W wywiadzie dla „Gazety Polskiej Codziennie” Minister Obrony Narodowej Antoni Macierewicz stwierdził, że do prokuratury złożono zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa przez byłego premiera Donalda Tuska. Ma to związek z umową o współpracy SKW i FSB zawartą po katastrofie smoleńskiej. O komentarz w tej sprawie poprosiliśmy posła Prawa i Sprawiedliwości Stanisława Piętę.


Fronda.pl: "Żadne stanowisko w organizacji polskiej czy unijnej nie zwalnia z odpowiedzialności za tak poważne przestępstwa jak te, o które jest podejrzewany Donald Tusk" – powiedział minister Macierewicz, odnosząc się do sprawy współpracy polskich i rosyjskich służb. Co te słowa oznaczają dla przyszłości nowego-starego przewodniczącego Rady Europejskiej? Jak ta sprawa może się odbić na jego pozycji w UE?

Stanisław Pięta: Przedstawiciele państw Unii Europejskiej, którzy poparli kandydaturę Donalda, mieli świadomość toczących się w Polsce postępowań związanych z jego osobą. Mieli świadomość, że Donald Tusk pozostaje w kręgu zainteresowań prokuratury. Państwa UE podjęły tę decyzję na własną odpowiedzialność. Sytuacja wyboru Donalda Tuska na przewodniczącego RE nie oznacza, że polskie organy śledcze będą zamrażać całe postępowanie, czy wątki związane z byłym premierem. Istnieje kilka spraw, które od dawna niepokoją Polaków i muszą zostać wyjaśnione.

O jakich sprawach dokładnie mówimy?

Mam tu na myśli m.in. sprawę obecności w Polsce byłego generała FSB Nikołaja Patruszewa, który był podejmowany w Biurze Bezpieczeństwa Narodowego, spotykał się z panem generałem Koziejem. Istnieje sprawa nie do końca jasnej współpracy między SKW, a FSB, o której wiadomo. Warto przypomnieć, że w czasie działań prowadzonych już dwa lata temu znaleziono emblematy FSB wiszące na ścianach biur funkcjonariuszy SKW, czy zdjęcia polskich oficerów w czapkach z Aurory. Te wydarzenia bezpośrednio nie świadczą o niczym konkretnym, ale pokazują, jaki panował klimat w SKW i są to sprawy, które należy wyjaśnić.

Jakie jeszcze kwestie wymagałyby szczegółowego zbadania?

Trzeba przeanalizować też cały ciąg zdarzeń, które doprowadziły do rozdzielenia wizyty premiera i prezydenta RP w Katyniu w 2010 roku. To, że Donald Tusk postanowił ręka w rękę z Putinem zagrać przeciwko prezydentowi Lechowi Kaczyńskiemu, to coś naprawdę obrzydliwego. Deprecjonowanie głowy państwa miało miejsce zresztą już wcześniej. Przypomnieć można chociażby żenujące zachowanie ministra Arabskiego i odbieranie prezydentowi Kaczyńskiemu możliwości korzystania z samolotu rządowego. Ważna jest kwestia całych przygotowań do tej wizyty w 2010 roku, braku istotnych działań weryfikujących np. ze strony BOR. Zastanawiają też rozmowy, jakie miały miejsce w restauracji Dorian Gray, w restauracji, z której korzystają funkcjonariusze rosyjskich służb specjalnych. W tych rozmowach uczestniczył minister Arabski, a, co bardzo istotne, odbyły się one po odesłaniu rządowych tłumaczy i nie sporządzono z nich żadnych notatek. To wszystko są kwestie budzące bardzo poważne wątpliwości.

A jeśli mowa o sprawach dotyczących bezpośrednio samego premiera Donalda Tuska?

Wspomnieć należy o rozmowach Tuska z Władimirem Putinem. Tu uwagę zwraca przyjęcie konwencji chicagowskiej jako podstawy działań śledczych badających katastrofę smoleńską. Jako podstawy nie przyjęto porozumienia zawartego w 1993 roku między polskimi i rosyjskimi ministerstwami obrony narodowej, w którym zapisana była zasada wspólnego badania wypadków powietrznych statków wojskowych. Przez przyjęcie konwencji chicagowskiej Polska wyzbyła się wpływu na badanie miejsca zdarzenia, zbieranie dowodów, czy oględziny wraku. Było to działanie ewidentnie niezgodne z interesem państwa polskiego.

Jak można rozumieć, wtedy nie miały miejsca żadne głosy sprzeciwu wobec takiego rozwiązania?

Ówczesna minister zdrowia pani Ewa Kopacz była wtedy w Moskwie i miała możliwość sprzeciwienia się takiemu scenariuszowi, jednak nie zrobiła tego. Była wręcz pytana o to, czy akceptuje wyłączność strony rosyjskiej na prowadzenie śledztwa. Zaakceptowała to, choć mogła zwrócić się o pomoc do instytucji międzynarodowych. Ponadto pani Kopacz kłamała wówczas w parlamencie, informując fałszywie, że miejsce zdarzenia przekopywano do głębokości jednego metra.

Jakie jeszcze zdarzenia wokół katastrofy zwracają uwagę i wymagają zbadania?

Niepokoi też to, że Donald Tusk nie skontrował kłamliwych wypowiedzi pani generał Anodiny. Konferencja strony polskiej została zwołana dopiero następnego dnia. Dopuszczono do tego, że w świat poszła kłamliwa narracja obrażająca pamięć generała Błasika. A przecież polskie służby specjalne dysponowały już wtedy materiałem z „wieży” kontrolerów lotu, z którego wynikało, że piloci byli wprowadzani w błąd przez kontrolerów podających błędne dane co do kursu. Można więc było skontrować kłamliwą, haniebną narrację ze strony rosyjskiej. Tego nie zrobiono. Pan Donald Tusk był wówczas na wypoczynku w Dolomitach. To wszystko o czym mówimy wystarcza, aby stwierdzić, że wyjaśnienie tych spraw jest potrzebne, tym bardziej, że we wszystkich tych sprawach kluczową rolę odgrywał Donald Tusk, który odpowiadał za działalność służb, doprowadził do rozdzielenia wizyty, zawarł niejawną do tej pory umowę z Władimirem Putinem i nie robił nic, aby przeciwdziałać rosyjskim kłamstwom. Mamy o co pytać pana Donalda Tuska.

Mówi Pan, że jest o co pytać Donalda Tuska, ale czy te pytania rzeczywiście zostaną zadane? Ostatnio nie przybył na prokuratorskie przesłuchanie w związku ze śledztwem dotyczącym SKW, jako powód podając brak czasu z uwagi na ogrom obowiązków przewodniczącego RE…

Jestem przekonany, że stawi się na wszystkie kolejne wezwania. To nie wyglądałoby bowiem poważnie, gdybyśmy jako strona polska zostali zmuszeni do wystawienia międzynarodowego listu gończego.

Czy teraz możemy spodziewać się ataków ze strony opozycji, która mogłaby zacząć przedstawiać sprawę Tuska jako rodzaj zemsty za przegraną batalię o fotel przewodniczącego RE?

To, co mówiłaby opozycja, nie miałoby żadnego znaczenia. Zresztą takie postawienie sprawy nie miałoby jakiegokolwiek potwierdzenia w faktach. Przecież postępowania w tych sprawach toczą się od dawna. Świadomość tego, że pan Donald Tusk będzie wzywany do prokuratury, jak sądzę, towarzyszyła mu od długiego czasu.

Bardzo dziękujemy za rozmowę.