraz nieco mniej, niż w przyszłości mielibyśmy być narażeni na konieczność gwałtownego zapobieżenia agresywnej polityce Rosji.

Poza tym bardzo ważne są kwestie gospodarcze - mamy terminal gazowy i Polska mogłaby być rynkiem zbytu dla amerykańskiego gazu łupkowego - tutaj też mamy wspólne interesy. Myślę że jest zarówno w przestrzeni gospodarczej jak i wojskowej  bardzo dużo tematów, na które mamy podobne spojrzenie.  Uważam, że powinniśmy także dążyć do wzmocnienia współpracy naszych wywiadów i wymiany ważnych informacji.

Także już dzisiaj powinniśmy zasygnalizowąc naszym amerykańskim gościom chęć zakupu najnowoczesniejszych amerykańskich samolotów F-35.

Czy to drogie samoloty i ile ich możemy kupić?

Na początek - jeśli kupimy kilka sztuk, to będzie to wystarczające. Po kilka - kilkanaście sztuk takich samolotów kupują najbogatsze kraje. Jest to samolot, który pozostaje dzisiaj poza zasięgiem najnowocześniejszych systemów obrony przeciwlotniczej Rosji i Polska powinna dysponować tym sprzętem.

Czy uważa Pan, że dla amerykańskich polityków istotna jest kwestia , która ostatnio zajmowała polskich polityków - czyli wybór D. Tuska na kolejną kadencję?

To jest sytuacja z punktu widzenia Ameryki jest zupełnie marginalna i jestem przekonany, że Amerykanie sa tym zupełnie niezainteresowani. Oni dostrzegają problem, który generuje Unia Europejska i martwi nas, że ten problem jest wytwarzany w Unii Eurpejskiej.

Relacje Polski i Unii Europejskiej powinny być - uważam- jak najlepsze, natomiast powinniśmy, niezależnie od tego, nie oglądając się na nasze relacje z UE budować możliwie bliską współpracę ze Stanami Zjednoczonymi, wpływać na redukcję tych antyamerykańskich nastrojów, wzmacniać obecność militarną Ameryki w Europie i przestrzegać naszych przyjaciół amerykańskich, że redukcja obecności wojskowej Ameryki w Europie - czy nie daj Boże - jej wycofanie, oznacza nową wojnę światową.

Amerykanie mają już te doświadczenia za sobą i mam nadzieję, że wyciągają z nich właściwe wnioski. To, że w Europie stacjonują amerykańskie wojska jest trwałym, niezmiennym  i niepodważalnym elementem polityki amerykańsiej. My, będąc  jednym z najbardziej narażonych państw na agresję rosyjską, musimy być szczególnie czujni i musimy nieustannie rozbudowywać, wzmacniać, unowocześniać naszą armię i chcemy, by naszym partnerem była tutaj Ameryka. Niczego bardziej nie chcemy na świecie, jak pokoju, ale aby osiągnąć nasz cel, musimy prowadzić politykę systematycznego umacniania polskich sił zbrojnych.

Na ostatniej Monachijskiej Konferencji Bezpieczeństwa w stronę rosyjskiego ministra Ławrowa  padło stwierdzenie ze strony republikańskiego senatora Lindseya Grahama ,,rok 2017 jest rokiem, w którym musimy Rosję rzeczywiście kopnąć w tyłek'' i zapowiedziano sankcje oraz badanie działań służb rosyjskich w USA. Czy będą zatem bardziej stanowcze działania wobec Rosji?

Mamy nadzieję, że amerykańskie służby specjalne zrobią wszystko, aby poznać i rozbić rosyjskie siatki wywiadowcze i rosyjskie grupy wpływów. Amerykanie z pewnością dostrzegają współpracę Rosji z Chinami, Rosji ze światem islamu i rozumieją, że jest to system połączony, którym nie można dokonać żadnej wyrywy. Żeby się skutecznie chronić przed niebezpieczeństwem nowej wojny, Ameryka powinna współpracować ze swoimi sojusznikami  na całym świecie i nie jest tak, że można uznać któregoś z sojuszników amerykańskich za mniej istotnego, czy można ocenić , że Polska jest mniej ważna od Korei Południowej czy Japonii, bo taka polityka później zemści się i będzie prowadziła do osłabienia pozycji Ameryki. My też na tyle, na ile jest to możliwe powinniśmy zachęcać Amerykę do zwiększenia wydatków na zbrojenia i wskazywać na tych wielkich prezydentów jak Harry Truman czy Ronald Reagan, którzy właśnie prowadzili politykę budowy pozycji Ameryki przez intensyfikowanie zbrojeń.  

Komentatorzy sceny politycznej przekonują, że D. Trump jako polityk będzie otaczał się fachowcami, którzy mają duże doświadczenie i z pewnością ich zdanie będzie się bardzo liczyło w rozwiązywaniu kwestii związanych z polityką zagraniczną. Czy najbliższa wizyta polityków z USA również na to wskazuje?

Liczę na to, że tradycja amerykańskiej polityki republikanów nie zostanie wypaczona, że Amerykanie dotrzegają te zmiany kulturowe, które niszczą wolny świat - mówię tutaj o deprecjonowaniu tradycji i kultury chrześcijańskiej, o imperialistycznej polityce takich krajów jak Rosja i zagrożeniu radykalnym islamizmem i związanym z nim terroryzmem. Świat nie jest bezpieczny - widzimy narastające zagrożenia i już dzisiaj musimy im przeciwdziałać,  i tak naprawdę jedynym skutecznym przeciwdzialaniem takiej sytuacji są zbrojenia i umocnienie armii.

Dziękuję za rozmowę