Fronda.pl: Jak Pan ocenia szczyt UE w Rzymie i samą Deklarację Rzymską?

Stanisław Ożóg, europoseł PiS: Nie spodziewałem się niczego więcej po tym szczycie niż to z czym mieliśmy do czynienia. Deklaracja Rzymska nie zawierała jednoznacznych określeń, które zadrażniałyby czy powodowałyby, że pewne kraje nie podpisałyby tego dokumentu. Natomiast przez wcześniejsze tygodnie trwały prace nad tą deklaracją. Pierwotna jej forma miała być inna. Jedna z niemieckich gazet pisała o mających w niej wystąpić hasłach o Europie wielu prędkości. Zaskakujące nie tylko dla mnie było spotkanie w Wersalu przywódców czterech największych państw UE po Brexicie, które wydawać by się mogło preludium przed tą deklaracją. Wspomniana gazeta mówi o dużej roli Polski, która w swoim imieniu i innych państw środkowo-wschodniej Europy domagała się zawarcia sformułowań, które przyświecały UE w momencie przystąpienia Polski w 2004 roku. Dobrze więc, że zadbano o to, by w tej deklaracji znalazły się słowa o solidarnej Europie narodów.

Czego zabrakło w tej deklaracji?

Natomiast nie znalazły się w Deklaracji punkty określające kierunek UE na najbliższe lata. Zabrakło też zapisów, które określałyby sposób radzenia sobie z problemami Unii, czyli kryzysami imigracyjnym i finansowym. Nie spodziewałem się oczywiście, że jakieś jednoznaczne zapisy w tych kwestiach się pojawią.

Dlaczego?

Mamy rok wyborczy w Niemczech, Francji i Włoszech. To kluczowe wybory i nie spodziewałem się jakichś jednoznacznych deklaracji przed rozstrzygnięciem tych wyborów. Unii Europejskiej nie ominie jednak poważna debata o jej przyszłości. W tej formule, w której UE obecnie działa, po Brexicie się nie utrzyma.

Jak Pan wspomniał, w Deklaracji Rzymskiej pisano także o woli współpracy z parlamentami narodowymi. To postulat, który dobrze aby nie pozostał tylko na papierze?

Gdyby pozostał na papierze, godzilibyśmy się z próbami federalizacji Unii Europejskiej, de facto tworzeniem superpaństwa. Przystępowaliśmy do Unii suwerennych państw i tylko na to się możemy zgodzić. Nie możemy godzić się na utratę suwerenności w poszczególnych obszarach na rzecz Parlamentu Europejskiego.

Rząd zabiegał, by w deklaracji znalazły się hasła o jedności UE, a tymczasem opozycja protestowała przeciw rzekomemu wyprowadzaniu Polski z Unii. Jak Pan to skomentuje?

Nie słyszałem z ust polityka Prawa i Sprawiedliwości zapowiedzi, jakoby celem PiS było wyjście Polski z Unii Europejskiej. Jest to podgrzewanie atmosfery przez tzw. totalną opozycję, która nie ma programu. Nie ma propozycji konkretów, a jest jedynie negowanie postulatów PiS na zasadzie „nie bo nie”. PiS chce wyprowadzać Polskę z UE? To totalna bzdura powtarzana przez tzw. totalną opozycję. PiS chce dbać o interes narodu, dlatego krytykujemy pewne działania UE, gdy z tym interesem nie są zgodne. Nie będzie tak, że jakaś deklaracja będzie podpisywana przed przeczytaniem, jak to sugerował człowiek, który chce być premierem Polski.

Dziękujemy za rozmowę.