Luiza Dołęgowska, fronda.pl: Minister Spraw Zagranicznych pan Jacek Czaputowicz w trakcie wizyty w Niemczech mówił na temat reparacji wojennych od Niemiec dla Polski, stwierdzając, że ,,..Chcemy, by dyskusja o reparacjach była prowadzona na poziomie ekspertów''. Zaznaczył, że ,,…na tym etapie, nie jest to kwestia, która stanowi jakiś balast w stosunkach między rządami (…) Zdecydowanie nie chcemy, aby ta kwestia ciążyła na naszej współpracy (…) Ta kwestia nie istnieje w relacjach pomiędzy naszymi rządami"  - jak takie stwierdzenia należy rozumieć?  

Poseł Stanisław Pięta, PiS: Sprawy polityczne w Polsce ułożone są w ten sposób, że minister słucha parlamentarzystów, parlamentarzyści słuchają wyborców, a ci z kolei słuchają Polaków. Wszyscy musimy kierować się pewnymi wartościami takimi jak sprawiedliwość, dobro Polski oraz takimi, jak prawda i szacunek dla ofiar.

A prawda - o ile się nie mylę - jest taka, że Niemcy zamordowali ponad 6 milionów Polaków, zniszczyli tysiące polskich miast i wiosek i za te potworne straty materialne Polska ani polskie podmioty nie otrzymały odszkodowania, zaś rodziny pomordowanych nie otrzymały zadośćuczynienia.

A czy powoływanie się na ustalenia w sprawie reparacji z czasów PRL jest zasadne, bo szef MSZmówił o tym w ten sposób: ,,…Społeczeństwu polskiemu należy się, ma ono prawo do tego, by poznać najnowsze karty swojej historii, a dotyczą one funkcjonowania okresu komunistycznego..''?

Otóż żadne tłumaczenia, żadne przywoływanie stanowisk rządów komunistycznych, które były rządami narzuconymi Polsce, i które nie były rządami demokratycznymi i nie wyrażały woli polskiego narodu, ani też żadne rezygnacje z odszkodowań czy reparacji wyrażone przez przedstawiciel narzuconej Polsce okupacji sowieckiej nie mają dla nas mocy prawnej.

Chciałbym podkreślić, że my nie szukamy jakiejś międzynarodowej awantury, ale uważamy, że Polska powinna zachować przyjazne stosunki z naszym niemieckim sąsiadem. Pomimo różnego rodzaju napięć politycznych chcę powiedzieć, że te relacje są poprawne - rozwija się współpraca gospodarcza, eksport z Polski do Niemiec jest dwukrotnie większy niż na przykład eksport rosyjski, a wielu Polaków mieszka i pracuje w Niemczech. Także wielu Niemców - i to narasta obecnie lawinowo - przyjeżdża do Polski, tutaj kupuje mieszkania czy działki, bo czują się zagrożeni przemocą islamską narastającą z roku na rok. Tak więc relacje polsko-niemieckie na poziomie międzyludzkim oraz w wymiarze gospodarczym kwitną.

Natomiast jeżeli żyjemy w przyjaźni, jeżeli się szanujemy - bo proszę zwrócić uwagę, że nawet gdy mówimy o kwestiach historycznych, to relacje polsko-niemieckie nie są jakoś zaognione i nie są dotknięte takim napięciem, jak na przykład ostatnio relacje polsko-ukraińskie - to Niemcy uznają swoją winę, nie przeczą faktom.

A więc na jakim etapie pojawia się z niezrozumienie, gdy dochodzi do clou, czyli do pieniędzy?

Chodzi o to, że jeżeli nasi niemieccy przyjaciele uznają odpowiedzialność swoich dziadków za zamordowanie milionów polskich dzieci, kobiet i mężczyzn, uznają odpowiedzialność za spalenie i spacyfikowanie tysięcy wiosek, zniszczenie polskich miast, barbarzyńskie zniszczenie Warszawy, bo przecież wysadzanie budynków po upadku Powstania Warszawskiego nosiło znamiona potwornego barbarzyństwa - to tego się w żaden sposób nie da wytłumaczyć, by cywilizowany naród postępował w tak ohydny, haniebny, godny potępienia i pogardy sposób.

Więc jeżeli nasi niemieccy przyjaciele potrafią stanąć w prawdzie - a potrafią, bo przecież nie zaprzeczają swojej odpowiedzialności i nie zaprzeczają faktom,  mianowicie takim że poparli Hitlera, wybrali go w wolnych i demokratycznych wyborach, fanatycznie mu ufali i wykonywali jego zbrodnicze rozkazy -  więc jeżeli uznają tę prawdę, to bylibyśmy wdzięczni, by łaskawie, kierując się dobrem własnego narodu i państwa, troską o nasze dobrosąsiedzkie stosunki i przyjaźń, która może naprawdę zmienić Europę - by uznali, że nie powinni uchylać się od tej odpowiedzialności.

Nie powinni się uchylać także od odpowiedzialności finansowej, czy zasłaniać się jakimiś oświadczeniami przedstawicieli reżimu komunistycznego, tylko kierując się właśnie poczuciem uczciwości, sprawiedliwości, poszanowaniem prawdy historycznej powinni usiąść do stołu i na ten temat z przedstawicielami rządu Rzeczypospolitej rozmawiać.

O czym jeszcze warto byłoby przypomnieć, jeśli już dotykamy tych bolesnych kwestii?

Bylibyśmy także bardzo wdzięczni, gdyby w Niemczech także media uzależnione od państwa niemieckiego, czyli państwowe media zrezygnowały z posługiwania się sformułowaniem ,,polskie obozy koncentracyjne''.
ZDF zgodnie z wyrokiem sądu ma za to przeprosić.

Mam nadzieję, że będzie to miało znaczenie dla innych mediów dla dziennikarzy niemieckich i w swoich publikacjach będą brali pod uwagę ostatni wyrok sądu. Krótko mówiąc, mamy sprawy, które wymagają dyskusji, które w naszej opinii powinny dla dobra nie tylko Niemiec, ale dla dobra całej Europy powinny być załatwione w duchu wzajemnego szacunku i uwzględnienia wzajemnych racji.
Mówię tutaj  oczywiście o politycznym projekcie budowy gazociągu Nord Stream.

Mam nadzieję, że nasi przyjaciele niemieccy zdają sobie sprawę z tego, że gazociąg Nord Stream 2 będzie wykorzystywany do wywierania nacisku na Ukrainę i na Polskę.

Czego w tej sytuacji powinnismy oczekiwać od strony niemieckiej?

W związku z tym oczekujemy od państwa niemieckiego pewnej wrażliwości i pewnej dalekowzroczności. Można sobie wyobrazić zabezpieczenie interesów energetycznych i troskę o bezpieczeństwo energetyczne Europy w tym także i Niemiec, troskę, która nie pociąga za sobą tak niebezpiecznych konsekwencji dla Polski i Ukrainy.

Chyba Niemcom zależy na dobrych relacjach nie tylko z Polską ale także z Ukrainą więc wydaje mi się, że jest o czym rozmawiać i zadania, które stoją przed Ministerstwem Spraw Zagranicznych Rzeczypospolitej Polskiej są przeogromne. Wydaje mi się, że jest szansa na uregulowanie tych problemów - pod warunkiem, że polityka zagraniczna Polski na kierunku niemieckim będzie uwzględniała takie wartości jak prawda i sprawiedliwość, oraz oczywiście Polski interes. Dyplomacja ma to do siebie, że musi pewne zagadnienia wyważyć tak, by efekt polityczny był dla Polski możliwie najkorzystniejszy, również w długofalowej.

Dziękuję za rozmowę