Przypomniał o tym w niemieckim Bundestagu dr Franz Josef Jung z CDU, rzecznik parlamentarnej frakcji ds. styku religii i polityki. Podkreślił, że wrogowie systemu nazistowskiego znajdowali siły do oporu niejednokrotnie właśnie w wartościach chrześcijańskich. Przesłanie Chrystusa stanowiło „kompas dla odważnych czynów i działań” – powiedział Jung. Jego wypowiedź ma związek z 70 rocznicą zamachu zorganizowanego na życie Adolfa Hitlera. Zamach ten został przeprowadzony przez osoby o różnych motywacjach; byli wśród nich także zwolennicy narodowego socjalizmu, jak słynny Claus Schenk Graf von Stauffenberg. Jednak, jak ocenia dr Jung, ponad dwudziestu ze spiskowców kierowało się właśnie motywacjami chrześcijańskimi.

Według Junga ten chrześcijański fundament oporu względem hitleryzmu jest niezwykle ważny zwłaszcza dzisiaj, gdy z wielką nieufnością patrzy się na wszystko, co pochodzi od Kościoła i chrześcijaństwa w ogóle. Tymczasem należy dobrze przemyśleć, dlaczego to właśnie wartości Biblii stały się podstawą do oporu względem nazistowskich zbrodni.  

Warto w tym kontekście przypomnieć, że nie wszyscy niemieccy chrześcijanie zachowywali w stosunku do Hitlera jednorodne stanowisko. Istniała niezwykle silna i liczna grupa protestantów, która próbowała połączyć w wyjątkowo heretyckiej ideologii Ewangelię oraz idee narodowego socjalizmu. Gdy w 1932 roku odbyły się wybory do Reichstagu, to NSDAP poniosła największe klęskę w landach, w których dominowali katolicy. Można przypuszczać, że gdyby to właśnie wierni świętego Kościoła katolickiego stanowili w latach 30. ubiegłego wieku większość w Niemczech, to triumf Hitlera byłby o wiele trudniejszy. Protestanci, zarówno luteranie jak i ewangelicy, pozbawieni odpowiedniego kierownictwa, które katolicy mieli w osobie Ojca Świętego, dawali się uwieść neopogańskiemu totalitaryzmowi nazistów o wiele częściej.

Paweł Chmielewski

CZYTAJ TAKŻE: Jak protestanci wybrali Hitlera