„Witam, Największych Fanów na Świecie!” – napisał do kibiców legendarnego brazylijskiego klubu Flamengo, nowy trener tego zespołu Paulo Sousa. Niedawny selekcjoner Biało-Czerwonych, nie nazywany obecnie przez polskich internautów inaczej niż „Siwy Bajerant”  pisze też o „dumie”, „spełnieniu swoich marzeń” oraz pragnieniu „dania radości i zakochania się w 40 milionach kibiców” Flamengo. Problem w tym, że do blisko 40 milionów polskich fanów mówił jeszcze niedawno bardzo podobne rzeczy.

Paulo Sousa, który został wczoraj oficjalnie ogłoszony nowym szkoleniowcem Flamengo Rio de Janeiro robi wiele, by komukolwiek nie przyszła czasem do głowy myśl, że zostawienie na lodzie polskiej kadry w kluczowym momencie walki o awans na mundial, stanowi dla niego jakikolwiek problem. Na zdjęciu zamieszczonym na własnym profilu w social mediach Sousa stoi uśmiechnięty od ucha do ucha w towarzystwie nowych pracodawców.

„Witam, Największych Fanów na Świecie! To do Ciebie piszę. Robię to z wielką dumą, wielką satysfakcją, że spełniły się moje marzenia o reprezentowaniu klubu o tak nieporównywalnej wielkości, jak Flamengo” – napisał Paulo Sousa i dodał: „Nadszedł czas, aby ciężko pracować, aby dać radość, tytuły i zakochać się w ponad 40 milionach fanów oraz w całym zespole. Zagramy razem! Czerwono-Czarne Pozdrowienia!”.

Pośród blisko 6 tysięcy komentarzy jakie po zaledwie kilkunastu godzinach od dodania wpisu zdążyły pojawić się pod tweetem portugalskiego szkoleniowca aż roi się od, często emocjonalnych komentarzy polskich dziennikarzy i kibiców, którzy przypominając Paulo Sousie, że podobne deklaracje i piękne słowa, jak teraz w kierunku fanów Flamengo, kierował jeszcze bardzo niedawno wobec kibiców polskiej reprezentacji. A fanów brazylijskiego klubu ostrzegają, by nigdy nie ufali Sousie, bo to skrajnie nielojalny szkoleniowiec oraz wielokrotny oszust nie wypełniający obowiązujących go kontraktów.

Przypomnijmy, że Paulo Sousa przed dezercją ze stanowiska selekcjonera polskiej kadry, podobne rejterady urządzał już kilkukrotnie wcześniej, zrywając kontrakty i dogadując się w trakcie ich trwania z nowymi pracodawcami. W podobnych okolicznościach, jak teraz z reprezentacją Polski Sousa kończył pracę również w takich klubach jak Basel, Maccabi, Videoton czy Bordeaux. Niestety PZPN zarządzany przez Zbigniewa Bońka nie zadał sobie trudu, by zweryfikować wiarygodność kontraktową Portugalczyka i naraził polską reprezentację na obecną sytuację, w której w obliczu decydujących o awansie na mundial meczów, Biało-Czerwoni nie mają selekcjonera.

„Szkoda strzępić ryja” – skomentował w mediach społecznościowych pomocnik polskiej reprezentacji Mateusz Klich. Inną sprawą, o której w tej sytuacji należy jednak pamiętać to fakt, że Paulo Sousa postąpił po prostu wobec piłkarzy i PZPN w sposób identyczny, w jaki wcześniej piłkarze i PZPN postąpili z Jerzym Brzęczkiem doprowadzając do zerwania z nim obowiązującego kontraktu, pomimo zrealizowania przez polskiego selekcjonera wszystkich wytyczonych mu celów oraz wywalczenia awansu na tegoroczne Mistrzostwa Europy.

 

ren/twitter