Fronda.pl: Czy słyszał Pan o ataku na biuro Prawa i Sprawiedliwości w Szczecinie?

Stanisław Pięta, PiS: Tak, dotarły do mnie te przykre wieści. Jest to skutek haniebnej nagonki urządzanej w lewicowo-liberalnych mediach, konsekwencja podgrzewania nastrojów przez opozycję, następstwo słów pana redaktora Żakowskiego o tym, że „KOD powinien być jak Hamas”, czy też słów Bronisława Komorowskiego o „laniu się dechą z takimi ludźmi”. To, czego dopuszczają się ludzie nienawidzący Prawa i Sprawiedliwości bardzo niebezpiecznie zbliża się do granicy przemocy i bezprawia. Policja już poszukuje uczestników demonstracji KOD pod Sejmem w nocy z 16 na 17 grudnia, którzy dopuścili się agresywnych zachowań. To, co zdarzyło się w Szczecinie, pokazuje oblicze przeciwników Prawa i Sprawiedliwości, mentalność i głębię frustracji tych osób. Jestem przekonany, że ani pan marszałek Joachim Brudziński, ani żaden inny parlamentarzysta PiS, pomimo różnych pogróżek czy słownych napaści, nie dadzą się zastraszyć. Będziemy realizować program, który jest potrzebny nie nam, jako działaczom politycznym, ale przede wszystkim Polsce. Do tego bowiem zobowiązali nas Polacy.

Kilka lat temu, również z nienawiści, doszło do strasznej tragedii, morderstwa na działaczu PiS. Jak się okazało, Marka Rosiaka zabił były działacz Platformy Obywatelskiej. Morderca przyznał, że jego cel był jednak inny

Pamiętamy o morderstwie, którego dopuścił się były działacz PO wobec Marka Rosiaka. Ryszard Cyba bezpośrednio po zatrzymaniu opowiadał zresztą, że jego celem było zamordowanie pana premiera Jarosława Kaczyńskiego, jednak miał zbyt słaby pistolet, aby tego dokonać. Takie właśnie są konsekwencje tego haniebnego szczucia ludzi z poprzedniej ekipy rządzącej, którzy nie potrafią pogodzić się z wynikiem wyborów i uważają się za właścicieli Polski. Ta sytuacja jest bardzo przykra, jednak żadne obraźliwe słowa czy agresja nie zastraszą nas i nie zatrzymają w dążeniu do realizacji obietnic złożonych Polakom.

Nienawiść do Platformy Obywatelskiej przez lata przypisywano politykom i zwolennikom Prawa i Sprawiedliwości. PO podczas kampanii wyborczej wypuściła nawet spot zatytułowany „Oni też pójdą na wybory”, cały czas mówi się o „szukaniu zemsty”, „nienawiści”....

Czy posłowie Prawa i Sprawiedliwości kiedykolwiek zachowali się w tak haniebny sposób, jak posłowie opozycji? Nigdy nie blokowaliśmy mównicy sejmowej ani fotela marszałka. Tego rodzaju sytuacje nigdy nie miały miejsca, zawsze hamowaliśmy emocje. Nawet wówczas, gdy można było odpowiedzieć przemocą na agresję, pozostając jednak w ramach prawa, w ramach obrony koniecznej. Nigdy jednak do tego nie doszło, mimo że widzieliśmy brutalność policji za czasów PO, widzieliśmy, jak bito dziennikarzy, jak opluwano ludzi modlących się pod krzyżem na Krakowskim Przedmieściu, pamiętamy haniebne akty agresji w czasie Marszów Niepodległości. Prawo i Sprawiedliwość zawsze stało na straży przestrzegania przepisów prawa i wszelkiego rodzaju zarzuty pod adresem PiS są bezzasadne. Miała miejsce obrzydliwa nagonka na Prawo i Sprawiedliwość, mieliśmy „wymrzeć jak dinozaury”. Polacy zadecydowali jednak inaczej i wola narodu powinna zostać uszanowana przez opozycję. Mam więc nadzieję, że koledzy z ugrupowań opozycyjnych będą zdolni do jakiejś refleksji i zrewidują swoje wypowiedzi i zachowania.

Patrząc na wydarzenia w Sejmie i pod jego budynkiem w nocy z 16 na 17 grudnia, ma się wrażenie, że „antyPiS” wręcz czeka na to, by rząd użył siły, by w jakiś sposób potwierdził ich wypowiedzi o tym, że w Polsce jest dyktatura

Ależ oczywiście. Wręcz błagali o przemoc. Chcieli, żeby marszałek Kuchciński poprosił funkcjonariuszy Straży Marszałkowskiej o fizyczną interwencję na sali plenarnej. Zablokowali mównicę i fotel Marszałka Sejmu w przekonaniu, że marszałek skorzysta z tej możliwości. To jednak nie nastąpiło.

Opozycja liczyła na zamieszki w Warszawie, na interwencję policji. Padły również haniebne słowa ze strony przewodniczącego Rady Europejskiej, niegdyś premiera Polski, Donalda Tuska, który mówił „Mamy w pamięci polskie Grudnie”. Nie znajduję słów oburzenia, by wyrazić mój pogląd na temat tego rodzaju wystąpień. Były również podobnie kompromitujące słowa redaktor Kolendy-Zaleskiej.

Ci ludzie szukali awantury, dolewali oliwy do ognia, kreowali rzeczywistość. Dziękujmy Opatrzności, że cała ta prowokacja zakończyła się spokojnie. Co więcej, zakończyła się zupełną kompromitacją parlamentarzystów, którzy przeszukiwali rzeczy pozostawione przez posłów PiS, czytali z mównicy sejmowej prognozę pogody i śpiewali piosenki; jak również ośmieszeniem różnych osobników z Krytyki Politycznej, którzy, kładąc się na asfalcie udawali pobitych przez „pisowską policję”. Nie było w całej historii wolnej Polski od roku 1989 tak kompromitującej hecy jak ta, którą zafundowały nam środowiska związane z Gazetą Wyborczą, Krytyką Polityczną, Platformą Obywatelską i jej klonem, czyli partią pana Petru.

Bardzo dziękujemy za rozmowę.