Przed chwilą rozpoczęło się zaplanowane na dziś wystąpienie przewodniczącego Rady Europejskiej, Donalda Tuska na Uniwersytecie Warszawskim. Były premier RP wygłasza wykład zatytułowany "O Konstytucji, Europie i wolnych wyborach". 

Spotkanie z Donaldem Tuskiem otworzył rektor Uniwersytetu Warszawskiego, prof. UW, dr hab. Marcin Pałys. Później słuchaczy powitał Leszek Jażdżewski, redaktor naczelny czasopisma "Liberté!". Jego wystąpienie było... ordynarną lewacką propagandą! W ostrych słowach atakował prawicę, rząd i Kościół Katolicki. 

"Gdyby Chrystus miał być ukrzyżowany dzisiaj, ukrzyżowaliby Go ci, którzy obecnie używają krzyża jako pałki"-przekonywał Jażdżewski. 

"Każdy dzień konserwatywnej władzy zbliża nas do liberalnej rewolucji"-przekonywał, odnosząc się do wzrostu poparcia m.in. dla legalizacji związków homoseksualnych, jak również takich wydarzeń, jak np."czarne protesty". Jażdżewski stwierdził, że marzy mu się "nowa Joanna Szczepkowska", która ("zapewne nie w telewizji publicznej") ogłosi, że "26 września (data pierwszego czarnego protestu-red.) skończył się w Polsce patriarchat". W szczególny sposób Jażdżewski zwrócił się do kobiet obecnych na sali i przed telebimem na UW. Wyraził nadzieję, że wśród nich jest "przyszła prezydentka".

Po przesiąkniętej lewacką nowomową tyradzie naczelnego "Liberté!", na mównicę wkroczył Donald Tusk. Szefa Rady Europejskiej powitano owacjami na stojąco. Były premier na początek podkreślił, że ma ze sobą notatki, ale również "bohaterkę dzisiejszego dnia", czyli Konstytucję RP. 

Szef Rady Europejskiej podziękował organizatorom: Uniwersytetowi Warszawskiemu i "Liberté!". Przywitał "współtowarzyszy": Ewę Kopacz, Grzegorza Schetynę i Władysława Kosiniaka-Kamysza (gdyby ktoś się zastanawiał, czy spotkanie z Tuskiem nie jest częścią kampanii politycznej...) 

Donald Tusk przekonywał, że na początek chce rozwiać spekulacje na temat ewentualnego włączenia się do polityki krajowej. Jak podkreślił, że owszem, nie jest jego rolą, jako przewodniczącego RE, mieszanie się do polityki, zwłaszcza włączanie się w kampanię na rzecz jednej, konkretnej partii, ale:

"Jest moim prawem i obowiązkiem jako przewodniczącego Rady Europejskiej wspierać Europejczyków w każdym kraju Unii Europejskiej". 

Na prośbę mówcy, minutą ciszy uczczono zmarłego w tym tygodniu prof. Karola Modzelewskiego. 

"Polska niezależnie od tego kto będzie rządził jest jedna. Każdy musi mieć w sercu i w głowie myśl o tym, jak z ojczyzny zrobić dom dla wszystkich, a nie dla wybranej grupy, dla władzy"- przekonywał Donald Tusk. Przewodniczący Rady Europejskiej ocenił, że Konstytucja 3 Maja, jak na dzisiejsze czasy, "nie była zbyt postępowa". 

"Był to zdecydowany krok w stronę wolności, nowoczesności, ówczesnych norm europejskich. Dawała Polakom nadzieję na zmianę status quo, a to był podzielony kraj, chaos i społeczna depresja. Brak armii i polityki zagranicznej"- wyliczał polityk. 

"Gwałt na konstytucji podważa najbardziej podstawowy fundament wspólnoty"-ocenił Tusk, przywołując Konfederację Targowicką- "synonim zdrady i kłamstwa". 

"To lekcja o tym, jak łatwo odwoływać się do narodowych emocji i postępować niezgodnie z narodowymi interesami. Akt Konfederacji Targowickiej był spektakularnym pokazem cynizmu i propagandy, który odwoływał się do narodowych emocji, a heroldowie tego aktu czynili to z dużym talentem i determinacją. Był sprzeczny z narodowymi interesami. Ta lekcja ma znaczenie także dzisiaj, warto o niej przypomnieć każdemu Polakowi"- podkreślił byly premier. 

Nie obyło się bez złośliwych aluzji wobec obecnej władzy. Tusk wspominał, że podczas wspólnych z prezydentem RP obchodów rocznicy uchwalenia Konstytucji 3 Maja, nasunęła mu się refleksja:

"Konstytucja nie jest świętością, ale świętym obowiązkiem jest jej przestrzeganie przez obywateli, a zwłaszcza przez władzę. Nie może być tak, że władza raz do roku obchodzi święto konstytucji, a na co dzień konstytucję obchodzi"- powiedział. 

Przewodniczący Rady Europejskiej zakpił również z prezydenta Andrzeja Dudy, nazywając go "niegdyś eurosceptykiem, dziś "euroentuzjastą, z którym nawet ja nie mogę równać się w swoim euroentuzjazmie". 

"Usłyszałem dzisiaj o potrzebie wpisania naszej obecności w UE do polskiej Konstytucji. Chcę i powinienem przyjąć tę deklaracje z jak najlepszą wiarą. Tyle warta będzie ta deklaracja, na tyle wzmocniłaby rzeczywiście nasza obecność w UE, na ile będzie równa determinacji w przestrzeganiu Konstytucji. Po co poprawiać Konstytucję, jeżeli nie jest się w stanie przestrzegać jej fundamentalnych przepisów?"-pytał Donald Tusk. 

"Musimy odzyskać wzajemne zaufanie, kiedy rozmawiamy o najważniejszych aktach, przepisach, faktach ustrojowych, musimy na nowo uwierzyć, że słowa wypowiadane przez przedstawicieli władzy znaczącą coś dłużej niż 1 czy 3 tygodnie przed wyborami. To nie będzie łatwe, ale my musimy podbudować siebie w swojej wierze i dawać kredyt zaufania. Nawet jeżeli przychodzi nam to z coraz większą trudnością"-przekonywał były premier.

Tusk przekonuje w swoim wystąpieniu również o konieczności łączenia, a nie dzielenia, o tym, że polityka nie powinna być "walką na śmierć i życie". Wskazywał również na kwestie ochrony klimatu oraz problem uzależnienia od internetu, powszechnego zwłaszcza wśród młodych ludzi. 

yenn/Fronda.pl