Stanisław Pięta, poseł PiS: Przedstawienie jakiejś prognozy jest bardzo trudne, gdyż ciężko ocenić rzeczywisty stopień determinacji, zarówno władzy Janukowycza, jak i demonstrantów. Widzimy, że władza traci kontrolę nad sytuacją. Decyzja o strzelaniu do ludzi z broni gładkolufowej, a teraz dwie ofiary strzałów z broni ostrej to z jednej strony okazanie determinacji, ale z drugiej – przyznanie się do tego, że władza nie dysponuje już rezerwami sił prewencyjnych, które mogłyby skutecznie przeciwstawić się akcji demonstrantów. Użycie broni palnej ostrej to przekroczenie pewnego Rubikonu.

Sytuacja może rozwijać się w dwóch kierunkach. Albo Ukraińcy dadzą się zastraszyć i siła protestów wyraźnie spadnie (wówczas będziemy świadkami postępującego procesu uzależnienia Ukrainy od Rosji), albo znajdą w sobie wystarczająco dużo siły i hartu ducha, by się temu przeciwstawić mimo postępowania władz i użycia przez nią siły. Strzelanie z broni ostrej do demonstrantów, nawet takich, którzy rzucają kamieniami, biją milicjantów kijami, to decyzja, która w opinii społecznej Ukraińców pogrąży władzę.

Jeżeli Ukraińcy wytrzymają ten napór, jeżeli jeszcze liczniej zgromadzą się w Kijowie, to moim zdaniem, władza nie będzie mogła posunąć się dalej. Pojawia się pytanie, ile osób w służbach specjalnych, w milicji ukraińskiej jest gotowych na wykonywanie zbrodniczych rozkazów. Myślę, że takich ludzi nie jest wielu i jeżeli wystarczy siły ducha Ukraińcom, to obronią swoją niepodległość i państwo. Jeżeli ulegną, to będziemy mieć do czynienia z przejęciem kontroli nad Ukrainą przez Putina. To już dawno temu stało się z Białorusią, kilka lat temu z Gruzją, teraz może powtórzyć się w przypadku Ukrainy.

Haniebna jest bezczynność polskich władz. Niepokojąca jest słaba i płytka reakcja Unii Europejskiej. Nie dziwi mnie jednak fakt, że polskie władze nie upominają się o prawa Ukraińców, poszanowanie praw narodu ukraińskiego. To jest opcja wyraźnie prorosyjska. Dziś Tusk zachowuje się o wiele gorzej, niż Aleksander Kwaśniewski dziesięć lat temu. Przypomnę, że postkomunista Kwaśniewski, wówczas prezydent RP, wyraźnie wsparł Pomarańczową Rewolucję. Dziś Tusk, polityk o zdawałoby się solidarnościowych korzeniach, przyjmuje opcję zupełnie prorosyjską i zostawia Ukrainę na pożarcie rosyjskiemu niedźwiedziowi.

Not. MBW