Upadające elity III RP nie cofną się przed niczym. Kłamstwa, prowokacje, profanacje symboli religijnych, ataki na Kościół Katolicki, manipulacje faktami i posługiwanie się fake newsami, seksualizacja dzieci od najmłodszych lat, wspieranie ruchów LGBTiQ, promocja małżeństw par homoseksualnych i adopcji dzieci przez takie pary, pogróżki wobec oponentów politycznych, zastraszanie i zapowiedzi zemsty, łamanie praw i standardów europejskich, błaznowanie w Sejmie, granie na emocjach i odwoływanie się do najniższych instynktów- to nie jest plan niedoważonego PR’owca na zaistnienie niszowego, skrajnie lewicowo-liberalnego stowarzyszenia, ale lista systematycznie wdrażanych przez Europejską Koalicję działań i zabiegów w trakcje obecnej kampanii wyborczej. I to ma być ta siła, której nic już nie zatrzyma.

Około 7 tys. osób miał podobno zgromadzić w Warszawie sobotni europejski marsz przedwyborczy partii opozycyjnych. Pod dumnie wznoszonym hasłem „małżeństw, adopcji i praw LGBTiQ” obok Donalda Tuska ramię w ramię stanęli prezydent Komorowski z prezydentem Kwaśniewskim, Grzegorz Schetyna z Włodzimierzem Czarzastym, Władysław Kosiniak-Kamysz z Barbarą Nowacką, Ewa Kopacz z Katarzyną Lubnauer, czy Sławomir Nitras z Jerzym Wenderlichem. Co bardziej złośliwi ocenili, że tego dnia doszło do symbolicznego spotkania niespłaconej pożyczki moskiewskiej z niespłaconymi pożyczkami niemieckimi. Jednak nie mają racji, bo najprawdopodobniej te ekonomiczno-polityczne zobowiązania zostały już dawno z nawiązką zrekompensowane kredytodawcom przez kolejne rządy pseudo-lewicowych i quasi-liberalnych liderów spod znaku SLD, PSL i PO.

O wiele bardziej prawdopodobnym powodem, dla którego pod wspólnymi europejsko-tęczowymi sztandarami spotkała się kawiorowa lewica z ośmiorniczkowymi liberałami, z dodatkiem postępowego chłopstwa, czyli dawni członkowie najwyższych władz PZPR z atestowanymi działaczami antykomunistycznej Solidarności jest strach! Strach przed ostateczną utratą wpływów, korzyści i przywilejów oraz przed prawdopodobnym rozliczeniem i ostatecznym rozbiciem układu sfinalizowanego przy Okrągłym Stole 30 lat temu, który można zdefiniować prostym stwierdzeniem: „my nie ruszamy waszych, wy nie ruszacie naszych; i na was i na nas pracuje okłamywane, manipulowane polskie społeczeństwo.” Żeby było tak jak było.

Koalicja Europejska połączyła nie tylko dawnych pierwszych sekretarzy PZPR z byłymi koncesjonowanymi opozycjonistami, komunistów i postkomunistów z liberałami, chłopów z feministkami. Wydaje się też łączyć nowoczesne triki marketingowo-multimedialne i PR-owe, testowane uprzednio przez partię Tuska i Schetyny, ze sprawdzonymi metodami prowokatorsko- socjotechnicznymi, z zamiłowaniem stosowanymi przez wybitnych funkcjonariuszy służby bezpieczeństwa PRL na zlecenie partyjnych towarzyszy. Metody prowokacji antykościelnych, profanacji religijnych, ataków na symbole i uczucia patriotyczne, grania na emocjach i najniższych instynktach są dziś proponowane polskim wyborcom przez Platformę Obywatelską i spółkę zamiast programów gospodarczych, społecznych i edukacyjnych. Nastąpił tu swoisty mariaż marketingu politycznego i ubeckich prowokacji.

Oczywiście poza powszechną nauką masturbacji i seksualizacją najmłodszych dzieci jako głównym projektem ideowy, zamiast programów innowacyjnych i prawdziwej reformy systemu edukacji.

Dla Donalda Tuska i jego kolegów sukcesy gospodarcze i poprawa życia znacznej części społeczeństwa nie mają większego znaczenia; chyba, że chodzi o gospodarkę niemiecką i niemieckie społeczeństwo- wtedy wszystkie ręce na pokład.

Nie mają też dla nich znaczenia tak zwane europejskie standardy, które zabraniają wysokim urzędnikom unijnym bezpośrednie angażowanie się w politykę wewnętrzną państw członkowskich. Poczucie zagrożenia wśród lewicowo-liberalnych elit musi być na tyle duże, że postanowili postawić krzyżyk i na zasadach prawnych, i na zasadach zdrowego rozsądku. Dziś stawiają wszystko na jedną kartę- prowokacji, manipulacji i rozgrzewania społecznych emocji. Byle tylko dociągnąć do wyborów, tych europejskich i tych jesiennych- parlamentarnych. I byle do tego czasu nie dotarły do szerokiej opinii publicznej informacje o prawdziwych intencjach i zamiarach tego pseudoeuropejskiego panoptikum.

To jak będzie z tymi związkami (partnerskimi)?”- podczas europejskiego marszu słyszy pytanie przewodniczący klubu parlamentarnego PO, Rafał Grupiński. „Będziemy na pewno w tej sprawie działać progresywnie. Ale dopiero po dwudziestym którymś października. (…) Może to Rafał mówić w Warszawie ale my już tego nie możemy mówić w Pleszewie lub Świebodzinie. Tam nas ludzie przepędzą. To jest problem.”

Na plus nie można zaliczyć nagłych przypływów szczerości małżeństwa Bonich (po rozwodzie), z których europoseł Michał oświadczył na Twitterze, że jego zagraniczni koledzy z Parlamentu Europejskiego zastanawiają się „co się z stało?”, ponieważ „kiedyś byliście reprezentantami naszych interesów”– interesów „naszych” czyli niepolskich, a belgijskich, holenderskich lub niemieckich. Natomiast pani małżonka, Barbara Engelking podczas występu na gali przyznawania nagród Gazety Wyborczej nazwała ten periodyk „gazetą żydowską”, przy braku konsternacji, a wręcz ku powszechnej uciesze zebranego na sali audytorium, oraz zasiadających w pierwszych rzędach Adama Michnika i Donalda Tuska. Tę wiekopomną chwilę każdy może dziś obejrzeć w internecie.

Wniosek z powyższego płynie taki, że standardy i hasła charakterystyczne dla Platformy Obywatelskiej, PSL i PZPR pozostają podobne i niezmienne: „Kłamaliśmy, kłamiemy i będziemy kłamać. I co nam zrobicie?”

Miejmy nadzieję, że tym razem taki numer nie przejdzie, i mieszkańcy Świebodzina, Pleszewa i setek innych miejscowości, miast i wsi podziękują przy urnach wyborczych zarówno proniemieckiej Platformie, prosowieckiemu SLD, tęczowemu PSL’owi, feministkom, aktywistkom LGBTiQ, latarnikom, przebierańcom, seksualnym edukatorom, i przepędzą w diabły całą tę komiczną, rozbestwioną ferajnę. Bo ileż razy można dawać się nabierać na te same triki i kłamstwa?

SAD