- Kardynał Glemp, omawiając sprawę porwania i zabicia ks. Popiełuszki, stwierdził, że był to gest "twardych komunistów" wymierzony przeciwko gen. Jaruzelskiemu osobiście. Potępiając tę prowokację, prymas położył zarazem duży nacisk na fakt, iż ks. Popiełuszko postępował nierozważnie i nie stosował się do rad i poleceń kierownictwa Kościoła – pisał dyrektor Departamentu I MSW gen. Zdzisław Starewicz w informacji dla najwyższych władz PRL. Z materiałów SB wynika, że prymas naiwnie wierzył w szczerość i dobrą wolę generałów Jaruzelskiego i Kiszczaka - twierdzi historyk Sławomir Cenckiewicz.

Ta wiara mogła wynikać z niezbyt przychylnego stanowiska wobec samego ks. Jerzego. Według agentury papież Jan Paweł II miał pretensje do kardynała Glempa za zbytnią uległość wobec reżimu Jaruzelskiego i napominanie "rozpolitykowanych kapłanów" związanych z "Solidarnością". Postawę prymasa podzielali także inni biskupi. Arcybiskup Bronisław Dąbrowski miał stwierdzić na temat ewentualnego procesu beatyfikacyjnego ks. Jerzego, iż „episkopat nie dopuści, aby doszło w tym przypadku do pomieszania wiary z polityką”. Ks. Popiełuszko miał wśród biskupów opinię krnąbrnego i „narwanego od młodości”.

- Na szczęście Jan Paweł II nie uległ sugestiom ludzi, których zachowanie świadczyło o ich wrogości wobec księdza Jerzego. Miejmy nadzieję, że obecnie nie przeszkodzą oni w wyniesieniu do chwały ołtarzy kapłana, który ostatecznie obnażył zło komunizmu, pokonując je dobrocią i odwagą - konkluduje Cenckiewicz.

Więcej na ten temat w artykule Sławomira Cenckiewicza „Wywiad PRL na tropie księdza Jerzego”.

sks/Rz

/