Koalicja rządowa przegłosowała nowelizację ustawy o zgromadzeniach publicznych. Według nowego prawa będzie można rozwiązać zgromadzenie z powodu okrzyków przeciwko władzy. Czy to jest powrót do PRL - u?

Stanisław Pięta, PiS: Ta ustawa Platformy Obywatelskiej jest zdumiewająca. Dąży do ograniczenia wolności zgromadzeń, narzucenia nowych rygorów, wprowadzenia obowiązku rejestracji zgromadzeń, w których bierze udział tylko kilka osób! Jest to działanie wbrew Konstytucji RP, ograniczające wolności obywatelskie. Platforma powinna rozważyć zmianę nazwy na Platfroma Antyobywatelska.

Czy poprzez taką nowelizację ustawy o zgromadzeniach publicznych może dochodzić do nadużyć?

Takie brzmienie przepisów otwiera możliwość rozwiązywania zgromadzeń pod byle pretekstem. Z pewnością istnieje duże ryzyko, że manifestacje nieprzyjazne władzy będą rozwiązywane choćby poprzez organizowanie prowokacji. Jeżeli władza, czy to samorządowa, czy państwowa, będzie zainteresowana wyciszeniem danego protestu, wystarczy, że zorganizuje grupkę kilku osób, która zacznie wznosić okrzyki, które zostaną zakwalifikowanie jako działanie zagrażające porządkowi publicznemu i potraktowane jako pretekst do rozwiązania demonstracji. Mam nadzieję, że nierozsądne i antyspołeczne przepisy nigdy nie wejdą w życie, bo z pewnością zostaną zawetowane przez Prezydenta RP Andrzeja Dudę.

W głosowaniu wzięło udział 442 posłów. Za przyjęciem ustawy głosowało 285 (z PO, PSL, SLD oraz partii Palikota). Przeciw głosowało 146 posłów (głównie z PiS i Zjednoczonej Prawicy). Z jakiego powodu koalicja rządząca zabrała się za takie rozwiązanie ustawy o zgromadzeniach publicznych?

Nie ma żadnego rozsądnego uzasadnienia, które tłumaczyłoby tego rodzaju prace prowadzone przez PO - PSL. Zdumiewająca jest postawa kolegów z tej koalicji, którzy nie szanują jednej z podstawowych konstytucyjnych wolności, jaką jest wolność zgromadzeń i próbują wprowadzić antyobywatelskie obostrzenie.

Czy przegłosowanie takiej ustawy jest spowodowane pewną naiwnością, głupotą, czy jednak jest to działanie z premedytacją?

Trudno powiedzieć, ale może jest to jeszcze ciąg dalszy walki z wyimaginowanym zagrożeniem, za które zostali uznani kibice. Być może politycy z koalicji rządzącej chcą zaprezentować się wyborcom jako zwolennicy pokoju i porządku na ulicach. Może nie podobają im się protesty, które towarzyszyły przedwyborczym wizytom prezydenta Bronisława Komorowskiego, czy teraz premier Ewy Kopacz. Widzimy przecież, że wizyty szefowej rządu wzbudzają coraz więcej irytacji i sprzeciwów. Polacy są zniesmaczeni oglądaniem premier Kopacz w trakcie kampanii wizerunkowej, w czasie którym powinna zajmować się sprawami kraju. Czy wyobraża sobie Pani prezesa Jarosława Kaczyńskiego jeżdżącego w czasie, gdy pełnił funkcję Premiera Rządu RP, od miasta do miasta i zaglądającego Polakom do talerzy, czy zaczepiającego ludzi na plaży? To są żenujące zachowania. Nie znajduję racjonalnego wytłumaczenia dla postępowania PO. Są to strzały w kolana, które Platforma ma już mocno pogruchotane od różnego rodzaju kompromitacji, które miały miejsce w ostatnim czasie.

Rozmawiała Karolina Zaremba