Kreskówka opowiada o czwórce kolegów (Stanie, Kyle’u, Cartmanie i Kennym) z podstawówki mieszkających w fikcyjnym miasteczku South Park w stanie Kolorado. Serial jest pełen satyry na życie społeczne i polityczne w USA. Czasami bywa ona niesmaczna i obraźliwa, jednak przeważnie jest błyskotliwa, cięta i uderza w największą świętość zachodniego świata – poprawność polityczną. Twórcy kpią ze wszystkich i wszystkiego – od Żydów, chrześcijan, homoseksualistów, ekologów, hipisów, aż po gwiazdy Hollywood i muzułmanów, choć ci ostatni mają siłę, by ocenzurować niepoprawny show.

 

Wyrok śmierci na South Park

 

Dwa miesiące przed atakami z 11 września 2001 roku twórcy kreskówki South Park zrealizowali odcinek zatytułowany „Super Best Friends”, który przedstawiał siedmiu superbohaterów, ratujących - niczym Batman czy Superman - świat przed niebezpieczeństwem. Grupę tworzyli: Jezus Chrystus, Budda, Mojżesz, Kriszna, założyciel Mormonów John Smith,  Lao-tse i Mahomet. „Jednak to był czas wolności. Dziś nie wolno już portretować Mahometa w telewizji. Przekonali się o tym twórcy South Parku Trey Parker i Matt Stone, którzy w 2006 roku chcieli wyśmiać głośną aferę po zamieszczeniu przez duńską prasę karykatur Mahometa, robiąc odcinek o tym, jak próba pokazania proroka islamu wywołuje wojnę między zachodnią cywilizacją a krajami arabskimi. Odcinek został wyemitowany, ale wizerunek Mahometa przykryto czarną tablicą z napisem, iż Comedy Central nie zgadza się na pokazanie wizerunku proroka” – pisał Ross Douthat w „The New York Times”[1'/>.

Zachowanie kierownictwa Comedy Central, które od 14 lat emituje kontrowersyjny show, jest niezwykle znamienne dla dzisiejszych czasów. George Weigel napisał w wydanej niedawno przez Frondę książce pt. „Wiara, rozum i wojna z dżihadyzmem”: „Należy sprzeciwić się realizowanej przez islamistów taktyce salami, ponieważ drobne ustępstwa w imię fałszywie pojętej tolerancji nieuchronnie prowadzą do kolejnych ustępstw i do dalszej erozji wolności i bezpieczeństwa”. Te słowa idealnie opisują reakcje na prowokację twórców South Parku i szefów Comedy Central, jak również i politykę wobec radykalizmu islamskiego decydentów społeczeństw całej zachodniej cywilizacji. Odcinek „Cartoon Wars” wyemitowany 4 lata temu nie był zwykłą satyrą na temat Mahometa – opowiadał właśnie o żałosnym strachu Amerykanów, którzy w epizodzie tym zakopują głowę pod ziemię, by nie oglądać w telewizji kreskówki, która ma zamiar pokazać Mahometa. Jeden z bohaterów South Parku, 9-letni Kyle, opowiada w nim, że uleganie groźbom muzułmanów jest godzeniem się na terroryzm i zaprzeczaniem wartościom, na jakich zbudowana została Ameryka. W jednym z ostatnich fragmentów epizodu twórcy South Parku ukazują scenę (przygotowaną przez filmowych talibów w zemście za pokazanie Mahometa), jak George W. Bush tarza się w odchodach wespół z Chrystusem. Stone’owi i Parkerowi chodziło o ukazanie hipokryzji Amerykanów i wybiórcze traktowanie wolności słowa w USA. Kierownictwo stacji postanowiło ocenzurować wizerunek Mahometa, nie wycinając jednak sceny z Jezusem.

Reakcja szefów stacji rozzłościła opinię publiczną. 71 proc. Amerykanów sprzeciwiło się decyzji Comedy Central. 17 karykaturzystów – zdobywców Nagrody Pulitzera – wystosowało do stacji list protestacyjny. Jednak owe protesty nie zmieniły tchórzliwego nastawienia jej decydentów. Sześć lat później twórcy kreskówki postanowili po raz kolejny spróbować przełamać totalitaryzm poprawności politycznej.

W rocznicowym odcinku bohaterowie wzywają na pomoc do walki z procesującym się z górskim miasteczkiem Tomem Cruise’em "Super Friends”, którzy postanawiają przywieźć do miasteczka Mahometa w furgonetce do przeprowadzek – tak, by mógł służyć radą w sprawie poczynań gwiazdora, ale aby nie trzeba go było pokazywać w obawie przed talibami. W końcu pasażer furgonetki się ujawnia – jest przebrany za pluszowego misia. 24 godziny po emisji odcinka organizacja Revolution Muslim wydała w internecie komunikat grożący, że twórcy skończą tak, jak holenderski reżyser Theo van Gogh – zabity za zrobienie filmu o prześladowaniu kobiet w islamie. Twórcy nawet nie pokazali wizerunku proroka islamu. Jednak okazało się, że radykałów oburza nawet mówienie o Mahomecie! Odcinek był podzielony na dwie części i po groźbach muzułmanów kierownictwo Comedy Central ponownie ocenzurowało show, tym razem wycinając 80% całości drugiej części. Na dodatek zakazano twórcom umieszczania odcinka na ich stronie internetowej. Twórcy serialu napisali: „W czternastoletniej historii South Parku nie narysowaliśmy ani jednego odcinka, z którego nie bylibyśmy dumni”. Tak jak cztery lata wcześniej, tak i tym razem nie obyło się bez protestów oburzonej amerykańskiej opinii publicznej[2'/>. Na Facebooku pojawił się apel, by rysować masowo podobizny Mahometa. Rabin Geoffrey Dennis napisał w „Dallas Morning News”: „W żydowskiej tradycji jest miejsce na dowcip od czasów Księgi Estery, chrześcijaństwo oparte na wierze w podwójną naturę Chrystusa wręcz zachęca do sporządzania wizerunków. Islam wzdraga się przed satyrycznym ujęciem postaci Mahometa, szacunku nie można jednak wymóc siłą. Świętym tradycjom bardziej grozi przemoc ze strony fanatyków niż obraza ze strony prześmiewców”. Niektórzy komentatorzy szukali nawet związku pomiędzy emisją odcinka z Mahometem a próbą niedawnego zamachu na Times Square w Nowym Jorku, gdzie Pakistańczyk podłożył w samochodzie bombę. Niedaleko miejsca wybranego przez terrorystę mieści się bowiem budynek Comedy Central…

Cztery odcinki South Parku, w których miała pojawić się postać Mahometa, ukazały, jak bardzo zmieniła się Ameryka po 11 września. Kraj wolności, gdzie wolność słowa jest zagwarantowana już w pierwszej poprawce do konstytucji, „złamał” się pod groźbami terrorystów. Szczególnie jest to widoczne na przykładzie cenzury, która spotkała twórców South Parku. Stone i Parker nie zrobili prymitywnej nagonki na islam, a jedynie pokazali tchórzostwo i nieprawdopodobną defensywę Amerykanów przed radykalnym islamem. I właśnie odcinki o stosowaniu cenzury prewencyjnej zostały dokładnie w taki sposób ocenzurowane w rzeczywistości. Twórcy kreskówki osiągnęli jednak pewien sukces, bowiem wstrząsnęli opinią publiczną, pokazując jej, dokąd zmierza osławiona wolność obywateli USA. Autorzy przypomnieli również słynne słowa Tomasza Jeffersona, który powiedział: „Ci, którzy rezygnują z wolności w imię bezpieczeństwa, nie zasługują na żadne z nich”.

Tak czy owak twórcy tej znienawidzonej i jednocześnie uwielbianej kreskówki cały jej wizerunek zbudowali na igraniu ze świętościami i walce z poprawnością polityczną.

 

Kryptokonserwatyści?

W 2002 roku wielu komentatorów zastanawiało się, czy twórcy South Parku nie są przypadkiem ukrytymi konserwatystami. Komentator Andrew Sullivan nazwał kreskówkę „Republikańskim South Parkiem” po tym, jak twórcy powiedzieli w jednym z wywiadów, że mają prawicowe poglądy. W rzeczywistości Trey Parker oficjalnie należy do Partii Libertariańskiej, natomiast Matt Stone wyznał kiedyś: „Nienawidzę konserwatystów, ale jeszcze bardziej nienawidzę pieprzonych liberałów i lewaków”. W USA wyszła nawet książka na temat ukrytego w South Parku konserwatyzmu. Jej autor, Brian C. Anderson, dowodzi, że za ostrą i graniczącą z chamstwem satyrą kreskówki kryją się głębokie treści i ważkie pytania o kondycję USA: „Spójrzmy na 93. odcinek z 2002 roku, w którym nauczyciel-homoseksualista (Mr. Garrison) chce zmusić dyrekcję szkoły do wyrzucenia go, a później wypłacenia mu wielomilionowego odszkodowania za dyskryminację. Najpierw więc molestuje swego asystenta, «Pana Niewolnika», ubranego w czarną skórę. Gdy to nie pomaga, na oczach dzieci wsadza swojemu partnerowi do odbytu chomika. Kiedy czwórka uczniów protestuje, zostają zesłani do przypominającego Auschwitz «Obozu Tolerancji». Wymachujący pejczami, przebrani za nazistów, strażnicy-homoseksualiści każą im rysować obrazki przedstawicieli wszystkich religii i orientacji trzymających się za ręce pod kolorową tęczą” – pisze Anderson w „Dallas Morning News”. Organizacje gejowskie były oczywiście oburzone. Jednak jeszcze większą furię wzbudziły sceny w pełnometrażowym filmie, gdzie autorzy pokazali szatana jako homoseksualistę, który uprawia seks w piekle z…. Saddamem Husajnem.

W innym odcinku Mr. Garrison zmienia płeć i myśląc, że jest w ciąży, udaje się do proaborcyjnej organizacji Planned Parenthood:

 

Mr. Garrison: - Dzień dobry, Panie doktorze. Wygląda na to, że muszę dokonać aborcji.

Lekarz: - Aborcji?

Mr. Garrison: - Tak. Mam coś takiego wkurzającego, co rośnie we mnie. Czy wyskrobie mi Pan to? Czy wyssie odkurzaczem jego mały móżdżek?

Lekarz: - Nie może Pani mieć aborcji, bo nie jest Pani w ciąży. Zmiana płci nie umożliwia zajścia w ciążę.

Mr. Garrison: - Czyli mówi mi Pan, że nigdy nie poczuję, jak to jest wyskrobać mózg tego czegoś, co rośnie we mnie? Nie mogę tego nawet wyciągnąć odkurzaczem? To po co ja zmieniałam płeć?! Ja chcę aborcji! Teraz, gdy jestem kobietą, jest ona moim prawem!

 

Dialog ten jest kwintesencją stylu South Park. Szokuje, wzburza, nie pozostawia obojętnym. Czy jednak można walczyć z ludobójstwem nienarodzonych w inny sposób? Czyż nie prędzej młodzi ludzie, którzy kochają ten serial, zrozumieją, czym w istocie jest prawo do „własnego brzucha”? Autorzy w sposób najbardziej brutalny, jak to tylko możliwe, krytykują proceder zmiany płci i powszechnej aborcji. W innym odcinku Eric Cartman tak namawia meksykańską dziewczynę do aborcji: „Aborcja jest najwyższą formą oszukiwania. Oszukujesz samą naturę. Dlaczego białym dziewczynom jest tak łatwo w życiu? Bo oszukują. Robią sobie aborcję, gdy są w liceum i mogą potem iść na studia. A więc oszukują naturę, usuwając te małe stworzenia ze swojego brzucha. Meksykanom nie wolno oszukiwać, bo są katolikami i dlatego zostają w domu z bachorem, podczas gdy biała dziewczyna idzie na studia, gdzie dokonuje kolejnych aborcji, aż osiągnie tytuł magistra”.

W kilku epizodach dostało się zaangażowanym po stronie lewicy gwiazdom filmowym. Rosie O'Donnell słyszy od jednego z bohaterów: „Przyjeżdżacie na prowincję tymi swoimi limuzynami i uczycie tolerancji i innych bzdur. To, że występujecie w TV nie znaczy, że wiecie wszystko o polityce!”. Stone i Parker podobnie potraktowali Roba Reinera, znanego przeciwnika tak palenia jak i samych palaczy, który wprowadza w South Parku faszystowskie metody walki z tytoniem, łącznie z próbą zabicia dziecka, którego śmierć ma zostać przedstawiona jako efekt biernego palenia. Sam Reiner na końcu odcinka wybucha w końcu od ciągłego jedzenia fast foodów.

Autorzy w kilku epizodach „przejechali się” także po rewolucji pokolenia lat 60-tych. W niemal każdym odcinku Cartman szydzi sobie z hipisów, nazywając ich „śmierdzącymi leniami-komuchami, palącymi trawkę na Uniwersytetach”. W czwartym sezonie Cartman zostaje uwiedziony przez członków NAMBLY (organizacji walczącej o legalizację pedofilii w USA). Podczas aresztowania lider organizacji mówi: „ My chcemy tylko realizować swoją miłość. My również mamy uczucia i chcemy kochać. Dlaczego odbieracie nam nasze prawa? Dlaczego walczycie z miłością?”. Policjanci mają łzy w oczach i chcą już puścić wolno pedofilów. Wtedy jednak odzywa się zszokowany 7-letni Stan: „Stary, ale przecież ty pieprzysz niewinne dzieci”. Dopiero wtedy funkcjonariusze odzyskują zdrowy rozsądek i zamykają gwałcicieli. To jedno zdanie Stana po długiej przemowie pedofila, którą tak często dziś słyszymy z ust „postępowców” i obrońców praw różnych mniejszości seksualnych, uderza w głowę niczym młot. Tym właśnie ma być South Park: brutalną i wulgarną odtrutką na lewicowe brednie, młotem, który przywraca równowagę manipulowanym masom.

W kilku odcinkach w genialny sposób wyśmiano amerykańską paranoję związaną z molestowaniem seksualnym: pewnego razu dzieci wpadły na pomysł, by zadzwonić na telefon zaufania i powiedzieć, że rodzice je molestują. W krótkim czasie miasteczko było rządzone przez same dzieci. Innym razem z powodu wydumanego werbalnego molestowania seksualnego w szkole, prawnicy doprowadzili ją do bankructwa. Mieszkańcy miasteczka uciekali również (dosłownie) przed globalnym ociepleniem, które miało spowodować temperaturę sięgającą kilkuset tysięcy stopni Celsjusza. Aferę wywołali Stan i Cartman, którzy przez pomyłkę rozbili tamę na rzece, która zalała miasteczko. Mieszkańcy zrozumieli, że musi to być skutek globalnego ocieplenia i ukryli się przed wyimaginowanym upałem w szkole, zostawiając na pastwę losu mieszkańców zalanych terenów.

Takich „smaczków” w serialu jest całe mnóstwo i żadne słowa nie oddadzą przyjemności, którą czuje się oglądając wbijanie szpilki w religię politycznej poprawności.

 

Z czego wolno się śmiać

 

Niejednokrotnie Matt Stone i Trey Parker szydzili sobie również z Kościoła katolickiego. Nieraz były to żarty chamskie i niczym nieuzasadnione. W paskudny sposób na przykład obrażano papieży Jana Pawła II i Benedykta XVI. Szczególnie mocno krytykowano Kościół katolicki za zamiatanie pod dywan skandali pedofilskich, co w pewnym sensie było zrozumiałe i nieuniknione, znając temperament twórców kreskówki. Wiele organizacji chrześcijańskich protestowało przeciwko niektórym odcinkom South Parku. Jednak żaden z epizodów wyśmiewających kler, papieży, Jezusa, czy nawet samego Boga nie został zdjęty z anteny. Stało się to dopiero po satyrze wymierzonej w islam i scjentologów.

Właśnie owa bezkompromisowa walka z poprawnością polityczną i absurdami zabijającymi USA doprowadziły do ocenzurowania jednego z epizodów, zanim jeszcze twórcy zdążyli zabrać się za krytykę strachu przed islamskimi radykałami. Autorzy South Parku postanowili ukazać, czym w rzeczywistości jest wyznawana przez gwiazdeczki Hollywoodu scjentologia. W epizodzie tym zaprezentowano techniki manipulacji coraz popularniejszego na świecie „kościoła” i w obrazowy sposób przedstawiono całą naciąganą i infantylną ideologię jej twórcy, pisarza podrzędnych powieści science-fiction, Rona Hubbarda. Przy okazji wyśmiany został również sam Tom Cruise – ukazany jako naiwny półgłówek, który daje się wykorzystywać przez sektę z powodu swoich kompleksów. Po emisji odcinka z ekipy serialowej odszedł Isaac Hayes, podkładający głos Chefa. „Hayes nigdy nie miał podobnych problemów. Aż do czasu sparodiowania Kościoła scjentologicznego, którego jest członkiem” – skomentował jego odejście Stone. Epizod, w którym wyśmiano Toma Cruise’a, telewizja zdjęła z ramówki po interwencji samego aktora. Cruise zaszantażował stację grożąc, iż w razie wyemitowania odcinka nie będzie promował w niej swojego filmu "Mission Impossible: 3", który był produkowany przez Universal Studios i do którego należy Comedy Central. Do dziś twórcy mają problemy z prawnikami scjentologów i Toma Cruisa, który po incydencie stał się stałym gościem w miasteczku South Park. Trudno się temu dziwić, skoro – jak napisał Anderson – „Parker i Stone stworzyli najbardziej wrogi lewicy program w historii amerykańskiej telewizji”. Może właśnie dlatego w filmie „South Park. Bigger, longer and uncut” matka Kyle’a, która nie mogła znieść niepoprawnego politycznie i wulgarnego programu emitowanego w kanadyjskiej telewizji, doprowadziła do wojny z Kanadą mówiąc: „Żołnierze! Kiedy będąc na polu bitwy spojrzycie w kaprawe oczka Kanadyjczyka, szarżującego na was z kijem hokejowym, a wokół będą się rozlegać jęki konających, wspomnijcie moje i cenzury filmowej słowa: «Pokazywanie aktów przemocy nie jest złem, dopóki nikt nie używa przy tym brzydkich słów. I o to właśnie toczy się ta wojna!»”

 

Łukasz Adamski

 

[1'/> Publicysta przypomniał również na łamach „New York Timesa” inne cenzury prewencyjne związane z islamem: niedawną rezygnację wydawniczego giganta Random House z opublikowania powieści o trzeciej żonie Mahometa, decyzję redaktorów prestiżowej oficyny Yale University Press, aby w książce o kryzysie karykatury w Danii nie umieszczać kontrowersyjnych karykatur Mahometa, oraz decyzję kuratorów Metropolitan Museum, aby usunąć wyobrażenia Mahometa z kolekcji sztuki islamu, która zostanie pokazana w przyszłym roku. „Islam to ostatnie tabu, ale strach przed jego naruszeniem uderza w wartości leżące u podstaw naszej demokracji - pisze Douthat. - Na szczęście nie żyjemy w Niemczech weimarskich, a ekstremiści to margines. Ale jeśli taki margines powoduje w nas tyle autocenzury, to znaczy, że nasze instytucje życia publicznego tak nadgniły, że silniejszy wróg zmiótłby je ze szczętem”.

[2'/> Obecny nastrój najlepiej oddaje początek odcinka „Simpsonów”, wyemitowanego tydzień po wybuchu kontrowersji. Bart Simpson pisze tam kredą po tablicy: „Drodzy twórcy «South Parku», stanęlibyśmy za wami murem, gdybyśmy nie mieli takiego pietra” (źródło: Gazeta Wyborcza).

 

 

 

 

/