Portal Fronda.pl: W nocy dokonał się istny cud wyboczy. Z danych Państwowej Komisji Wyborczej wynika, że to już nie PiS, ale PSL jest zwycięzcą tegorocznych wyborów samorządowych. W internecie nie brak ironicznych komentarzy na temat „zielonej wyspy”, ale mówiąc poważnie, co takiego się stało? Skąd taki zaskakujący wynik PSL?

Stanisław Pięta, PiS: W pierwszej kolejności pojawiają się wątpliwości, co do rzetelności liczenia wyników. Przypominam sobie mapę poziomu głosów nieważnych jeszcze sprzed wyborów. Województwo mazowieckie, w którym PSL rządzi od dość dawna, cechuje wyjątkowo duża liczba głosów nieważnych. Granica województwa staje się granicą intelektualnych, percepcyjnych możliwości elektoratu... - to zdumiewające. Kolejna sprawa to problemy Państwowej Komisji Wyborczej. Liczenie wyników trwa już trzeci dzień, w tym czasie dochodzi do awarii systemu komputerowego, włamań do serwerów PKW... To wszystko tworzy obraz bardzo źle zorganizowanego kraju, kraju trzeciego czy nawet czwartego świata. Trudno komentować wysoki wynik PSL, jeśli nie mamy pewności, czy mieliśmy do czynienia z rzetelnym procesem liczenia głosów.

Komentatorzy upatrują przyczyn dobrego rezultatu PSL w nowych kartach do głosowania. W kartach, spiętych w formie zeszytów, pierwszą listą były komitety właśnie PSL.

Mogło tak być, ale nie przywiązywałbym do tego większej wagi. Książeczka jednak była dość gruba i każdy wyborca, który potrafi czytać i wie, że chce zagłosować na inny komitet, niż PSL, powinien sobie poradzić z prawidłowym oddaniem głosu.

Po tych wyborczych „cudach”, licznych nieprawidłowościach po stronie PKW, związanych z liczeniem głosów i awariami systemu, padają ostre słowa, choćby o tym, że w Polsce doszło do zamachu stanu. Podziela Pan takie opinie?

Na razie wstrzymałbym się z ferowaniem takich wyroków. Musimy zaczekać do podania przez PKW oficjalnych wyników i rozstrzygnięcia protestów wyborczych przez sądy. Dociera do mnie duża liczba informacji o nieprawidłowościach w liczeniu głosów. Na przykład członkowie całej rodziny oddawali głos na poszczególnego kandydata, a okazuje się, że otrzymał on zero lub jeden głos, choć było wiadomo, że głosowało na niego dużo więcej osób. To niepokojące. Mam nadzieję, że nadal żyjemy w wolnym kraju. W każdym razie, posłowie PiS uważnie przyglądają się postępującej kompromitacji Państwowej Komisji Wyborczej.

Przyglądają się i będą domagać się powtórzenia wyborów? Takie postulaty także się pojawiają...

Myślę, że jest za wcześnie na formułowanie tego rodzaju propozycji. Moim zdaniem, powinniśmy poczekać do oficjalnych całościowych wyników i rozstrzygnięcia protestów wyborczych. Musimy się ponadto zastanowić nad zmianami ustawowymi, regulującymi pozycję Państwowej Komisji Wyborczej, która – jak widać – zupełnie nie radzi sobie ze stawianymi jej zadaniami. Nie pomogły szkolenia w Moskwie... Nie zadziałał program do liczenia głosów, który napisała 23-letnia studentka... Każdy mógł się zalogować na stronach PKW i zmienić podawane wyniki... To niepokojące sygnały. Uważam jednak, że należy wykazać się pewną cierpliwością i podejmować tego rodzaju decyzje za dwa-trzy tygodnie.

Rozm. MaR