Nie po raz pierwszy premier Tusk wystąpił z pomysłem rejestracji związków partnerskich. To jest po prostu element programu Platformy. Przypomnę, że partia składała już ustawowe projekty wprowadzenia związków partnerskich w Polsce. To oczywiście ma na celu przekonanie wyborców lewicowych, by zrezygnowali z głosowania na Twój Ruch czy SLD, wspierając PO, która dziś ma oblicze lewicowo-liberalne. To niestety stały kierunek polityczny Platformy, która od kilku lat intensywnie odcina się od elektoratu centroprawicowego, konserwatywnego. Przecież nie bez przyczyny Gowin, Żalek i Godson zrezygnowali z dalszego działania w szeregach tej partii.

Biorąc pod uwagę wcześniejsze deklaracje („nie będziemy klękać przed księżmi”) czy demoralizującą politykę ministerstwa edukacji, wspierającego genderowe inicjatywy (objęcie patronatem MEN podręcznika „Lekcja równości” czy konferencja z PAN, podczas której rekomendowano przyjęcie europejskich standardów wychowania seksualnego w przedszkolach), to pomysł na rejestrację związków partnerskich wpisuje się w program polityczny PO. Platforma chce przekształcić Polskę na wzór państw, gdzie takie ustawodawstwo funkcjonuje. 

To godzi w rodzinę, łamie porządek społeczny. To młot na Kościół katolicki. Twierdzi się, że osoby homoseksualne są rzekomo dyskryminowane, a winien temu ma być właśnie Kościół. To nieprawda. Mamy do czynienia z przemyślaną, od dawna trwającą kampanią zmian edukacyjnych, społecznych, politycznych. Niedawno Espikopat wystąpił z listem do wiernych ws. ideologii gender, ale władze państwowe to lekceważą. Nadal forsują rozwiązania niezgodne z wartościami chrześcijańskimi, interesem narodowym i prawem naturalnym.

Klimatu społecznego dla akceptacji takich zmian oczywiście nie ma, ale nie to jest istotne. Ważne jest założenie polityczne PO, która chce osłabić wszystkie tradycyjne wspólnoty – rodzinę, wspólnotę narodową i religijną. Dla realizacji tego celu Platforma będzie forsować rozwiązania, które mają szansę zostać przyjęte, nawet w tej kadencji. Takie projekty mogą liczyć na poparcie SLD i Twojego Ruchu. Posłowie PO zostaną ustawieni pod ścianą – albo zagłosują za antykatolickimi, antynarodowymi projektami, albo nie znajdą się na listach wyborczych. Tusk nie będzie sobie życzył, by na listach wyborczych znaleźli się ludzie, którzy mogą pójść śladem Gowina i Godsona. To brutalna lewicowa akcja polityczna. Tymi metodami skrajna lewica przeforsowała projekty ideologiczne w państwach zachodnich, także przy udziale partii chadeckich.

Jeśli uda się to zrobić w Polsce, to wkrótce będziemy świadkami stawiania kolejnych postulatów. Taktyka oddalającego się horyzontu jest nam przecież dobrze znana. Zaraz pojawią się pytania, dlaczego dyskryminujemy obywateli homoseksualnych, którym nie pozwalamy zawrzeć związków małżeńskich czy adoptować dzieci. Platforma chce przekształcać świadomość społeczną, wychowawczo degenerować młode pokolenie a później korzystać z tak spreparowanych wyborców. PO jest dziś pod względem ciężaru niebezpieczeństwa dla rodziny i tradycyjnych wartości najbardziej radykalną i szkodliwą formacją. Wszyscy wiemy, czego można się spodziewać po Palikocie czy SLD. Ale oni byliby bezradni, gdyby nie uzyskali poparcia Donalda Tuska. To premier może zmusić posłów Platformy, szantażując ich miejscem na liście wyborczej, do zagłosowania zgodne z jego wolą. Musimy pamiętać, że list Episkopatu tak naprawdę nie był skierowany do polityków Twojego Ruchu czy SLD, ale do ludzi, którzy dziś realizują antychrześcijańską, antyrodzinną politykę. Właśnie do polityków PO, ale oni to lekceważą.

 Not. MBW