Były przewodniczący "Solidarności" Janusz Śniadek opowiadał w Polskim Radiu o Sierpniu '80. Mówił o ogromnej roli Kościoła w upadku komunizmu w Polsce. 

Janusz Śniadek wspominał w Jedynce, że podczas wydarzeń Sierpnia ’80 był studentem, pracował wraz z kolegami w gdyńskiej stoczni. Pamięta wołanie rankiem "koniec pracy, idziemy pod bramę”. Jednak już o godzinie 12 rozległy się komunikaty, że wszystkie osoby z zewnątrz muszą opuścić zakład i potem obserwował już strajki z zewnątrz, z drugiej strony bramy. Chodził pod stocznię w Gdyni, jeździł pod stocznię w Gdańsku.

- Niepokój, że dojdzie do użycia broni był większy na Wybrzeżu niż w innych miejscach kraju. Stąd większe poczucie samodyscypliny wśród ludzi: niewychodzenie na ulicę, pozostawanie na terenie zakładu, zakaz alkoholu, by uniknąć prowokacji – wspominał były przewodniczący NSZZ Solidarność.

Janusz Śniadek podkreślał, że sytuacja mogła przyjąć inny obrót, gdy w Gdańsku podpisano wstępne drobne porozumienia. - Było ryzyko zakończenia akcji strajkowej, jednak grupa osób nie dopuściła do tego, by Gdańsk skończył wcześniej strajk. To był ważny moment - zaznaczył.

- Powstał Międzyzakładowy Komitet Strajkowy i fala strajków zaczęła rozlewać się dalej, na cały kraj - dodał gość Jedynki. - Pamiętam, czekaliśmy na Śląsk. Stąd na wagonach, które tam jechały, były wymalowane białą farbą hasła wzywające, by się przyłączyli. Gdy pod koniec sierpnia ruszył i Śląsk, było poczucie i przekonanie, że sukces być musi – mówił.

Janusz Śniadek podkreślił, że zgadza się z oceną, że bez polskiego Kościoła, papieża Jana Pawła II i armii polskich księży, którzy tworzyli w latach komunizmu enklawy wolności – nie byłoby Solidarności, wolnej Polski. Podkreślił, że czynników, które złożyły się na naszą wolność było wiele.

ds/Polskie Radio